Ostatnio przeglądane. Wierzę w Kościół Jan Paweł II • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 12131628533.
Akademickie Stowarzyszenie Katolickie Soli Deo organizuje w drugiej połowie maja siódmy już blok spotkań z cyklu Poruszyć Niebo Ziemię, tym razem pod zachęcającym do refleksji hasłem: Wierzę w Boga, nie wierzę w Kościół. Jak zwykle zapewniamy ciekawe debaty, w których nie ma tematów tabu i w których decydują merytoryczne argumenty, a nie emocje czy stereotypy. Nowy blok zacznie się od spotkania z ks. Dariuszem Szyszką: Słowo dla zniechęconych (wtorek 19 maja, godz. Aula 1, Budynek 23, Kampus SGGW na Ursynowie). Nasz gość zmierzy się z pytaniami, które nurtują studentów: Czy można wierzyć w Boga bez pośrednictwa Kościoła? Czy mamy wierzyć w Kościół i we wszystko co naucza? Czy Kościół uczy myśleć czy też uczy jedynie wierzyć? Czy ten, kto w jakiejś kwestii nie zgadza się z Kościołem, nie zgadza się tym samym z Bogiem? W środę, 20 maja, o godz. również w Auli 1, Budynek 24, Kampus SGGW na Ursynowie, Muniek Staszczyk będzie rozmawiał o wierze i życiu z ks. Przemkiem "Kawą" Kaweckim. Mottem rozmowy będzie marzenie: Tak bardzo chciałbym zostać kumplem Twym..." Wokalista legendarnej grupy T-LOVE opowie o tym, jak postrzega współczesny Kościół. Odpowie też na pytanie: "dlaczego chłopaki nie płaczą i nie chodzą do kościoła?". Opowie również o tym, co dla niego znaczy "być prawdziwym facetem" i czy Kościół mu w tym pomaga. Trzecie spotkanie odbędzie się pod tytułem: Męskie rozmowy o seksie. Z pewnością spotkanie to zaciekawi także studentki, mimo ze zaproszeni goście to mężczyźni: o. Ksawery Knotz OFMcap, dr Szymon Grzelak, dr n. med. Stanisław Dulko, dr n. med. Grzegorz Południewski, dr Jerzy Rodzeń (czwartek 21 maja, godz. Aula B, SGH). Będzie to debata o seksie w małżeństwie i o antykoncepcji. To męskie i merytoryczne starcie przedstawicieli "dwóch stron" zainteresuje NIE TYLKO mężczyzn. Będziemy szukać odpowiedzi na pytania, które są ważne dla młodych ludzi: Jaka jest nauka Kościoła o seksie? Jaka jest relacja między seksem a miłością? Jak komunikować miłość i czułość między małżonkami? Kiedy seks jest błogosławieństwem? Jakie uzasadnienie ma nauczanie Kościoła o antykoncepcji? Czy współżycie w małżeństwie powinno zawsze wiązać się z płodnością? Na czym polega naturalne planowanie rodziny(NPR)? Jakie wady i zalety ma NPR i antykoncepcja? Czwarte spotkanie odbędzie się pod tajemniczo brzmiącym tytułem: Z Archiwum X Kościoła. Naszymi gośćmi będą: prof. Paweł Kras, o. prof. Jacek Salij OP, ks. prof. Waldemar Chrostowski (czwartek 27 maja, godz. Aula w Starym BUWie, Kampus Główny UW). Poruszymy wtedy tak ważne kwestie, jak: Czy Kościół katolicki ma prawo mówić o pokoju i wolności, skoro sam organizował krucjaty i uczestniczył w inkwizycji? Czy nieomylność papieża w sprawach wiary i moralności nie stawia człowieka w miejsce Boga? Czy kościelni hierarchowie mogą określać dogmaty? Czy i dlaczego Kościół na przestrzeni wieków zmienia własną naukę? Co robić, gdy sumienie podpowiada coś sprzecznego z nauką Kościoła? O tych zagadnieniach i o sprawach uznawanych za "czarne karty" w historii Kościoła, będą mówić profesorowie teologii i historii. Przewidujemy także czas na odważną debatę z publicznością. Szczegółowe informacje ( program, sylwetki gości i informacje o dojeździe na miejsce spotkań) znajdują się na stronie: Zachęcamy również do obejrzenia nagrań wideo ze spotkań organizowanych w ramach poprzednich bloków. Na kanale ASK Soli Deo ( znajdziecie konferencję ks. Piotra Pawlukiewicza - "Żyć Mocniej" i panel "Pokonać Siebie", w którym udział wzięli dwaj medaliści olimpijscy - Michał Jeliński i Szymon Kołecki oraz najmłodszy zdobywca obu biegunów - Jan Mela. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy w imieniu organizatorów "Poruszyć Niebo i Ziemię". ASK “Soli Deo" We RESPOND You!
W POLSCE Za duzo ludzi chodzi do kosciola . Przeciwieństwem mądrości jest głupota, która zawsze jest czymś moralnie nagannym. Rzecz jasna, nie należy jej mylić z umysłowym upośledzeniem
Nigdy nie wierzyłam w Boga. Kiedyś nawet bardzo się starałam uwierzyć, zazdrościłam moim koleżankom w podstawówce ich wiary. Dumnie nosiły na palcach obrączki Rycerstwa Maryi, gorliwie modliły się w czasie mszy, chodziły na spotkania. Raz nawet pojechałam na „wakacje z Bogiem”. Ten wyjazd do Kamienicy Królewskiej wspominam koszmarnie. Czułam się jak kwiatek przy kożuchu, jak piąte koło u wozu, jak czarna owca, która mimo najszczerszych chęci nie potrafi uwierzyć. Mój ojciec jest zadeklarowanym ateistą. Pamiętam, kiedy jako dziecko pytałam go o to, co stanie się z nami po śmierci mówił: „nic”. Nigdy nie widziałam, żeby moja mama się modliła, do kościoła przychodziła tylko na uroczystości jako gość. Zostałam ochrzczona, przyjęłam komunię i bierzmowanie, bo wszyscy przyjmowali. Skoro nie byliśmy innego wyznania, to znaczy, że byliśmy katolikami – tak się przyjęło. To nic, że nikt w mojej rodzinie nie chodził do kościoła, nie przyjmowaliśmy kolędy, nie modliliśmy się. Katolicy. Taki worek, w który upchnięci byli również niewierzący. I przyszedł moment, w którym zapragnęłam z tego worka wyjść i zacząć normalnie oddychać. Bez presji społecznej, bez „powinnam”, bez „wypada”. Dojrzałam do tego, by powiedzieć głośno – NIE WIERZĘ W BOGA. Ale po kolei… Pierwszy raz spróbowałam się zbuntować w pierwszej klasie liceum. Na lekcję religii przyszedł ksiądz, który po wejściu do klasy zadał nam pytanie: „czy wierzycie w horoskopy?”. Zgłosiło się nas kilkanaście osób. Ksiądz wpadł w furię. Zaczął nas wyzywać od pomiotów szatana, spadł na nas grad obelg i inwektyw. Wyszłam. I powiedziałam, że nie wrócę. Nie wróciłam. Lata 90-te to był czas, w którym nie było to popularne, ale nie interesowało mnie to. Nie chciałam w tym uczestniczyć, więc tak się stało. To nie był jednak koniec moich relacji z kościołem. W 2003 roku, w wieku 23, lat wzięłam z moim obecnym mężem ślub kościelny. On również nie chodził na religię w technikum, miał podobne stosunki z kościołem jak ja, ale mimo wszystko zdecydowaliśmy się na ślub konkordatowy. Dlaczego? Nie wiem. Może dla białej sukni, kwiatków i Ave Maria? Było pięknie, doniośle, magicznie… Dziś nie zdecydowałabym się na taki ślub. Dziś byłby to ślub cywilny, być może na jakiejś pięknej plaży albo w ogrodzie. Już wtedy miałam poczucie, że przysięgam człowiekowi, z którym chcę spędzić życie, mężowi, a nie Bogu, w którego nie wierzę. Igora ochrzciliśmy, kiedy miał kilka miesięcy. Tak się robiło. Formalnie byliśmy przecież katolikami, więc „wypadało” go ochrzcić. Podobnie było z Olivierem, choć tu ociągałam się już i pamiętam, że przyjął chrzest, gdy był dość duży – na pewno już chodził. Żałuję. Nie powinnam była tego robić. Olivier kategorycznie odmówił uczestnictwa w zajęciach religii po drugim spotkaniu z katechetką w przedszkolu. Powiedział, że nie i koniec. Nie zmuszałam go, szczególnie, że już wtedy dość wyraźnie widziałam jak daleko jestem od kościoła. Po pierwszym spotkaniu w sprawie komunii Igora nasz najstarszy syn sam zdecydował, że nie chce w tym brać udziału. Zrezygnował też z chodzenia na religię. Dziś myślę, że było to naturalną konsekwencją tego, że wychowują się w domu, w którym wszyscy są ateistami. Religię katolicką traktujemy jako jedną z wielu. Mamy znajomych i przyjaciół różnych wyznań, na całym świecie – protestantów, prawosławnych, muzułmanów, buddystów. Szanujemy ich wiarę. Podobnie jak szanujemy wiarę katolicką. Szanuję ludzi wierzących, w co by tam nie wierzyli, ale pod warunkiem, że ich wiara jest prawdziwa, a nie na pokaz. Dla tych, którzy rzeczywiście żyją zgodnie z zasadami wyznawanej religii i miłości do bliźniego. Niestety znam wiele osób, które deklarują prawdziwą wiarę, a swoim postępowaniem, postawą, stosunkiem do ludzi przeczą jej podstawowym założeniom. Brzydzę się taką obłudą. Powiedzenie „modli się pod figurą, a diabła ma za skórą” bardzo dobrze określa tych, którzy są złymi ludźmi, a pod przykrywką gorliwej wiary potrafią krzywdzić innych, są obojętni na drugiego człowieka, żyją w kłamstwie, braku poszanowania i tolerancji, zaślepieni doktryną. Zawsze przeszkadzało mi w kościele to, że było tam tak smutno. Ludzie zawodzili żałośnie, było ciemno, zimno, nieprzyjaźnie, księża wywyższali się i traktowali ludzi z góry. Z podziwem patrzyłam na baptystów, którzy z radością tańczyli i śpiewali, jakby byli na imprezie u swojego Pana. Kiedy już jako dorosła osoba zaczęłam orientować się, ile w tej instytucji zła, przestępstw tuszowanych latami, pedofilii, w jaki sposób kościół próbuje mieszać się w politykę, jak korzysta z pieniędzy, które odprowadzamy do budżetu w postaci podatków, jak tragiczny w skutkach jest celibat, który, dla pieniędzy, ingeruje w naturalne i podstawowe potrzeby człowieka, jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że nie chcę być tego uczestnikiem – ani biernym, ani tym bardziej czynnym. Niektórzy powiedzą, że przecież kościół to nie Bóg, że można wierzyć, a jednocześnie nie akceptować doktryny kościoła i postępowania kleru. Być może. Jeśli się jednak nigdy nie wierzyło, a religia jawi się jako mit, coś, co ludzie wymyślili, by móc zawierzyć jakieś sile wyższej to, na co nie mają wpływu, to postępowanie kościoła bulwersuje jeszcze mocniej. Do tego stopnia, że człowiek nie ma ochoty mieć z nim nic wspólnego. Czy bałam się o dzieci, kiedy zrezygnowaliśmy z religii w szkole, tego, że będą wyśmiewane czy prześladowane? Ani trochę. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji i poruszyłabym wszelkie instytucje, by na to nie pozwolić. Kiedy Igor był w drugiej klasie, przyszedł któregoś dnia do domu (wtedy chodził jeszcze na religię) i powiedział, że ksiądz bił dzieci w czasie lekcji. Ciągnął za uszy, robił „kokosy” na głowie, wyrzucał piórniki do śmietnika. Zagotowałam się. Najpierw zadzwoniłam do wychowawczyni. Następnego dnia udało jej się ustalić, że nasz syn mówił prawdę, ale dzieci bały się o tym powiedzieć. Jakie szczęście, że on się nie bał! Jacek pojechał do szkoły porozmawiać z dyrekcją. Kilka dni później ksiądz przestał być pracownikiem szkoły – po wezwaniu przez Radę Rodziców zrezygnował sam. Nadal jednak jest proboszczem w parafii. Nie będę powtarzać plotek, choć wiem, że są prawdziwe, ale to żaden autorytet dla kogokolwiek. Trzy lata temu podjęłam decyzję o całkowitym odcięciu się od kościoła. Żadnych mszy, święcenia jajek, żegnania się w trakcie zwiedzania katedry czy wizyty na cmentarzu, żadnych „szczęść Boże” na widok księdza i innych gestów i zwrotów, którymi zostaliśmy zindoktrynowani jako dzieci. Dlaczego zatem obchodzę święta? Bo to element tradycji. Nie ma dla mnie nic wspólnego z wiarą. Śmieszy mnie wręcz jak wierzący oburzają się na to. Sami obchodzą święta nie tak jak stanowi o tym ich religia, tylko tak, jak się tradycyjnie przyjęło. Nie skromnie, tylko z obżarstwem, alkoholem, choinką i oglądaniem Kevina. Z Mikołajem i prezentami. A w Wielkanoc z zającem, żurkiem i śmigusem dyngusem. To nie są katolickie obchody. Dla mnie mogłyby być każdego innego dnia w roku, a świętuję, bo jest to nasza, polska tradycja. Nie czuwam, nie chodzę na pasterkę, nie uczestniczę w mszach, nie przyjmuję kolędy, nie święcę pokarmów, nie czytam Pisma Świętego, pod obrus kładę łuski karpia na szczęście. Kupuję tonę prezentów, jeśli mam za co i jem pyszności. Żurek i bigos nie są elementem świętowania zmartwychwstania moi Drodzy. Ot i cała tajemnica świąt u niewierzących. Potrzeba mi było wielu lat, żeby w kraju, który jest współrządzony (albo i rządzony) przez kościół powiedzieć „nie wierzę”. Żeby być osobą publiczną, która powie „nie wierzę”. To nadal wielkie tabu, choć wiem, że jest nas – niewierzących – coraz więcej. Piszecie do mnie w listach, że czujecie podobnie, ale brak Wam odwagi. Bo co powie teściowa, co powie ksiądz, co powiedzą rodzice kolegów ze szkoły. A my proszę Państwa żyjemy dla siebie. Nie dla innych. I nie po to, by spełniać czyjeś oczekiwania. Z racji tego, jak zostaliśmy wychowani, tak często robimy jeszcze to, co „wypada”, nawet jeśli kłóci się to z tym, co czujemy i w co naprawdę wierzymy. Mam nadzieję, że nasze dzieci już nie będą miały tego kagańca. Jeśli będą chciały w coś wierzyć, to dlatego, że to poczują, a nie dlatego, że ktoś coś na nich wymógł, do czegoś je zmusił, przystosował. Staram się być dobrym człowiekiem. Dobrym, nie znaczy uległym i bezrefleksyjnym. Nauka bezspornie udowadnia to w jaki sposób powstało życie i świat, który znamy i bynajmniej nie trwało to 7 dni. Nauki kościoła są dla mnie zwykłymi mitami, bajkami, fikcją literacką, nie są poparte żadnymi dowodami, argumentami, niczym na czym można się oprzeć. To, co zawiera Biblia, to czego naucza kościół zaprzecza racjonalnej wiedzy o człowieku i świecie. Teologia nie jest nauką. Jako racjonalistka nie umiałam, nie umiem i nie będę umiała uwierzyć w istnienie żadnego boga (wcześniej Bóg pisałam wielką literą, z szacunku do moich prawdziwie wierzących czytelników). Nie lubię, gdy ktoś próbuje mnie nawracać, bo wiara nie jest dla mnie czymś do czego można kogoś przekonać. Przekonać można kogoś do faktów, a religia nie jest faktem. Jest oparta na domysłach, przekazie (podobnie jak legendy czy mity), katechezie (czyli nauczaniu wiary) i zaprzeczaniu rzeczywistości. Rozumiem, że ludziom jest łatwiej wierzyć, że jest ktoś/ coś, kto/co ma moc sprawczą, jest siłą wyższą, pomaga, prowadzi, można się do niego zwrócić. Zawsze tak było. Swoich bogów miały plemiona, mieli starożytni Grecy i Rzymianie, ale ich bogowie są dla nas dziś bohaterami bajek – lektur szkolnych. I Bóg katolicki tak samo kiedyś będzie takim właśnie baśniowym bohaterem naszej epoki. Już pokolenie naszych dzieci raczej nie będzie chciało kontynuować tego kultu. Teraz żyję w zgodzie ze sobą. Ze swoimi przekonaniami, z tym co myślę i czuję. Pomagam innym, całe dorosłe życie jestem żoną jednego męża, matką trójki dzieci. Żyję uczciwie w stosunku do siebie i ludzi. Nie namawiam nikogo do odejścia od wiary. Namawiam do tego, by nie być hipokrytą i nie żyć w zakłamaniu. By być w porządku wobec siebie i innych. By kochać bliźniego, jak siebie samego. By szanować innych bez względu na to, w co wierzą, jeśli nikogo nie krzywdzą. Tyle ode mnie. Peace & Love Anna Jaworska – MumMe
Są to książki, które klienci wybierali przy okazji zakupu „Wierzę w Kościół. Katechizm dla klasy 6 szkoły podstawowej” autorstwa Jan Szpet, Danuta Jackowiak. Przyjmujemy Pana Jezusa. Karty pracy dla klasy 3 szkoły podstawowej, książka wydana w 2013 roku. Karty pracy są materiałem stanowiącym obudowę podręcznika.
Autor Wiadomość Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47Posty: 12979 mazli napisał(a):Dlatego właśnie tak niełatwo wytrwać w wierze. Dzisiejsze czasy mają z nic wartości takie jak choćby cnota czy uczciwość. Dzisiejszego "światłego" człowieka śmieszą takie "atrybuty". Zarzuca się katolikom "lenistwo". Myślę, iż właśnie wiara determinuje nas do wysiłku. Źle pojmowana jest wolność. Dla obecnego "wolnego" człowieka termin ten oznacza, iż możemy postępową w życiu jak chcemy nie pozbywając się złych przyzwyczajeń. W rozumowaniu osób wierzących wolność polega na powstrzymywaniem się od pokus, nałogów. Alkoholik twierdzi, że pije bo jest "wolny". Nie, jest on więźniem własnej mi się, że niewłaściwe rozumienie wolności (w tym też tolerancji) jest przyczyną, iż Kościół cieszy się mniejszą "popularnością", a nawet (co wiem z własnego doświadczenia) znajduje się pod stałym obstrzałem. Obawiam się że niestety masz dużo racji. Świat oferuje wiele przyjemności, łatwych zysków, ale na dobrą sprawę nieraz już w skrajnych wypadkach, człowiek się w tym gubi i rani przy okazji innych. Z drugiej strony wina jest w nas, przywykliśmy do myślenia że skoro to kraj samych katolików, to właściwie formalnością jest katecheza dla dziecka, które potem będzie posłusznie wierzyć. Podczas gdy w swej wolności wielu wybiera coś innego, bo to co widzą ich nie przekonuje. I ja się nie dziwie, Autorka prezentuje dość powszechne wątpliwości. Niestety ale dla znacznej cześci młodzieży (co wynika z mojego doświadczenia) potrzebna jest nowa ewangelizacja, o ile w ogóle dadzą sobie coś powiedzieć. Wina jest w wychowaniu, wina jest w tym że nie słucha się nieraz tego co młodzi ludzie mówią, w tym że dajemy sami takie świadectwo jakie dajemy. Mamy problem gdy przychodzi do wszelkich ankiet o duchowości tego narodu, bo okazuje się że są niewiele warte, nie oceniają rzeczywistości, ale raczej utrwaloną tradycje, przyzwyczajenie (wszystkich prawie się chrzci, wszyscy przystępują do bierzmowania itd.). _________________Pozdrawiam WIST Cz paź 15, 2009 13:10 Zaczarowana Dołączył(a): Pn paź 12, 2009 10:43Posty: 4 Re: Nie wierzę w kościół... Reguly co rozumiesz przez "każdy wybiera taki Kościół na jaki go stać"? Cz paź 15, 2009 16:20 Reguly Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 17:38Posty: 291 Re: Nie wierzę w kościół... Zaczarowana napisał(a):Reguly co rozumiesz przez "każdy wybiera taki Kościół na jaki go stać"? Sama sobie prosze sprobuj na to odpowiedziec... _________________Świętowit widzi więcej bo ma cztery twarze... Pt paź 16, 2009 10:46 maraskin zbanowany na stałe Dołączył(a): Pt sie 21, 2009 5:16Posty: 637Lokalizacja: Toruń Co mnie smuci to to że przez incydenty Krk ludzie odwracając się od tej instytucji ,odwracają się także od Boga. A nie powinnaś łączyć tych dwóch elementów. Ja miałem podobne uwagi co do Kościoła rzymskiego i zacząłem szukać Boga w Piśmie. Po przeczytaniu połowy Pisma, znalazłem dowody na moje wątpliwości, które niestety ale były słuszne, w moim odczuciu i wielu innych osób na Świecie. A tej prawdy nie chciałbym ponownie wyjawniać z uwagi na katolicki charakter tego forum. Natomiast mogę Ci powiedzieć że prędzej czy później zawsze prawda zwycięży u ludzi którzy szukają Boga . _________________Nicea 325, początek końca... Pt paź 16, 2009 17:46 nieja zbanowany na stałe Dołączył(a): Pn cze 22, 2009 11:19Posty: 230 Zaczarowana, sama odkryłaś prawdziwą naturę Kościoła. Ja znam jeszcze gorszą, ale nie chcę cię dołować. Opieraj się na własnym rozumie - to jedyna słuszna droga. Co do życia przed ślubem, to małżeństwo, niekoniecznie kościelne, jest pewną gwarancją prawdziwych intencji obojga. Jest pewnym poświęceniem, inwestycją, którą należy pokonać. Jakąś dodatkową gwarancją ze strony partnerów. Pt paź 16, 2009 23:57 WIST Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47Posty: 12979 nieja napisał(a):Zaczarowana, sama odkryłaś prawdziwą naturę Kościoła. Co po niektórzy tutaj pokazali że umieją rozdzielić czyny jednostki, od zdania ogółu/grupy. Niestety nie wszyscy, co jest dla mnie dowodem że nienawiść do Kościoła przykrywa zdolność rozsądnego rozumowania. Taki paradoks, mówię o używaniu rozumu, a sam kieruje się czystą niechęcią. _________________Pozdrawiam WIST So paź 17, 2009 0:14 Reguly Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 17:38Posty: 291 Dotrzec (sprobowa zblizyc sie do Boga Najwyzszego) mozna na wiele sposobow, przy czym sposob najlepszy dla jednego (jako, ze ludzie sa rozni) wcale nie musi byc taki dla drugiego... _________________Świętowit widzi więcej bo ma cztery twarze... So paź 17, 2009 8:15 ziele_force Dołączył(a): Cz maja 21, 2009 8:36Posty: 366 Cytuj:Co po niektórzy tutaj pokazali że umieją rozdzielić czyny jednostki, od zdania ogółu/grupy. Niestety nie wszyscy, co jest dla mnie dowodem że nienawiść do Kościoła przykrywa zdolność rozsądnego rozumowania. Taki paradoks, mówię o używaniu rozumu, a sam kieruje się czystą niechęcią. Coś jak Jezus nienawidzący faryzeuszy, lubujący się w celnikach i nierządnicach So paź 17, 2009 15:25 WIST Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47Posty: 12979 ziele_force napisał(a):Coś jak Jezus nienawidzący faryzeuszy, lubujący się w celnikach i nierządnicach Generalnie męczą mnie takie wypowiedzi. Nie wiem czy nie chcecie, czy nie potraficie napisać czegoś bardziej ambitnego. _________________Pozdrawiam WIST So paź 17, 2009 20:29 mazli Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47Posty: 1170 ziele_force napisał:Cytuj:Coś jak Jezus nienawidzący faryzeuszy, Ziele_force podaj proszę fragment, czy jakiś dowód, mówiąy, że Jezus kogokolwiek napisał:Cytuj:...lubujący się w celnikach i nierządnicach Cóż, Pismo mówi wyraźnie - "Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami? On usłyszawszy to, rzekł: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników." (Mt 9, 11-13) Chyba nie potrzeba głębszej analizy tego fragmentu. So paź 17, 2009 21:01 Reguly Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 17:38Posty: 291 Kiedys zadano mi takie o to pytanie (w ramach co prawda innego systemu wyznaniowego): Cytuj:dopuszczasz taką mozliwość żeby każdy jeden [...] wierzył "po swojemu"; sam dokonywał interpretacji wierzeń przodków ? Zawsze, kazdy wierzy po swojemu (rowniez w ramach monoteizmow, pomimo powszechnie przyjetego kanonu i dogmatyzmow)... To po pierwsze, a po drugie - wiara [...] nie zwalnia nas od myslenia i poszukiawania sposobu na mozliwe najlepsze (dla nas, danej osoby, w ramach wrodzonych lub/i nabytych predyspozycji) zblizenie sie do Boga... _________________Świętowit widzi więcej bo ma cztery twarze... Pt paź 23, 2009 10:19 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników
Wszystkie produkty w naszej ofercie są w pełni cenowo konkurencyjne i reprezentują doskonałe stosunek jakości do ceny. Książkę Wierzę w Kościół jeden, święty, katolicki i apostolski można u nas kupić już za 7,99 zł. Zapewniamy też łatwość i przejrzystość w dokonywaniu zakupów.
Sobota, 23 lipca 2022 r. Święto św. Brygidy, zakonnicy, Patronki Europy Brygida urodziła się w 1303 r. na zamku w Finstad koło Uppsali. Jej rodzina była spokrewniona z dynastią królewską w Szwecji. Rodzina ta była bardzo religijna. Ojciec co tydzień przystępował do sakramentów pokuty i Eucharystii. Odbył także podróż do Hiszpanii na grób św. Jakuba w Compostelli. Według żywotów Brygida miała od dziecka cieszyć się oznakami szczególnej przyjaźni Pana Jezusa. Kiedy miała 7 lat, ukazała się jej Najświętsza Maryja Panna i złożyła na jej głowie tajemniczą koronę. Trzy lata później zjawił się jej Chrystus na krzyżu. Na widok męki Pana Jezusa Brygida miała zawołać: „O, mój kochany Panie! Kto Ci to zrobił? Nie chcę niczego, jak tylko miłować Ciebie!” Kiedy Brygida miała 12 lat, zmarła jej matka (1314). Ojciec oddał kapłanom sumę 200 marek w złocie, co było dużym majątkiem, prosząc, by modlili się o spokój duszy dla małżonki. Po śmierci żony wziął rodzeństwo Brygidy – Katarzynę i Izraela – na swój zamek, a Brygidę oddał na wychowanie do wujenki na zamku w Aspanas. Surowy tryb życia, jaki na zamku wprowadziła wujenka, odpowiadał Brygidzie, która chciała cała należeć do Chrystusa. Wbrew swojej woli Brygida została wydana w czternastym roku życia za syna gubernatora Wastergotlandu, 19-letniego Ulfa Gotmarssona. Po ślubie przeniosła się na zamek męża (1316). Chociaż utratę dziewictwa opłakiwała rzewnymi łzami, umiała w swoim małżeństwie dostrzec wolę Bożą i starała się być dla męża najlepszą żoną. Trafiła też na dobrego człowieka. Dlatego żyli szczęśliwie razem 28 lat (1316-1344). Pałac Brygidy należał do najświetniejszych w kraju. Było w nim zawsze rojno od gości. Brygida dbała o to, by wszyscy wchodzący w jej progi czuli się dobrze. Kierowała domem i gospodarstwem wzorowo, dbała o służbę, z którą codziennie odmawiała pacierze. Nie pozwalała wszakże na żadne pohulanki i zbyt swobodne zachowania. Szczególnie jednak była oddana mężowi, okazując mu przywiązanie i wprost matczyną opiekę. Dała mu 4 synów i 4 córki: Martę (1319), Karola (1321), Birgera (1323), Benedykta (1326), Gutmara (1327), św. Katarzynę Szwedzką (1330), Ingeborgę (1332) i Cecylię (1334). Na wychowawców dla swoich dzieci dobierała pedagogów o odpowiednim wykształceniu i głębokiej wierze. Każde dziecko miało inny charakter. Trzeba było ze strony matki wiele subtelności, by uszanować ich osobowość, a nie dopuścić do wypaczenia ich charakterów, bowiem mąż był często poza domem, zajęty sprawami publicznymi. Nie zaniedbała wszakże Brygida wśród tak licznych zajęć rodzinnych troski o własną duszę. Jej kierownikiem duchowym był uczony wiceprzeor cystersów, Piotr Olafsson. Na jej prośbę jeden z kanoników katedry, Maciej, przetłumaczył Pismo święte na język szwedzki, by Brygida mogła w nim się rozczytywać. Na jej życzenie kanonik ten ułożył również komentarze do Pisma świętego. W 1332 roku Brygida została powołana na dwór króla Magnusa II w charakterze ochmistrzyni. Korzystając z osobistego majątku, jak też z majątku króla, nad którym otrzymała zaszczytny zarząd, hojnie wspierała kościoły, klasztory i ubogich. W 1339 roku utraciła nieletniego syna. Dla uproszenia błogosławieństwa Bożego dla całej rodziny udała się z pielgrzymką na grób św. Olafa (+ 1030). Tradycją w domu były pielgrzymki do Compostelli. I Brygida wraz z mężem udała się na grób św. Jakuba Apostoła (1342). Pielgrzymka trwała rok. Towarzyszył im spowiednik, cysters Svenung, który później opisał całą podróż. Po powrocie z pielgrzymki Ulf wstąpił do cystersów w Alvastra, gdzie zmarł w lutym 1344 r. Brygida była wolna. Postanowiła oddać się wyłącznie służbie Bożej i pełnieniu dobrych uczynków. Długie godziny poświęcała modlitwie. Mnożyła akty umartwienia i pokuty. Naglona objawieniami, pisała listy do możnych tego świata, napominając ich w imię Pana Boga. Królowi szwedzkiemu i zakonowi krzyżackiemu przepowiedziała kary Boże, które też niebawem na nich spadły. W 1352 roku wezwała papieża Innocentego VI, aby powrócił do Rzymu. To samo wezwanie skierowała w imieniu Chrystusa do jego następcy, bł. Urbana V, który też w 1367 roku faktycznie do Rzymu powrócił. Kiedy zaś papież, zniechęcony zamieszkami w Rzymie, powrócił do Awinionu, przepowiedziała mu rychłą śmierć, co się niebawem sprawdziło (+ 1370). Niemniej żarliwie zabiegała o powrót do Rzymu papieża Grzegorza XI. Była hojną dla fundacji kościelnych i charytatywnych. Dom jej stał zawsze otworem dla potrzebujących. Z poparciem króla, który na ten cel ofiarował posiadłość w Vadstena, i za zezwoleniem Stolicy Świętej, Brygida założyła nową rodzinę zakonną pod wezwaniem Najświętszego Zbawiciela, zwaną często „brygidkami”. Jej córka, św. Katarzyna Szwedzka, w roku 1374 została jego pierwszą opatką. W roku 1349 Brygida udała się przez Pomorze, Niemcy, Austrię i Szwajcarię do Rzymu, by uzyskać odpust z okazji roku jubileuszowego 1350. Chodziło jej również o zatwierdzenie reguł swojego zakonu. W Rzymie założyła klasztor swojego zakonu. Korzystając ze swojej obecności w Italii, Brygida przewędrowała wraz z córką cały kraj, nawiedzając pieszo ważniejsze ówczesne sanktuaria: św. Franciszka w Asyżu, św. Antoniego w Padwie, św. Dominika Guzmana w Bolonii, św. Tomasza z Akwinu w Ortonie, św. Bartłomieja w Benevento, św. Macieja w Salerno, św. Andrzeja Apostoła w Amalfi, św. Mikołaja w Bari oraz św. Michała Archanioła na Monte Gargano. Do Rzymu powróciła dopiero w 1363 roku. W 1372 roku udała się z pielgrzymką do Ziemi Świętej. Miała wówczas 70 lat. Po powrocie do Rzymu, zmęczona podróżą, zmarła 23 lipca 1373 r., w dniu, który przepowiedziała. W jej pogrzebie wzięły udział tłumy wiernych. Był to prawdziwy hołd, jaki złożył jej Rzym. Kroniki głoszą, że z okazji pogrzebu św. Brygidy wielu chorych zostało uzdrowionych. Jej ciało poprzez Korsykę, Styrię, Morawy i Polskę sprowadzono do Szwecji, gdzie złożono w klasztorze w Vadstena, który założyła. Dzięki staraniom córki, św. Katarzyny, została kanonizowana już w 1391 r. W 1489 roku złożono relikwie matki i córki, to jest św. Brygidy Szwedzkiej i św. Katarzyny Szwedzkiej, w jednej urnie. Kiedy Szwecja przeszła na protestantyzm (1595), relikwie te zaginęły bezpowrotnie. Brygida pozostawiła po sobie księgę Objawień. Wkrótce znała ją cała Europa. Była wielokrotnie przepisywana. W księdze tej św. Brygida spisała przepowiednie dotyczące Kościoła, papieży żyjących w jej czasach, losów państw i ówczesnych panujących oraz odnośnie do przyszłości wielu innych osób. Była przekonana, że pisze to, co jej dyktował Chrystus. Nawoływała do poprawy obyczajów, groziła karami Bożymi. Dzieło to miało wśród teologów sporo przeciwników. Mimo aprobaty papieży Grzegorza XI i Urbana VI, dzieła św. Brygidy były przedmiotem ataków i dyskusji nawet na soborach w Konstancji (1414-1418) i w Bazylei (1431). Brygida, jakby w przeczuciu, ile kłopotu narobi ta księga, dała ją najpierw do przejrzenia teologom. Ostatecznej aprobaty pismom św. Brygidy udzielił Kościół w akcie jej kanonizacji. 1 października 1999 r. św. Jan Paweł II listem motu proprio ogłosił św. Brygidę współpatronką Europy (razem ze św. Katarzyną ze Sieny i św. Teresą Benedyktą od Krzyża). Św. Brygida jest także pielgrzymów oraz dobrej śmierci. (Ga 2, 19-20) Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Galatów Bracia: Ja dla Prawa umarłem przez Prawo, aby żyć dla Boga: razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie. Komentarz O Księdze: Galaci należeli do plemion celtyckich, które w VI w. przed Chr. opanowały Europę Środkową, Italię, Galię i Hiszpanię. Około 360 r. przed Chr. niektóre z plemion osiadłych w Galii podjęły wędrówkę swych przodków, tyle że w kierunku przeciwnym, tj. na Wschód. Po częściowym złupieniu Grecji przekroczyły Bosfor i po licznych bitwach osiedliły się na wyżynie Anatolii, pośrodku Azji Mniejszej w okolicy Ancyry (dzisiejsza Ankara). Obszar ten został później nazwany Galacją. Ostatni król Galacji, Amyntas, zmarły w 25 r. przed Chr., przekazał w testamencie swoje królestwo Rzymianom. Na jego obszarze Rzymianie utworzyli prowincję ze stolicą w Ancyrze, dodając do właściwej Galacji ponadto Pizydię, Izaurię, częściowo Frygię, Paflagonię i Pont. Dzieje Apostolskie informują, że Paweł podczas drugiej i trzeciej podróży misyjnej przechodził przez Galację (Dz 16,6; 18,23). Jak się wydaje, Paweł nie miał zamiaru zatrzymywać się na tym terenie, ale nieokreślona bliżej choroba zmusiła go do dłuższego postoju. Odpłacając się za szczerą gościnność, apostoł wykorzystał swój pobyt dla głoszenia Ewangelii Chrystusa. List do Galatów Paweł napisał najprawdopodobniej pod koniec swojego długiego pobytu w Efezie, na kilka miesięcy przed zredagowaniem Listu do Rzymian. Pokrywa się to z czasem trzeciej wyprawy misyjnej. Ponieważ trudno jest datować wydarzenia z tego okresu, list mógł powstać także nieco wcześniej, a więc między rokiem 52 a 56. Niektórzy sądzili nawet, że powstał on jeszcze przed 50 rokiem, po pierwszej wyprawie misyjnej, która objęła południową część prowincji Galacji. Powodem jego napisania były niepokojące wieści o niebezpieczeństwie zagrażającym wierze Galatów. Zagrożenie pochodziło od ludzi, którzy pojawili się w chrześcijańskich wspólnotach Galacji i zobowiązywali chrześcijan nawróconych z pogaństwa do zachowywania przepisów prawa Mojżeszowego (Ga 3,2; 4,21; 5,4), w szczególności zaś obrzezania (Ga 2,3n; 5,2; 6,12). W Liście do Galatów, w pierwszej części (Ga 1 – 2) Paweł przypomina, że Jezus Chrystus, który powołał go na apostoła, jest nieustannie w centrum jego nauczania. Dla każdego, kto uwierzy w Jezusa Chrystusa, staje się On źródłem wyzwolenia i zjednoczenia z Bogiem. Rasa, kultura, pochodzenie nie mają tu żadnego znaczenia. W drugiej części (Ga 3 – 4) apostoł wyjaśnia relację między rzeczywistością Prawa a rzeczywistością wiary, poświęcając sporo miejsca wierze Abrahama jako zapowiedzi sposobu zbawienia zamierzonego przez Boga. W trzeciej części (Ga 5 – 6) ukazuje Prawo, synonim niewoli, jako przeciwieństwo Chrystusa, który daje wolność. Przez Niego i w Nim ludzie odnajdują wzajemną jedność, a odnowione stworzenie osiąga swoją pełną doskonałość. Apostoł występuje z całą mocą przeciwko nauczaniu, które fałszując głoszoną przez niego Ewangelię, sprowadza krzyż Chrystusa do czegoś niekoniecznego, a wręcz niepotrzebnego (Ga 2,21; 3,1; 5,11; 6,12-14). Apostoł wyjaśnia adresatom, że człowiek otrzymuje usprawiedliwienie, tzn. staje się w pełni wolny i jednoczy się z Bogiem, jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Nie można tego osiągnąć przez zachowywanie prawa Mojżeszowego (Ga 2,16). Apostoł nie neguje znaczenia Prawa, lecz ukazuje jego właściwą rolę: miało ono za zadanie przygotować nadejście czasu, kiedy każdy dzięki wierze w Jezusa Chrystusa będzie mógł dostąpić zbawienia (Ga 3,23-25). Przyjście Chrystusa sprawia, że prawo Mojżeszowe przestaje być środkiem prowadzącym do osiągnięcia zbawienia. Galaci stają więc przed decydującym wyborem: prawo Mojżeszowe albo wiara w Chrystusa. Oparcie się na Prawie oznacza, że człowiek chce zdobyć doskonałość przede wszystkim dzięki swojemu wysiłkowi. W postawie wiary źródłem doskonałości nie jest człowiek, ale łaska Chrystusa, przez którą uzdalnia On ludzi do czynienia dobra. Wprowadzone przez apostoła rozróżnienie ma uświadomić wszystkim chrześcijanom, że tym, czego najbardziej potrzebują, jest właśnie wiara w Chrystusa. Tylko dzięki wierze w Jezusa człowiek odnajduje sens życia i staje się autentycznie szczęśliwy. Temat wiary i Prawa został potem rozwinięty w Liście do Rzymian. O czytaniu: USPRAWIEDLIWIENIE PRZEZ WIARĘ W JEZUSA CHRYSTUSA Ga 1, Paweł apostołem Chrystusa 11Oświadczam wam, bracia, że głoszona przeze mnie Ewangelia nie pochodzi od przyjąłem jej, ani nie nauczyłem się od człowieka, ale objawił mi ją Jezus Chrystus. 13Słyszeliście przecież o moim dawniejszym postępowaniu w judaizmie; o tym, jak bardzo prześladowałem Kościół Boży i chciałem go zniszczyć. 14Wiernością judaizmowi przewyższałem wielu rówieśników w moim narodzie, gorliwie przestrzegając tradycji przodków. 15Kiedy jednak Bogu – który wybrał mnie w łonie mojej matki i wezwał swą łaską – spodobało się 16objawić swego Syna we mnie dla głoszenia Ewangelii o Nim pośród narodów, wtedy nie szukałem już rady u ludzi. 17Nie pospieszyłem też do Jerozolimy, do tych, którzy apostołami stali się przede mną, ale natychmiast skierowałem się do Arabii, a potem znowu powróciłem do Damaszku. 18Następnie, trzy lata później poszedłem do Jerozolimy, aby poznać Kefasa i zostałem u niego piętnaście dni. 19Spośród apostołów nie widziałem natomiast nikogo, z wyjątkiem Jakuba, brata przed Bogiem, że w tym, co do was piszę, nie udałem się w okolice Syrii i Cylicji. 22Kościołom Chrystusa w Judei pozostawałem osobiście tylko: nasz dawny prześladowca głosi teraz wiarę, którą przedtem starał się zniszczyć. 24I chwalili Boga z mego powodu. Ga 2, Potwierdzenie przez apostołów misji Pawła 1Następnie, po czternastu latach, znowu poszedłem do Jerozolimy razem z Barnabą, zabierając ze sobą także Tytusa. 2A przybyłem pod wpływem objawienia. I przedstawiłem im Ewangelię, którą głoszę poganom; osobno uczyniłem to wobec tych, którzy cieszą się uznaniem, aby upewnić się, że nie biegnę albo że nie biegłem na nawet towarzyszący mi Tytus, który jest Grekiem, nie został zobowiązany do się zaś tyczy fałszywych braci, którzy wkradli się, aby naruszyć naszą wolność w Chrystusie Jezusie i pogrążyć nas w niewoli,5to ani na chwilę nie ustąpiliśmy im, aby prawda Ewangelii pozostała wśród was. 6Również ze strony cieszących się uznaniem – a kim byli niegdyś, nic mnie to nie obchodzi, bo Bóg nie jest stronniczy – oni właśnie, cieszący się uznaniem, niczego mi nie narzucili. 7Wręcz przeciwnie. Gdy zobaczyli, że mnie zostało powierzone głoszenie Ewangelii wśród nieobrzezanych, podobnie jak Piotrowi wśród obrzezanych – 8ponieważ Ten, który działał w Piotrze dla apostołowania wśród obrzezanych, działał i we mnie dla dobra pogan –9i gdy uznali daną mi łaskę, Jakub, Kefas i Jan, uważani za filary, podali prawą rękę mnie i Barnabie na znak łączności, abyśmy szli do pogan, oni zaś do obrzezanych. 10Mieliśmy tylko pamiętać o ubogich, co też pilnie starałem się czynić. Sprzeciw Pawła wobec Piotra 11Kiedy jednak Kefas przybył do Antiochii, sprzeciwiłem się mu otwarcie, bo postąpił przybyli niektórzy z otoczenia Jakuba, brał udział we wspólnych posiłkach z poganami. A gdy tamci przybyli, usunął się i odłączył, obawiając się z nim także inni Żydzi zaczęli się zachowywać nieszczerze i nawet Barnaba został wciągnięty w ich udawanie. 14Kiedy więc zobaczyłem, że nie postępują zgodnie z prawdą Ewangelii, powiedziałem Kefasowi wobec wszystkich: Jeśli ty, będąc Żydem, żyjesz według obyczajów pogan a nie Żydów, jak możesz zobowiązywać pogan do postępowania według obyczajów żydowskich? Zbawienie Żydów i pogan dzięki wierze 15My jesteśmy Żydami z urodzenia, a nie grzesznikami spośród pogan. 16Wiemy jednak, że człowiek nie zostaje usprawiedliwiony dzięki przestrzeganiu Prawa, ale jedynie dzięki wierze w Jezusa Chrystusa. Dlatego my uwierzyliśmy w Jezusa, abyśmy zostali usprawiedliwieni dzięki wierze w Chrystusa, a nie dzięki przestrzeganiu Prawa, ponieważ przez przestrzeganie Prawa nikt nie osiągnie jeśli szukając usprawiedliwienia w Chrystusie, jesteśmy uważani za grzeszników, to czy Chrystus prowadzi do grzechu? Z pewnością nie!18Jeśli zaś buduję na nowo to, co zburzyłem, sam przyznaję, że źle postąpiłem. 19Ja przez Prawo umarłem dla Prawa, aby żyć dla Boga. Z Chrystusem zostałem ukrzyżowany. 20Żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus. A jeśli żyję teraz na świecie, to żyję dzięki wierze w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za nie lekceważę łaski Boga. Jeśli zaś usprawiedliwienie osiąga się dzięki Prawu, to Chrystus umarł na darmo. Paweł apostołem Chrystusa – Ga 1,11-24 – Apostoł podkreśla, że otrzymał Ewangelię wprost od Jezusa. Dowodem owocności spotkania ze zmartwychwstałym Panem jest radykalna zmiana nastawienia Szawła do Kościoła i Prawa. Sam Bóg go oświecił (2 Kor 4,6) i wybrał, aby głosił Ewangelię poganom. Przemiana Szawła dokonała się więc za sprawą łaski Bożej. Dzięki wydarzeniu pod Damaszkiem Szaweł z prześladowcy stał się gorliwym wyznawcą Chrystusa. Następnie wyruszył do Arabii, aby w samotności zgłębić to, czego Bóg pozwolił mu doświadczyć. Dopiero po trzech latach od wydarzenia pod Damaszkiem doszło do spotkania w Jerozolimie między Piotrem, który jako pierwszy widział Pana (1 Kor 15,5), a Pawłem, który tej łaski dostąpił jako ostatni (1 Kor 9,1; 15,8). Wzmianka o zaledwie dwutygodniowym pobycie w Jerozolimie i spotkaniu jedynie z Jakubem, naocznym świadkiem życia Jezusa, podkreśla niezależność Pawła jako apostoła, przejawiającą się także w działalności z dala od Judei, w okolicach Antiochii i Tarsu. Potwierdzenie przez apostołów misji Pawła – Ga 2,1-10 – Gdy z Jerozolimy przybyli do Antiochii chrześcijanie żydowskiego pochodzenia, ujawniła się różnica poglądów na temat zachowywania przepisów Prawa (Dz 15,1n). Paweł był oczywiście przekonany, że wraz z przyjściem Chrystusa wymogi prawa Mojżeszowego straciły swoją moc, lecz aby zakończyć ciągnące się spory, udał się do Jerozolimy. Ufał, że wypowiedź apostołów przekona niezdecydowanych, tym bardziej że Kościół Jerozolimski cieszył się wielkim autorytetem. Na tzw. Soborze Jerozolimskim pod wpływem Ducha Świętego, obecnego i działającego w Kościele, postanowiono, że wolność od prawa Mojżeszowego jest podstawowym rysem prawdziwej Ewangelii. Nie nałożono więc na pogan przyjmujących chrzest żadnych dodatkowych wymogów oprócz tych, które zawierała Ewangelia. Przypomniano także o obowiązku troszczenia się o ubogich. Chodziło szczególnie o biednych z Jerozolimy. Świadczona im pomoc była wyraźną oznaką jedności pomiędzy chrześcijanami z pogaństwa a pierwotnym Kościołem w Jerozolimie (Rz 15,26-28). Sprzeciw Pawła wobec Piotra – Ga 2, 11-14. Pomimo ustaleń tzw. Soboru Jerozolimskiego sprawa zachowywania Prawa nie została ostatecznie rozstrzygnięta. Tym razem spór dotyczył spożywania pokarmów. Jedni uważali, że ze względów religijnych nie wolno spożywać niektórych pokarmów. Inni nie uznawali takich zakazów. W ten sposób powstały dwie kategorie chrześcijan. Sytuację pogarszało niezdecydowanie samego Piotra, który najpierw zgadzał się w tej kwestii z chrześcijanami nawróconymi z pogaństwa, później, z obawy przed rygorystycznie nastawionymi chrześcijanami pochodzenia żydowskiego, którzy przybyli z Jerozolimy, zaczął się wycofywać z przyjętego stanowiska i wrócił do żydowskich zwyczajów w sprawie spożywania posiłków. Paweł, obawiając się zagrożenia dla „prawdy Ewangelii” (w. 14), sprzeciwił się postawie Piotra. Chciał, aby chrześcijanie wiedzieli, że nie podlegają żadnym przepisom dzielącym pokarmy na tzw. „czyste” i „nieczyste”. Każdy może jeść to, co mu służy i smakuje. Nie jest ważne, co ktoś spożywa, ale jakim jest człowiekiem. Zamiast zajmować się sporami na temat pokarmów, chrześcijanie winni skupiać uwagę na sprawach naprawdę ważnych, takich jak: troska o zbawienie swoje i innych, kształtowanie prawego sumienia, walka z grzechem (Mt 6,31-33; 15,10-20; Rz 14,17). Zbawienie Żydów i pogan dzięki wierze – Ga 2, 15-21. Zapisane w tym fragmencie słowa są prawdopodobnie streszczeniem dłuższego przemówienia wygłoszonego w Antiochii. Zawierają one podstawową tezę teologiczną całego listu. Dotychczasowy podział na Żydów i pogan nie ma już znaczenia. Dla jednych i drugich istnieje tylko jedna droga usprawiedliwienia, a mianowicie wiara w Chrystusa (Rz 3,21n). Człowiek staje przed Bogiem jako sprawiedliwy, ponieważ wierzy w zbawczą moc Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Przez Niego Bóg uwolnił nas od grzechu. Nasza sprawiedliwość nie może nas zbawić ani ustrzec od zła. Jest to możliwe tylko dzięki łasce Boga, którą z wiarą przyjmujemy. Prawdy te uzasadnia apostoł kilkoma racjami, aby w końcu podać główny argument: Jeśli możliwe byłoby osiągnięcie zbawienia przez wypełnianie przepisów Prawa, to Chrystus nie musiałby umrzeć. Skoro umarł za nas w tak strasznych mękach, to znaczy, że był to jedyny sposób, aby uwolnić nas od zła i przywrócić nam jedność z Bogiem. Psalm (Ps 34, 2-3. 4-5. 6-7. 8-9. 10-11 (R.: por. 9a)) Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, * Jego chwała będzie zawsze na moich ustach. Dusza moja chlubi się Panem, * niech słyszą to pokorni i niech się weselą. Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry Wysławiajcie razem ze mną Pana, * wspólnie wywyższajmy Jego imię. Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał * i wyzwolił od wszelkiej trwogi. Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, * oblicza wasze nie zapłoną wstydem. Oto zawołał biedak i Pan go usłyszał, * i uwolnił od wszelkiego ucisku. Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry Anioł Pański otacza szańcem bogobojnych, * aby ich ocalić. Skosztujcie i zobaczcie, jak Pan jest dobry, * szczęśliwy człowiek, który znajduje w Nim ucieczkę. Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry Bójcie się Pana, wszyscy Jego święci, * ci, co się Go boją, nie zaznają biedy. Bogacze zubożeli i zaznali głodu, * szukającym Pana niczego nie zbraknie. Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry Komentarz O księdze: Psałterz charakteryzuje się bogactwem gatunków literackich. Przyjmując je za kryterium podziału, można wyróżnić kilka grup utworów: 1) hymny – uroczyste pieśni pochwalne ku czci Boga (np. Ps 8; 19; 29; 100; 111; 148 – 150), które mogą wyrażać podziw nad dziełem stwórczym Boga (np. Ps 104) i nad Jego działaniem w historii (np. Ps 105). 2) lamentacje – liczne skargi i prośby o pomoc udręczonemu psalmiście, mogą być zbiorowe i indywidualne (np. Ps 3; 5; 13; 22; 44). Wśród lamentacji występują psalmy ufności (np. Ps 4; 11; 16; 62; 121), psalmy dziękczynne jednostki (np. Ps 30; 34; 92, 103) i wspólnoty (np. Ps 66; 117; 124) oraz kolekcja siedmiu psalmów pokutnych (Ps 6; 32; 38; 51; 102; 130; 143). 3) psalmy królewskie, które sławią królowanie Boga (np. Ps 47; 93 – 99), przejawiające się także w rządach dynastii Dawida (np. Ps 2; 18; 21; 45; 89; 110; 132). 4) pieśni Syjonu – modlitwy, które odgrywały szczególną rolę w liturgii świątynnej (Ps 15; 24; 46; 48; 76; 84; 87; 122; 134). Do nich należą też psalmy pielgrzymkowe (np. Ps 122; 126), sławiące świętą Jerozolimę i wyrażające radość ze spotkania z Bogiem w Jego ziemskiej świątyni. 5) pieśni liturgiczne, śpiewane podczas wieczerzy paschalnej i wielkich świąt Izraela. Szczególnie ważny jest tu zbiór hymnów: Hallelu (Ps 113 – 118) i Wielkiego Hallelu (Ps 136). Na ich prorocki charakter wskazał Chrystus, modląc się nimi w ostatnich godzinach ziemskiego życia (np. Mt 26,30). 6) psalmy dydaktyczne, które zawierają pouczenia o wartości prawa Bożego (Ps 25; 34; 111; 119), o sprawiedliwości i dobroci Boga (np. Ps 78; 145), rozważają problem odpłaty za dobre i złe uczynki (np. Ps 37; 49; 73; 112). 7) psalmy mesjańskie, które wprost wyrażają oczekiwanie na Pomazańca Pańskiego (np. Ps 2; 110). Tęsknota za Chrystusem, tj. Mesjaszem, obecna jest także w psalmach królewskich i pieśniach Syjonu. W każdym niemal psalmie można wyróżnić różne gatunki literackie, które nie pozwalają zaklasyfikować ich wyłącznie do jednej grupy. Psalmy są utworami poetyckimi. Autorzy zastosowali w nich liczne środki stylistyczne. Najbardziej charakterystycznym elementem poetyki hebrajskiej był paralelizm członów, czyli stychów wersetu. Polegał on na tym, że najczęściej daną myśl poeta zawarł w dwóch następujących po sobie stychach, które tworzyły najmniejszą jednostkę literacką utworu. Z innych środków należy wymienić rym i rytm. Niekiedy psalmiści komponowali swoje dzieła w formie akrostychów, czyli utworów alfabetycznych (Ps 25; 34; 37; 111; 112; 119; 145). Wersety czy strofy psalmu rozpoczynały się wtedy od kolejnych liter alfabetu hebrajskiego. Pomimo tak wielkiej różnorodności, będącej wyrazem rozwoju duchowego Izraela, „Psałterz” stanowi jedną zwartą księgę. Myśl przewodnia całego zbioru została zawarta we wprowadzeniu (Ps 1 – 2). Człowiek ma do wyboru dwie drogi życiowe: drogę posłuszeństwa Bożemu Prawu, która prowadzi do szczęścia, oraz drogę buntu, wiodącą do zagłady. Cała historia świata jest wypadkową tego podstawowego wyboru. Psalmista często posługuje się pojęciem „bezbożny” (Ps 1,3-4), które może oznaczać wrogie narody albo człowieka, który sprowadza sprawiedliwych z właściwej drogi. Może nim być nawet nieprzyjaciel wewnętrzny – zło ukryte w sercu ludzkim. Obrazy wojenne, tak często pojawiające się w psalmach, można więc tłumaczyć jako ilustracje walki duchowej. Łatwo dostrzec w psalmach rozwój idei szczęścia. Z początku pojmuje się je materialnie jako spokojne życie, posiadanie ziemi, bogactwo, rodzinę, która zapewnia przyszłość. Stopniowo jednak człowiek odkrywa, że prawdziwe szczęście kryje się głębiej. Wypełnianie Prawa prowadzi go do odkrycia wartości nieprzemijalnych. Pociąga to za sobą przemianę relacji z bliźnimi. Pragnienie zemsty na wrogach ustępuje miejsca oczekiwaniu na ich nawrócenie. Podobnie ewoluuje rozumienie nagrody za sprawiedliwe życie i kary za popełnione zło. Początkowo psalmista, który widzi ziemskie powodzenie grzeszników, głośno krzyczy o swej niewinności i domaga się za nią odpłaty. Z czasem jednak uświadamia sobie własną grzeszność i przynależność do grzesznego ludu i pozostawia Bogu wymierzenie wszystkim sprawiedliwości. Grecki przekład Biblii, „Septuaginta” (LXX), powstały w egipskiej Aleksandrii już w II w. przed Chr., pogłębia historyczną lekturę „Psałterza”, interpretując go jako proroctwo. W ślad za tą żydowską tradycją, Kościół dostrzega w psalmach zapowiedź tajemnicy Chrystusa i doskonałej wspólnoty czasów ostatecznych. Stąd nasza lektura odwołuje się nie tylko do sensu wyrazowego (dosłownego, historycznego) psalmów, ale szuka także wypełnienia ich treści w Chrystusie i w Kościele. O dzisiejszym psalmie: Ps 34, Bóg ochrania pobożnych 1Dawida, gdy udawał szalonego przed Abimelekiem i odszedł wypędzony. Alef 2Będę wysławiał Pana w każdym czasie, będę Go zawsze chwalił moimi ustami. Bet 3Chlubię się Panem, niech słyszą to uciśnieni i niech się weselą. Gimel 4Uwielbiajcie ze mną Pana, wspólnie wywyższajmy Jego imię. Dalet 5Zwróciłem się do Pana, a On mnie wysłuchał i uwolnił mnie od wszelkiego lęku. He 6Spójrzcie na Niego, a będziecie promienieć, niech wasze oblicze nie płonie wstydem. Zajin 7Oto ubogi zawołał, a Pan go wysłuchał, wybawił go ze wszystkich utrapień. Chet 8Anioł Pana otacza szańcem bogobojnych, aby ich ocalić. Tet 9Skosztujcie i zobaczcie, że Pan jest dobry, szczęśliwy ten, kto się do Niego ucieka. Jod 10Bójcie się Pana, wszyscy Jego święci, gdyż bogobojni nie zaznają biedy. Kaf 11Bogaci popadli w biedę i zaznali głodu, a szukającym woli Pana niczego nie zabraknie. Lamed 12Przyjdźcie i posłuchajcie mnie, dzieci, nauczę was, czym jest bojaźń Pana! Mem 13Czy jesteś człowiekiem, który chce cieszyć się życiem? Czy pragniesz doczekać dni szczęśliwych? Nun 14Powstrzymaj od zła swój język, a wargi od obłudnej mowy! Samech 15Unikaj zła, a czyń dobro, pragnij pokoju i dąż do niego! Ajin 16Oczy Pana zwrócone ku sprawiedliwym, a Jego uszy słyszą ich błaganie. Pe 17Od złoczyńców Pan się odwraca, by nie zostało o nich wspomnienie na ziemi. Cade 18Pan słyszy wołających o pomoc i uwolni ich ze wszystkich ucisków. Qof 19 Pan jest blisko cierpiących udrękę, wybawi złamanych na duchu. Resz 20Liczne są utrapienia sprawiedliwych, lecz Pan ze wszystkich ich wyzwoli. Szin 21On strzeże wszystkich ich kości i żadna nie będzie złamana. Taw 22Zło sprowadza śmierć na bezbożnego, wrogów sprawiedliwego spotka kara. 23Pan wybawia swoje sługi, nie upadną ci, którzy Mu ufają. Psalm 34. to utwór w formie akrostychu, czyli psalmu alfabetycznego (Ps 9,1+; 25; 37; 111; 112; 119). Alfabet hebrajski zawiera 22 litery (alef, bet, gimel, dalet, hei, waw, zajin, tet, jod, kaf, lamed, mem, nun, samech, ajin, fej, cadi, kof, taw, sin, resz.). Psalm 34 łączy w sobie pieśń dziękczynną (ww. 2-11: 2Będę wysławiał Pana w każdym czasie, będę Go zawsze chwalił moimi ustami. 3Chlubię się Panem, niech słyszą to uciśnieni i niech się weselą. 4Uwielbiajcie ze mną Pana, wspólnie wywyższajmy Jego imię. 5Zwróciłem się do Pana, a On mnie wysłuchał i uwolnił mnie od wszelkiego lęku. 6Spójrzcie na Niego, a będziecie promienieć, niech wasze oblicze nie płonie wstydem. 7Oto ubogi zawołał, a Pan go wysłuchał, wybawił go ze wszystkich utrapień. 8Anioł Pana otacza szańcem bogobojnych, aby ich ocalić. 9Skosztujcie i zobaczcie, że Pan jest dobry, szczęśliwy ten, kto się do Niego ucieka. 10Bójcie się Pana, wszyscy Jego święci, gdyż bogobojni nie zaznają biedy. 11Bogaci popadli w biedę i zaznali głodu, a szukającym woli Pana niczego nie zabraknie.) oraz pouczenie mądrościowe (ww. 12-23: 12Przyjdźcie i posłuchajcie mnie, dzieci, nauczę was, czym jest bojaźń Pana! 13Czy jesteś człowiekiem, który chce cieszyć się życiem? Czy pragniesz doczekać dni szczęśliwych? 14Powstrzymaj od zła swój język, a wargi od obłudnej mowy! 15Unikaj zła, a czyń dobro, pragnij pokoju i dąż do niego!16Oczy Pana zwrócone ku sprawiedliwym, a Jego uszy słyszą ich błaganie. 17Od złoczyńców Pan się odwraca, by nie zostało o nich wspomnienie na ziemi. 18Pan słyszy wołających o pomoc i uwolni ich ze wszystkich ucisków. 19 Pan jest blisko cierpiących udrękę, wybawi złamanych na duchu. 20Liczne są utrapienia sprawiedliwych, lecz Pan ze wszystkich ich wyzwoli. 21On strzeże wszystkich ich kości i żadna nie będzie złamana. 22Zło sprowadza śmierć na bezbożnego, wrogów sprawiedliwego spotka kara. 23Pan wybawia swoje sługi, nie upadną ci, którzy Mu ufają.). Psalmista wysławia Boga za doznane ocalenie i zachęca wspólnotę do podjęcia dziękczynienia wraz z nim. Doświadczenie bliskości Boga, który wysłuchuje modlitwy udręczonego człowieka, skłania psalmistę do pouczenia potomnych o dobroci Boga oraz o bojaźni Pańskiej (w. 12). Polega ona na uznaniu przez człowieka całkowitej zależności od Boga oraz na właściwej postawie moralnej człowieka (porzucenie grzechu, przestrzeganie Bożych przykazań). Psalmista burzy więc system złudnych wartości, który każe szukać pełni życia i szczęścia poza Bogiem. Takie szczęście nie może się ostać. Doznaną porażką bezbożnik będzie musiał obciążyć nie Boga, lecz siebie i zło, które wybrał świadomie. Ps 34, Bóg ochrania pobożnych 1Dawida, gdy udawał szalonego przed Abimelekiem i odszedł wypędzony. Alef 2Będę wysławiał Pana w każdym czasie, będę Go zawsze chwalił moimi ustami. Bet 3Chlubię się Panem, niech słyszą to uciśnieni i niech się weselą. Gimel 4Uwielbiajcie ze mną Pana, wspólnie wywyższajmy Jego imię. Dalet 5Zwróciłem się do Pana, a On mnie wysłuchał i uwolnił mnie od wszelkiego lęku. He 6Spójrzcie na Niego, a będziecie promienieć, niech wasze oblicze nie płonie wstydem. Zajin 7Oto ubogi zawołał, a Pan go wysłuchał, wybawił go ze wszystkich utrapień. Chet 8Anioł Pana otacza szańcem bogobojnych, aby ich ocalić. Tet 9Skosztujcie i zobaczcie, że Pan jest dobry, szczęśliwy ten, kto się do Niego ucieka. Jod 10Bójcie się Pana, wszyscy Jego święci, gdyż bogobojni nie zaznają biedy. Kaf 11Bogaci popadli w biedę i zaznali głodu, a szukającym woli Pana niczego nie zabraknie. Lamed 12Przyjdźcie i posłuchajcie mnie, dzieci, nauczę was, czym jest bojaźń Pana! Mem 13Czy jesteś człowiekiem, który chce cieszyć się życiem? Czy pragniesz doczekać dni szczęśliwych? Nun 14Powstrzymaj od zła swój język, a wargi od obłudnej mowy! Samech 15Unikaj zła, a czyń dobro, pragnij pokoju i dąż do niego! Ajin 16Oczy Pana zwrócone ku sprawiedliwym, a Jego uszy słyszą ich błaganie. Pe 17Od złoczyńców Pan się odwraca, by nie zostało o nich wspomnienie na ziemi. Cade 18Pan słyszy wołających o pomoc i uwolni ich ze wszystkich ucisków. Qof 19 Pan jest blisko cierpiących udrękę, wybawi złamanych na duchu. Resz 20Liczne są utrapienia sprawiedliwych, lecz Pan ze wszystkich ich wyzwoli. Szin 21On strzeże wszystkich ich kości i żadna nie będzie złamana. Taw 22Zło sprowadza śmierć na bezbożnego, wrogów sprawiedliwego spotka kara. 23Pan wybawia swoje sługi, nie upadną ci, którzy Mu ufają. Psalm 34. to utwór w formie akrostychu, czyli psalmu alfabetycznego (Ps 9,1+; 25; 37; 111; 112; 119). Alfabet hebrajski zawiera 22 litery (alef, bet, gimel, dalet, hei, waw, zajin, tet, jod, kaf, lamed, mem, nun, samech, ajin, fej, cadi, kof, taw, sin, resz.). Psalm 34 łączy w sobie pieśń dziękczynną (ww. 2-11: 2Będę wysławiał Pana w każdym czasie, będę Go zawsze chwalił moimi ustami. 3Chlubię się Panem, niech słyszą to uciśnieni i niech się weselą. 4Uwielbiajcie ze mną Pana, wspólnie wywyższajmy Jego imię. 5Zwróciłem się do Pana, a On mnie wysłuchał i uwolnił mnie od wszelkiego lęku. 6Spójrzcie na Niego, a będziecie promienieć, niech wasze oblicze nie płonie wstydem. 7Oto ubogi zawołał, a Pan go wysłuchał, wybawił go ze wszystkich utrapień. 8Anioł Pana otacza szańcem bogobojnych, aby ich ocalić. 9Skosztujcie i zobaczcie, że Pan jest dobry, szczęśliwy ten, kto się do Niego ucieka. 10Bójcie się Pana, wszyscy Jego święci, gdyż bogobojni nie zaznają biedy. 11Bogaci popadli w biedę i zaznali głodu, a szukającym woli Pana niczego nie zabraknie.) oraz pouczenie mądrościowe (ww. 12-23: 12Przyjdźcie i posłuchajcie mnie, dzieci, nauczę was, czym jest bojaźń Pana! 13Czy jesteś człowiekiem, który chce cieszyć się życiem? Czy pragniesz doczekać dni szczęśliwych? 14Powstrzymaj od zła swój język, a wargi od obłudnej mowy! 15Unikaj zła, a czyń dobro, pragnij pokoju i dąż do niego!16Oczy Pana zwrócone ku sprawiedliwym, a Jego uszy słyszą ich błaganie. 17Od złoczyńców Pan się odwraca, by nie zostało o nich wspomnienie na ziemi. 18Pan słyszy wołających o pomoc i uwolni ich ze wszystkich ucisków. 19 Pan jest blisko cierpiących udrękę, wybawi złamanych na duchu. 20Liczne są utrapienia sprawiedliwych, lecz Pan ze wszystkich ich wyzwoli. 21On strzeże wszystkich ich kości i żadna nie będzie złamana. 22Zło sprowadza śmierć na bezbożnego, wrogów sprawiedliwego spotka kara. 23Pan wybawia swoje sługi, nie upadną ci, którzy Mu ufają.). Psalmista wysławia Boga za doznane ocalenie i zachęca wspólnotę do podjęcia dziękczynienia wraz z nim. Doświadczenie bliskości Boga, który wysłuchuje modlitwy udręczonego człowieka, skłania psalmistę do pouczenia potomnych o dobroci Boga oraz o bojaźni Pańskiej (w. 12). Polega ona na uznaniu przez człowieka całkowitej zależności od Boga oraz na właściwej postawie moralnej człowieka (porzucenie grzechu, przestrzeganie Bożych przykazań). Psalmista burzy więc system złudnych wartości, który każe szukać pełni życia i szczęścia poza Bogiem. Takie szczęście nie może się ostać. Doznaną porażką bezbożnik będzie musiał obciążyć nie Boga, lecz siebie i zło, które wybrał świadomie. Ewangelia (J 15, 1-8) Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity Słowa Ewangelii według świętego Jana Jezus powiedział do swoich uczniów: „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony, jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją i wrzuca do ognia i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”. Komentarz O księdze: Kościelna tradycja, sięgająca końca II w., stwierdza, że autorem czwartej Ewangelii jest św. Jan Apostoł. Przyjmuje się, że powstała ona około 90 r. Ewangelia według św. Jana jest relacją o Jezusie Chrystusie, napisaną z wielkim talentem literackim i teologiczną głębią. Znacznie odbiega ona od Ewangelii synoptycznych napisanych przez Mateusza, Marka i Łukasza. Ma inny styl, ponieważ posługuje się często wypowiedziami dialogowymi, rozbudowanymi opowiadaniami, ironią i nieporozumieniem. Nadaje to Ewangelii specyficzny rytm, wolniejszy niż w posługujących się krótkimi opowiadaniami Ewangeliach synoptycznych. Brak natomiast w niej przypowieści, formy bardzo charakterystycznej dla trzech poprzednich Ewangelii. Można jednak wskazać w czwartej Ewangelii na punkty zbieżne z opowieściami innych ewangelistów. Wszyscy czterej ewangeliści piszą o świadectwie Jana Chrzciciela (J 1,26; por. Mt 3,11; Mk 1,7-8; Łk 3,16); chrzcie Jezusa (J 1,29-34; por. Mt 3,13-17; Mk 1,9-11; Łk 3,21n); oczyszczeniu świątyni (J 2,14-22; por. Mt 21,12n; Mk 11,15-17; Łk 19,45n); rozmnożeniu chlebów (J 6,1-15, por. Mt 14,13-21; Mk 6,34-44; Łk 9,12-17); wjeździe do Jerozolimy (J 12,12-19; por. Mt 21, Mk 11,1-11; Łk 19,29-44). Wiele wspólnych elementów występuje w opowieści o Męce i Zmartwychwstaniu Jezusa. Ewangelia dzieli się na dwie zasadnicze części: 1) opowiadanie o objawieniu się Jezusa Żydom poprzez znaki (J 1,19 – 12,50); 2) nauczanie skierowane do uczniów (J 13,1 – 20,31). Księgę rozpoczyna prolog (J 1,1-18), a rozdz. 21 jest dodanym do opowiadania epilogiem. Pierwsza część dzieli się na dwa etapy. Najpierw Jezus często zmienia miejsce pobytu (Galilea – Jerozolima). Etap ten kończy się mową o chlebie życia i opisem następujących po niej wydarzeń (J 1,19 – 7,9). Czas Jezusa jeszcze się nie wypełnił, dlatego Jego objawienie nie budzi sprzeciwów. Drugi etap pierwszej części (J 7,10 – 12,50) rozgrywa się w Jerozolimie i jej najbliższych okolicach (Betania). Naznaczony jest zaostrzającym się konfliktem między Jezusem a przywódcami religijnymi z Jerozolimy. Część ta dzieli się na czas nauczania (J 7,10 – 10,42) oraz bezpośredniego przygotowania do dramatycznych wydarzeń ostatniej Paschy Jezusa w Jerozolimie (J 11,1 – 12,50). Pierwsza część Ewangelii relacjonuje wydarzenia rozgrywające się w ciągu ponad dwóch lat, co można wywnioskować z aluzji do święta Paschy (J 2,13). Druga część Ewangelii (J 13,1 – 20,31) jest relacją obejmującą bardzo krótki okres: od dnia, w którym Jezus spożył Ostatnią Wieczerzę z uczniami, do dnia po szabacie, gdy Jezus Zmartwychwstał. Wydarzenia podczas Ostatniej Wieczerzy (J 13,1 – 14,31) oraz obszerna mowa Jezusa (J 15,1 – 17,26) poprzedzają opis Męki (J 18,1 – 19,42) i Zmartwychwstania Jezusa (J 20,1-31). Czwarta Ewangelia jest skupiona na problemie, który miał zasadnicze znaczenie w misji Jezusa: Bóg z miłości do świata dokonuje zbawienia, którego Syn Boży – Słowo Boga jest jednocześnie głosicielem i wykonawcą (J 3,16). Przedwieczne Słowo Boże w Jezusie objawiło się światu. Wielu ludzi uwierzyło w Bóstwo Jezusa i przyjęło Jego posłannictwo, ale częściej spotykał się On z niezrozumieniem, a nawet z wrogością. Jezus w Ewangelii według św. Jana jest przede wszystkim ukazany jako Syn Boży (J 20,31). Godność Jezusa już na początku Jego publicznej działalności została rozpoznana przez Jana Chrzciciela (J 1,34) i Natanaela (J 1,49). Sam Jezus użył tego określenia wobec siebie dopiero pod koniec swojego posługiwania wśród ludzi (J 10,36). Ogłoszenie wprost tej prawdy stało się powodem skazania i śmierci Jezusa (J 19,7). Śmierć na krzyżu stała się jednocześnie Jego wywyższeniem (J 3,14; 8,12; 12, Jezus przyniósł ludziom wierzącym w Niego (J 3, 6,40) i w Tego, który Go posłał (J 5,24), nadzieję życia wiecznego. Woda (J 4,14) i pokarm (J 6,27), pochodzące od Jezusa, dają życie wieczne, ale źródłem życia jest On sam (J 11,25). Jezus jest także światłem (J 8,12; 12,46), które sprawia, że rozpraszają się ciemności zła i grzechu. O czytaniu: Dzisiejsze czytanie jest ona kontynuacją i rozwinięciem myśli z rozdziałów 13 – 14 (J 15,4 i 14,20; 15,10 i 14,15; 15, i 13,34). Dosłowna rozumienie alegorii koncentruje się na uprawie winorośli, popularnej dziedziny rolnictwa w basenie Morza Śródziemnego. W opisie tym nie ma odwołania do relacji społecznych związanych z prowadzeniem winnicy tak, jak u Mateusza (np. Mt 21,33-41), ale mowa jest o samej technice uprawy. Symboliczna (przenośna) warstwa alegorii odnosi się do relacji między Ojcem, Jezusem i wspólnotą, którą On skupił wokół siebie. W obrazie nie zostały rozwinięte wszystkie możliwe elementy. Nie wiadomo na przykład, co należy rozumieć przez oczyszczanie krzewu: prześladowania dopuszczone przez Boga celem oczyszczenia wspólnoty czy też jakieś inne wydarzenia. Owoc, jaki przynoszą uczniowie, oraz sam fakt, że są uczniami – to objawienie chwały Bożej (J 15,8). Słowo owoc pojawiało się już wcześniej (J 4,36; por. J 12,24) w odniesieniu do tego, co z ludzkiego życia zachowuje wartość wobec próby śmierci. Podobne znaczenie słowo to zdaje się mieć w J 15, Wcześniejsze teksty nie mówiły jednak nic o tym, że warunkiem przynoszenia owocu jest związek z Jezusem. Ta myśl jest natomiast w J 15 najważniejsza. W J 15, mówi się o miłości Jezusa do uczniów, podobnie jak w J 13,35. Miłość ta polega na dawaniu siebie, co symbolizuje odżywianie gałązek przez krzew. Z tego obrazu wypływa zasada doskonałego modelu miłości, który zostanie ukazany w kolejnych wersetach, które nie znalazły się w dzisiejszym czytaniu. Według nich miłość polega na oddaniu życia za tego, kogo się kocha. Miłość Jezusa jest więc wymagająca. Wymagania te wyrażają się w przykazaniach, które mają być realizowane poprzez naśladowanie Jezusa (por. J 13,34).
Jan Paweł II w Familiaris consortio napisał, że osoby rozwiedzione do Komunii św. nie mogą przystępować, gdyż ich obiektywna sytuacja to uniemożliwia. Widzę pomiędzy tymi dokumentami napięcie, które nie ułatwia pozytywnej interpretacji Amoris laetitia. Słusznie pan mówi o napięciu.
Święty Marek opisuje bardzo zwięźle wydarzenia niedzieli wielkanocnej. Historię uczniów z Emaus zamyka w jednym zdaniu, zaznaczając, że apostołowie im nie uwierzyli. Z relacji św. Łukasza wynika, że przynajmniej Piotr, po spotkaniu ze zmartwychwstałym Jezusem, uwierzył. Wydaje się, że Marek upraszcza swoją relację, aby podkreślić fakt, o którym piszą wszyscy Ewangeliści: uczniowie nie potrafili przyjąć prawdy o zmartwychwstaniu Chrystusa na podstawie świadectwa tych, co już Go spotkali żyjącego. Pan Jezus czyni im z tego powodu wyrzut: „wyrzucał im brak wiary oraz upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego”. Z pozostałych Ewangelii wiemy, że zrobił to w sposób łagodny, nie wywołując strachu czy skrupułów. Sami uczniowie z Emaus nie obrazili się na Jego reprymendę, od której zaczął swą katechezę na drodze z Jerozolimy. My jednak możemy być trochę zaskoczeni. Jego zmartwychwstanie to najbardziej zdumiewające zdarzenie w dziejach świata, nic dziwnego, że uczniowie nie chcą przyjąć za prawdziwe opowiadania kobiet ani samego Piotra. Kiedy jednak zastanowimy się głębiej nad wydarzeniami z niedzieli wielkanocnej, rozumiemy lepiej sens upomnienia. Można zrozumieć, że byli sceptyczni wobec świadectw Marii Magdaleny, innych kobiet, uczniów z Emaus czy Piotra. Owszem, jeśli chodzi o kobiety, mogły wchodzić w grę uprzedzenia, których Pan Jezus z pewnością nie pochwalał. Być może upomniał ich również z tego powodu. Ale nie był to powód najważniejszy. Problem uczniów polegał na tym, że nie tylko nie uwierzyli świadkom, ale samemu Pani Jezusowi. On sam zapowiedział swoje zmartwychwstanie wielokrotnie. Brak wiary w zmartwychwstanie oznaczał brak zaufania Jezusowi. Dziś wielu chrześcijan znajduje się w sytuacji uczniów w niedzielę wielkanocną. Uznają Jego istnienie, przyjmują przynajmniej część Jego nauki, może nawet w jakiś sposób uznają Jego boskość. Ale zmartwychwstanie jest sprzeczne z nauką, nie mówiąc o potocznym doświadczeniu. Czy ktoś kiedyś widział, żeby zmarły człowiek wrócił do życia? Zdarzają się przypadki letargu, śmierci klinicznej. Może coś takiego zdarzyło się samemu Jezusowi. A może to legenda, bardzo piękna i pouczająca, która mówi o tym, że idee głoszone przez Pana Jezusa są nieśmiertelne. Ale nie należy traktować tej opowieści dosłownie… Takie myślenie wydaje się całkowicie sprzeczne z wiarą chrześcijańską. Tymczasem, niestety, jest ono obecne, również wśród katolików. Być może i nas mogą ogarnąć wątpliwości, szczególnie gdy poglądy tego rodzaju przeczytamy lub usłyszymy od osoby uważającej się za wierzącą, może nawet kapłana. Przypomnijmy sobie wówczas dzisiejszą Ewangelię. Jeśli nie wierzymy świadectwu Tradycji Kościoła, jeśli nie traktujemy serio Ewangelii, ostatecznie nie wierzymy Chrystusowi. Pan Jezus upomina uczniów i jego upomnienie jest skuteczne. Wreszcie Mu uwierzyli. I nie boją się mówić. „My nie możemy nie mówić tego, co widzieliśmy i słyszeliśmy” czytamy w dzisiejszym fragmencie z Dziejów Apostolskich. Spotykamy zmartwychwstałego Jezusa w modlitwie, lekturze Ewangelii i, w sposób szczególny, w Komunii świętej. Obyśmy było odważnymi świadkami Jego zmartwychwstania.
Zaznaczył, że bałby się mówienia szeroko o grzeszności Kościoła tak, by nie uderzało to w świętość Boga. -Kościół z założenia jest dla grzeszników, ale nie ma przyzwolenia na grzech, z grzechem trzeba walczyć – mówił dodając, że Kościół nie jest grzeszny sam w sobie.
Papież Franciszek powiedział w środę podczas audiencji generalnej w Watykanie, iż nie można mówić: „wierzę w Boga, ale nie w Kościół i w księży”. Wiernym przypomniał, że przynależność do Kościoła nie jest tylko faktem zewnętrznym i formalnym. Zwracając się do ponad 50 tys. osób zebranych na placu Świętego Piotra papież oświadczył: „Podczas gdy Kościół jest matką chrześcijan, czyni chrześcijanami, jest jednocześnie złożony z nich. Nie jest czymś innym od nas samych, należy go postrzegać jako sumę wierzących”. „Niektórzy mówią: 'wierzę w Boga, ale nie w Kościół, nie w księży'. Ale Kościół to nie tylko księża. Kościół to my wszyscy. Jeśli ktoś powiada, że wierzy w Boga, a nie wierzy w Kościół, mówi, że nie wierzy w samego siebie” - dodał Franciszek. Przypominał, że „chrześcijanami nie stajemy się w laboratorium”. Zachęcał do tego, by „kochać Kościół tak, jak matkę, potrafiąc także zrozumieć jego wady”. Uczestników audiencji generalnej papież poprosił, by sprawdzili datę swego chrztu. „Oto wasze zadanie domowe” - podkreślił. Wyraził opinię, że dzień ten należy świętować. Zwracając się po włosku do Polaków Franciszek mówił, że „przynależność do Kościoła nie jest faktem tylko zewnętrznym i formalnym”. „Ta więź ma charakter wewnętrzny i życiodajny; taki, jaki ma dziecko z własną mamą” - powiedział papież. Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo
Młoda, 40-letnia kobieta. Nie wiedziała przez długi czas, co to jest choroba. Co jakiś czas dopadało ją tylko jakieś drobne przeziębienie. Gdy pewnego dnia poszła do pracy, nagle obudziła się karetce pogotowia. Nie wiedziała co się stało. Zemdlała w pracy. Dość długo nie odzyskiwała przytomności.
Dramatyczny spadek zaufania do Kościoła Autor Wiadomość Re: Dramatyczny spadek zaufania do Kościoła Kael napisał(a):Bo ten znany z Biblii i Jego Syn Jezus jak najbardziej mowili o konkretnych czynach, badz ich zaniechaniu, ktore ci drzwi do nieba otworza, albo o wierze, która się czynami objawia. Pamiętaj o tym: wiara, nie zakon.@JózkaWidzę, że blisko ci do uniwersalistów/unitarian So gru 07, 2013 12:29 Józka Dołączył(a): So lis 30, 2013 20:02Posty: 43 Re: Dramatyczny spadek zaufania do Kościoła Kozioł napisał(a):@JózkaWidzę, że blisko ci do uniwersalistów/unitarianO jaka fajna stronka, dzięki Nie wiedziałam, że ktoś taki istnieje So gru 07, 2013 12:34 Anonim (konto usunięte) Re: Dramatyczny spadek zaufania do Kościoła Józka napisał(a):Kozioł napisał(a):@JózkaWidzę, że blisko ci do uniwersalistów/unitarianO jaka fajna stronka, dzięki Nie wiedziałam, że ktoś taki istniejeTakże kwakrzy w dużej części stali się więcej stron i blogów o tych chrześcijanach, jak choćby ten So gru 07, 2013 12:41 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15038 Re: Dramatyczny spadek zaufania do Kościoła Kozioł napisał(a):Kael napisał(a):Bo ten znany z Biblii i Jego Syn Jezus jak najbardziej mowili o konkretnych czynach, badz ich zaniechaniu, ktore ci drzwi do nieba otworza, albo o wierze, która się czynami objawia. Pamiętaj o tym: wiara, nie zakon.@JózkaWidzę, że blisko ci do uniwersalistów/unitarianJakby ci to Koziol wyjasnic: czy w Mt 25 masz choc slowo o wierze? Co wiecej, ci, ktorzy wchodza do nieba pytaja: Wówczas zapytają sprawiedliwi: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?"Gdyby naprawde wejscie do Krolestwa Niebieskiego bylo przypisane do warunku wiary w Jezusa, a potem zycia ta wiara, to faktycznie niebo byloby puste. I czlowiek by drugiego miliardow ludzi nigdy w historii o Jezusie nie slyszalo? So gru 07, 2013 13:17 Anonim (konto usunięte) Re: Dramatyczny spadek zaufania do Kościoła Kael napisał(a):Kozioł napisał(a):Kael napisał(a):Bo ten znany z Biblii i Jego Syn Jezus jak najbardziej mowili o konkretnych czynach, badz ich zaniechaniu, ktore ci drzwi do nieba otworza, albo o wierze, która się czynami objawia. Pamiętaj o tym: wiara, nie zakon.@JózkaWidzę, że blisko ci do uniwersalistów/unitarianJakby ci to Koziol wyjasnic: czy w Mt 25 masz choc slowo o wierze? Co wiecej, ci, ktorzy wchodza do nieba pytaja: Wówczas zapytają sprawiedliwi: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?"Gdyby naprawde wejscie do Krolestwa Niebieskiego bylo przypisane do warunku wiary w Jezusa, a potem zycia ta wiara, to faktycznie niebo byloby puste. I czlowiek by drugiego miliardow ludzi nigdy w historii o Jezusie nie slyszalo?Tak, to ciekawy temat: temat miłości. Także uważam, że własnie miłość jest podstawą chrześcijaństwa. Ci którzy wierzą, miłują, to wiarą, miłością się kierują i nie sa obojętni na potrzeby, na cierpienie innych ludzi. Ale nie możesz napisac, że Bóg zbawia z uczynków! So gru 07, 2013 15:05 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15038 Re: Dramatyczny spadek zaufania do Kościoła Mam taka prywatna teorie, na bazie Pisma mamy oczywiscie za darmo, dzieki Jezusowi Chrystusowi. Bez tego nikt nie mialby szansy na Jan mowi tak:Cytuj:17 Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. 18 Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. 19 A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. 20 Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. 21 Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu». J3,17-21A tu mowi jeszcze dobitnej:Cytuj:24 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. J 5,24Opis u Mateusza juz mnie oczywiscie) ci, ktorzy wierza Jezusowi i sluchaja Jego slowa (czyli zyja nim na codzien) juz przeszli ze smierci do zycia i sad im nie straszny, bo zyja juz teraz w swietle. Dla nich "umrzec to zysk".Cala reszta stanie (razem z nimi oczywiscie - sad jest dla wszystkich) po smierci w swietle (na sadzie), obojetnie jak by sie nie chciala chowac po katach i zostanie oceniona na bazie swoich czynow badz zaniechan. So gru 07, 2013 16:24 Anonim (konto usunięte) Re: Dramatyczny spadek zaufania do Kościoła Kael napisał(a):...Cala reszta stanie (razem z nimi oczywiscie - sad jest dla wszystkich) po smierci w swietle (na sadzie), obojetnie jak by sie nie chciala chowac po katach i zostanie oceniona na bazie swoich czynow badz troche nie logiczne, bo to by był sąd na podstawie prawa, którego nie mogło się poznać. Czy taki sąd byłby sprawiedliwy? Tu chyba lepiej pisać o intencjach, wartościach niż o czynach. I tu lepiej pisać o ... miłości. So gru 07, 2013 21:33 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15038 Re: Dramatyczny spadek zaufania do Kościoła Owszem, intencje sa wazne, choc jak wiesz dobrymi checiami jest pieklo wrazenie, ze liczyc sie beda konkrety, pochodzace z serca. A nie tylko intencja bez chodzi o sam sad, to nie znam znaczenia tego slowa w oryginale. Po niemiecku sadzic to "richten". A to oznacza jednoczesnie "wprostowac". I mysle, ze to bedzie wlasnie takie pokazanie prawdy o nas. Kto tu juz potrafil przyjmowal prawde o sobie i zyc przebaczeniem, nie zostanie tym sadem, ktory bedzie ogniem milosci Bozej Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. 12 I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, 13 tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień [Pański]; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. 14 Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; 15 ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień. 1Kor 3,11-15Chrzescijanie maja niejako lepsza szanse na przygotowanie na dzien sadu. Ale przez to i wieksza to juz chyba gleboki offtop N gru 08, 2013 13:02 zsoborniki Dołączył(a): N lut 07, 2010 11:42Posty: 728 Re: Dramatyczny spadek zaufania do Kościoła Bóg jest Bogiem żywych. Ode mnie zależy to, co stanie się ze mną po przejściu do nowego życia. W tym życiu ziemskim chrześcijaństwo jest pomocą daną mi, by życie ziemskie przeżyć godnie mając nadzieję na jeszcze lepsze życie po przejściu do innego świata. Chrześcijaninem staję się po przyjęciu chrztu św. Warunkiem życia chrześcijańskiego jest przyjęty przeze mnie kerygmat (pierwotne przepowiadanie o wydarzeniu zaistniałym prawie 2000 lat temu). Jeśli ktoś nie uwierzył w misję Jezusa Chrystusa, ten nigdy nie będzie miał zaufania do Kościoła. Jeśli obserwujemy spadek zaufania, to wyprowadzić można wniosek: Zwiększa się ilość ochrzczonych, do wnętrza których nie dotarło to pierwotne przepowiadanie. Potrzeba więc wśród chrześcijan (katolików) częstego, ciągle na nowo głoszenia przepowiadania o Jezusie może (ale nie musi) otworzyć serce człowieka na przyjęcie PRAWDY. Po przyjęciu JEJ wymagany jest czas, by mój sposób życia stał się widocznym życiem chrześcijańskim i to bez mojego wysiłku. Jezus Chrystus ma mieć w tym udział. Ten czas, to inaczej katechumenat. I jest nieważne czy przeżywać go będę przed chrztem (jako dorosły), czy też po chrzcie (też już jako świadomy). Spadek zaufania do Kościoła wśród ochrzczonych wynika więc z nieprzeżycia przez nich właściwego katechumenatu. Co w takim razie robić, by spadek ten zahamować? Przywrócić znaczenie znaczenie pierwotnego przepowiadania i katechumenatu w Kościele! _________________Pozdrawiam! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!zsoborniki Wt sty 21, 2014 6:59 zsoborniki Dołączył(a): N lut 07, 2010 11:42Posty: 728 Re: Dramatyczny spadek zaufania do Kościoła Kościół dramatyczny spadek zaufania dostrzega! Stąd Sobór Watykański II. Kolejni papieże posoborowi wyrażali i publikowali w swoich dokumentach zalecenia. Zastanawiające jest jednak to, że wielu chrześcijan (katolików) i duchownych i świeckich niechętnie podchodzą do Słowa głoszonego w Duchu z dokumentów dostrzegających ten problem w Kościele jest Adhortacja apostolska Evangelii Gaudium papieża Franciszka. Oto fragmenty do ewentualnego przemyślenia: III. Nowa ewangelizacja dla przekazu wiary 14. Wsłuchując się w Ducha, pomagającego nam rozpoznawać wspólnotowo znaki czasów, od 7 do 28 października 2012 r. miało miejsce XIII Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów na temat Nowa ewangelizacja dla przekazu wiary chrześcijańskiej. Przypomniano tam, że nowa ewangelizacja wzywa wszystkich i urzeczywistnia się zasadniczo w trzech obszarach. W pierwszym rzędzie wymieńmy obszar duszpasterstwa zwyczajnego, «które powinno być w większym stopniu ożywiane ogniem Ducha, aby rozpaliło serca wierzących, którzy regularnie uczestniczą w życiu wspólnoty i gromadzą się w dniu Pańskim, by karmić się Słowem Bożym i Chlebem życia wiecznego». Do tego obszaru należy także zaliczyć wiernych, którzy zachowują żywą i szczerą wiarę katolicką, dając jej wyraz na różny sposób, chociaż nie uczestniczą często w kulcie. Duszpasterstwo to ukierunkowane jest na rozwój wierzących, tak by coraz lepiej całym swoim życiem odpowiadali na miłość drugim miejscu wspomnijmy o środowisku «osób ochrzczonych, które jednakże nie żyją zgodnie z wymogami chrztu św.», nie przynależą całym sercem do Kościoła, nie doświadczają już pociechy płynącej z wiary. Kościół jako zawsze troskliwa matka stara się, aby przeżyli oni nawrócenie, które przywróciłoby im radość wiary oraz pragnienie zaangażowania się w Ewangelię. W końcu zauważmy, że ewangelizacja jest istotnie związana z głoszeniem Ewangelii tym, którzy nie znają Jezusa Chrystusa lub zawsze Go odrzucali. Wielu z nich, ogarniętych tęsknotą za obliczem Boga, szuka Go w skrytości, również w krajach o starej tradycji chrześcijańskiej. Wszyscy mają prawo przyjąć Ewangelię. Chrześcijanie mają obowiązek głoszenia jej, nie wykluczając nikogo, nie jak ktoś, kto narzuca nowy obowiązek, ale jak ktoś, kto dzieli się radością, ukazuje piękną perspektywę, wydaje upragnioną ucztę. Kościół nie rośnie przez prozelityzm, ale «przez przyciąganie»..........................................25. Zdaję sobie sprawę, że dzisiaj dokumenty nie budzą takiego zainteresowania jak w innych czasach i szybko się o nich zapomina. Niemniej podkreślam, że to, co mam zamiar wyrazić, ma znaczenie programowe i poważne konsekwencje. Mam nadzieję, że wszystkie wspólnoty znajdą sposób na podjęcie odpowiednich kroków, aby podążać drogą duszpasterskiego i misyjnego nawrócenia, które nie może pozostawić rzeczy w takim stanie, w jakim są. Obecnie nie potrzeba nam «zwyczajnego administrowania». Bądźmy we wszystkich regionach ziemi w «permanentnym stanie misji».............................................28. Parafia nie jest strukturą przestarzałą. Właśnie dlatego, że ma wielką elastyczność, może przyjąć bardzo różne formy, wymagające otwarcia i misyjnej kreatywności ze strony duszpasterza i wspólnoty. Chociaż z pewnością nie jest jedyną instytucją ewangelizacyjną, to jeśli zachowuje zdolność do nieustannego reformowania się i przystosowania, nadal będzie «samym Kościołem zamieszkującym pośród swych synów i córek». Zakłada to, że będzie rzeczywiście utrzymywała kontakt z rodzinami i z życiem ludu, a nie stanie się strukturą ociężałą, odseparowaną od ludzi albo grupą wybranych zapatrzonych w samych siebie. Parafia jest formą obecności Kościoła na danym terytorium, środowiskiem słuchania Słowa, wzrostu życia chrześcijańskiego, dialogu, przepowiadania, ofiarnej miłości, adoracji i celebracji. Poprzez całą swoją działalność parafia pobudza i formuje swych członków, aby byli ludźmi ewangelizującymi28. Jest wspólnotą wspólnot, sanktuarium, gdzie spragnieni przychodzą i piją, by dalej kroczyć drogą, jest centrum stałego misyjnego posyłania. Musimy jednak przyznać, że wezwanie do rewizji i odnowy naszych parafii nie przyniosło jeszcze wystarczających owoców, aby były one bliżej ludzi i były środowiskami żywej komunii i uczestnictwa oraz ukierunkowały się całkowicie na misję.................................................31. Biskup powinien zawsze budzić komunię misyjną w swoim Kościele diecezjalnym, dążąc do ideału pierwszych wspólnot chrześcijańskich, gdzie wierzących ożywiały jedno serce i jeden duch (por. Dz 4, 32). Dlatego niekiedy stanie z przodu, aby wskazać drogę i podtrzymać nadzieję ludu, innym razem zwyczajnie stanie pośród wszystkich ze swą prostą i miłosierną bliskością, a w pewnych okolicznościach powinien iść za ludem, aby pomóc tym, którzy zostali z tyłu, a przede wszystkim dlatego, że sama owczarnia ma swój węch, aby rozpoznać nowe drogi. W swojej misji krzewienia komunii dynamicznej, otwartej i misyjnej powinien pobudzać i starać się o dojrzałość form uczestnictwa, proponowanych w Kodeksie Prawa Kanonicznego oraz innych form dialogu duszpasterskiego, pragnąc słuchać wszystkich, a nie tylko niektórych, zawsze gotowych prawić mu komplementy. Jednak celem tych działań nie będzie w pierwszym rzędzie organizacja kościelna, lecz realizacja misyjnego marzenia o dotarciu do wszystkich.......................................33. Duszpasterstwo w kluczu misyjnym wymaga rezygnacji z wygodnego kryterium duszpasterskiego, że «zawsze się tak robiło». Zachęcam wszystkich do śmiałości i kreatywności w tym zadaniu przemyślenia na nowo celów, stylu i metod ewangelizacyjnych swojej wspólnoty. Określenie celów bez stosownych wspólnotowych poszukiwań środków, aby je osiągnąć, skazane jest na przekształcenie się w czystą fantazję. Zachęcam wszystkich do zastosowania ofiarnie i hojnie wskazań tego dokumentu, bez zakazów i obaw. Ważne, by nie iść samemu, liczyć zawsze na braci, a szczególnie na przewodnictwo biskupów, przy mądrym i realistycznym rozeznaniu koniec zachęcam do obejrzenia pewnej inicjatywy w Kościele przy akceptacji Ojca Świętego Franciszka na początku 2014 roku. Poniżej link do transmisji z tego wydarzenia, które moim zdaniem może przyczynić się do zatrzymywania spadku zaufania do Kościoła w Polsce jak i w świecie: adhortacja: ... ona, _________________Pozdrawiam! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!zsoborniki Pn lut 10, 2014 11:04 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników
W trakcie dwudniowego spotkania w Warszawie, Komisja Duszpasterstwa Konferencji Episkopatu Polski omawiała projekt programu duszpasterskiego na rok 2022-2023. Towarzyszą mu słowa „Wierzę w Kościół Chrystusowy”, będące skrótem kościelnego artykułu wyznania wiary. Celem przygotowywanego programu duszpasterskiego ma być odbudowa
Nienawidzę kościoła, kocham ludzi, wierzę w Boga 95 / 86 2017-10-29 00:47 odkąd zepsuli mi życie, nienawidzę kościoła, nienawidzę ludzi i nie wierzę w Boga. Teraz zamierzam psuć życie innym. 4 lata 5 24 2017-10-29 01:01 Ja kocham Kościół Kościół to Lud Boży, czyli My. 4 lata 5 14 2017-10-29 08:23 kosciół nie ma nic wspólnego z Bogiem,jakimkiolwiek. 10 7 2017-10-29 09:09 Współczuję Ci, biedny, skrzywdzony człowieku... 4 2 2017-10-29 18:40 Zapamietaj ze ludzie sami sobie psuja życie, odkad przestali chodzic do kościoła. Nie zwalaj na kościoł swoich bledow i braku konstruktywnego myslenia. Tak jak ty to mysla tylko leniwi nieudacznicy ktorym wydaje sie ze jak istnieje kościoł to wszytko moze im spasc jak manna z nieba poniewaz im sie to nalezy. 0 0 2017-10-29 05:10 Kocham koscioł, wierze w ewangelie. Chwale imie Pana, modle sie codziennie Odłuczyło mnie to nienawiści do ludzi. Z Bogiem, spokojnej niedzieli 4 lata 21 19 2017-10-29 07:48 Kościół to My Chrześcijanie ! 4 lata 16 11 2017-10-29 12:44 prawda I to jest problem, że Kościół to ludzie. A jak wiadomo wszystkim , są ludzie i ludziska. 8 0 2017-10-29 08:44 kościół stanowią ludzie 4 lata 15 4 2017-10-29 09:32 zdradzieckie motto, obrzydliwa demagogia 4 lata 15 13 2017-10-29 12:54 Dlaczego tak ostro? Myślę, że w tamtych czasach to raczej była odwaga, a nie demagogia. Rzucił się bardziej na pożarcie niż oklaski. Kościół to ludzie, a wielu ludzi nie da się lubić w żaden sposób i to jest problem tych ludzi, a nie myślących .Mądry modli się całym swoim życiem. I nie ma dla niego zachowań typu- " Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek ". 4 3 2017-10-29 13:40 a dlaczego, nie? lubię pieprznie, a ty na słodko? pierdzieć 4 lata 1 3 2017-10-29 13:05 ? Pan Bóg kocha wszystkie swoje dzieci, ale ty nie . Jaka twoja wiara? Przepełniona nienawiścią do każdego kto myśli , ale inaczej niż ty? 2 2 2017-10-29 13:41 po prostu nie kocham ludzi, inaczej niż Hugo Wiktor, można? moszna. 4 lata 1 3 2017-10-29 16:19 te umierające z głodu i pragnienia też ? 4 lata 0 3 2017-10-29 13:10 chyba nie A czytałeś(aś) "Nędzników" ? 1 1 2017-10-29 13:42 a ty czytałeś, nędzarza? spójrz no w dowód osobisty 4 lata 1 2 2017-10-29 10:27 Owieczki, kościół to przeżarta korupcją i hipokryzją instytucja (przynajmniej kk). Co do wiary (nie: religii), to już niech każdy w swoim rozumie rozstrzygnie. I tam pozostawi. Byle czyjaś wiara nie ograniczała praw innym. Pokój wszystkim. 4 lata 14 4 2017-10-29 13:40 a która instytucja, nie jest? 1 1 2017-10-29 15:35 Wrzucasz wszystkie instytucje do jednego worka? To uzasadnij dlaczego. I dlaczego to ja mam się tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem? 3 2 2017-10-29 20:19 ale też wodę pijesz? gdy suszy? zupełnie jak wielbłąd 4 lata 0 1 2017-10-29 13:43 nie jeden ksiądz musi się gorliwie modlić o czystość słuchając kloacznej spowiedzi grzeszników pełnych sentencji * .. proszę księdza, zgrzeszyłam... obcowałam analnie z mężczyzną... * 4 lata 1 3 2017-10-29 16:20 modlitwy są jak, gadał dziad do obrazu ? 4 lata 0 3 2017-10-29 13:59 Victor Hugo i religia "Porzucił katolicyzm po tym, gdy został zdradzony przez żonę, nigdy jednak nie wystąpił otwarcie przeciwko dogmatom tego wyznania ani nie stał się ateistą. Zadbał o katolickie wychowanie dzieci" tako rzecze wikipedia Poznaj człowieka, a potem go cytuj 5 4 2017-10-29 15:28 jak można pisać "nienawidzę kościoła" i jednocześnie "kocham ludzi"- skoro kościół to ludzie-nienawidząc kościoła nienawidzisz ludzi, którzy ten kościół tworzą. a nade wszystko jak można nienawidzić i kochać jednocześnie? to kłamstwo. pytanie w jakiego Boga wierzył Victor Hugo? dla niektórych szatan jest bogiem np. dla masonów 7 8 2017-10-29 16:02 A może ktoś odnosi słowo "kościół" do instytucji i jej hierarchów? Może tak być, ale większym problemem jest, jeśli człowiek patrząc na poczynania instytucji zaczyna mścić się na niewinnych ludziach i Bogu. Według mnie taki człowiek szkodzi samemu sobie i innym ludziom. 4 3 2017-10-29 16:22 są religie i masa wiernych, dla których bóg chrześcijan, żydów i muzułmanów jest w jednym worze z diabłami 4 lata 2 1 2017-10-29 18:46 kościół to szatan kościół,pieniadze szatan owieczki kosciół to szatan i tyle 4 lata 1 2 Portal nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Dzisiejsze motto Wczorajsze motto Przedwczorajsze motto
Wiara w Kościół jest częścią katolickiego Credo. Jednak nieraz mają z nią problem nawet ci, którzy uważają się za wierzących w Boga. Jakub Jałowiczor wyjaśnia, co oznacza wierzyć w Kościół i szuka odpowiedzi na pytanie, jak reagować na odpływ ludzi ze świątyń. „Wierzyć w Kościół oznacza wierzyć w obecność Boga
W ujawnianiu skandali seksualnych i pedofilskich w Kościele znaczącą rolę odegrali ludzie świeccy, ale także osoby nie związane z katolicyzmem. Z uznaniem myślę o postawie tych, którym dobro ofiar, ale i autentyczne dobro Kościoła leżą na sercu i którzy budują odpowiednie struktury i procedury postępowania, by zapewnić bezpieczeństwo dzieciom i młodym, właściwie przygotować ich duszpasterzy oraz uformować odpowiedzialność świeckich pod tym względem – pisze ks. Andrzej krytyki, dotycząca skandali seksualnych spowodowanych przez osoby duchowne, która przelewa się przez polskie media, jest przykrym doświadczeniem dla ludzi wierzących, którzy podczas mszy niedzielnej wyznają: „Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół…”. Rodzi się pytanie: czy wierzę „w Kościół, który mnie rozczarował, zawiódł moje oczekiwania?”. Gorycz spowodowana jest przede wszystkim tym, że doszło do zranienia bezbronnych i młodych osób, do wykorzystania dzieci, których niewinności Jezus bronił i stawiał ją uczniom za wzór (por. Mk 10,14; Mt 18,3). Nadto w wielu przypadkach osoby odpowiedzialne w Kościele nie przyszły na czas z odpowiednią pomocą, zlekceważyły składane świadectwa i tym samym zwiększyły dramat ofiar. Kryzys wywołany tymi faktami dotknął w taki czy inny sposób całą wspólnotę się poniższą refleksją z myślą o ludziach wierzących zakłopotanych i zasmuconych powstałą sytuacją, by pomóc im się odnaleźć w tych trudnych okolicznościach. Nie ukrywam, że sam musiałem zastanowić się nad trwającym kryzysem z perspektywy wiary, by uspokoić rodzące się emocje i odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego wierzę w Kościół i w nim Kościół przełomie II oraz III wieku zaczęto łączyć z Kościołem określenie święty, zanim dołączono pozostałe terminy, jak jeden, katolicki i apostolski. Hipolit Rzymski sformułował pytanie chrzcielne: „Czy wierzysz w Ducha Świętego w świętym Kościele na zmartwychwstanie ciał?”.Albert Wielki wyjaśniał w średniowieczu: „Mówimy święty Kościół. […] Ten artykuł wiary należy odnieść do Ducha Świętego, to znaczy do słów: Wierzę w Ducha, […] którego dziełem jest uświęcenie Kościoła. […] Wszystko, co Duch Święty daje, ma okazać świętość Kościoła”.Wyjaśniając, co oznacza wyznanie „wierzę w Kościół”, przytoczę słowa francuskiego dominikanina Yves’a Congara (1904–1995), eksperta od teologii Ducha Świętego i Kościoła. Znał on dobrze blaski i cienie kościelnych dziejów. Doświadczył także sam niezrozumienia i wygnania. Mimo to nie spoczął w pracy na rzecz Kościoła, który kochał i który budował także swoim długoletnim cierpieniem i chorobą. Posłużę się fragmentami z jego książki Wierzę w Ducha Świętego (1979). Stwierdza w niej między Genesis a Apokalipsą, mając zadatki czy pierwociny Ducha. W życiu każdego z nas toczy się walka między Duchem a ciałem, […] Kościół także zaangażowany jest w tę walkę, ponieważ jest obciążony cielesnością. Czy warto o tym mówić? Wszyscy o tym wiedzą, ale za mało przyznajemy się do tego. Masa błędów popełnionych w historii i braków Kościoła budzi u wielu nieufność. […] Tak bardzo jesteśmy świadomi, że nieustannie tego Ducha zdradzamy! […]”.Ujawnienie skandali seksualnych w dzisiejszym Kościele porównano do wstrząsu, którym była reformacja w XVI wieku. Doszukiwano się także podobieństwa do reformy gregoriańskiej w XI wieku, która miała na celu przezwyciężenie grzechów obyczajowych duchowieństwa. W tych czy też w innych epokach Kościół mógł się odnowić dzięki drzemiącej w nim sile duchowej i moralnej, mającej swe źródło w który oczyszcza Congar porusza kwestię reformy Kościoła: „Czystość i Pełnia – to dwa wielkie motywy, które domagają się w Kościele reform i nowych działań, które pobudzają do nich Kościół. Ujawniają one ciągle istniejący, dramatyczny nieraz przedział między ideałem a rzeczywistością…”.Duch Święty – kontynuuje teolog – „sprawia, że pociąga nas eschatologiczne dziedzictwo Królestwa. »Przyjdź królestwo Twoje!«. W niektórych rękopisach na miejscu tych słów w Łk 11,2 mamy: »Niech zstąpi na nas Twój Święty Duch i niech nas oczyści!«. […] Duch Święty posuwa naprzód sprawę Ewangelii. […] Inspiruje konieczne reformy i potrafi zadbać o to, żeby nie były one jedynie zewnętrznym porządkowaniem spraw, lecz prowadziły do przepojenia wszystkiego na nowo duchem Jezusa”.Kościół – to żywy organizm, połączony krwiobiegiem odpowiedzialności jednych za drugich. Jego autorytet w kwestiach moralności zależy w znacznej mierze od spójności głoszonych zasad z życiem i czynami biskupów i kapłanów, co dobitnie uzmysłowił trwający kryzys. Chciałbym, by cierpienie spowodowane skandalami stało się zasiewem reformy „oczyszczenia”, dzięki której Kościół w sposób przekonujący będzie pełnić swoją są reformatorzy Kościoła?.Protagonistami zmian są świadkowie ewangelicznej wiary, o których teolog pisze: „Duch Święty jest sprawcą promieniowania świętości. Nie wykłady, choćby najmądrzejsze, przynoszą duchowe żniwo w świecie, lecz dusze zjednoczone z Bogiem, całkowicie zdane na Boga i Jemu oddane, ukryte w świecie i bezwarunkowo należące do Boga. Świadczą o tym oczywiste fakty: tacy ludzie zmieniają innych i promieniują świętością”.Wierzę w Kościół, ponieważ działa w nim Duch Święty, nie tyle przez egzaltowane grupy poszukujące cudowności, lecz przez codziennych świadków Ewangelii, przez słowo Boże, przez sakramenty… Odnowa Kościoła nie jest tylko sprawą papieża czy biskupów, lecz każdego wierzącego, a jej reżyserem jest Ten, który przenika ludzkie Święty jest Duchem Prawdy, którą jest Chrystus. On Go uobecnia i przypomina Jego naukę w Kościele. Ale jest także Duchem wszelkiej prawdy, zwłaszcza tej, która niepokoi sumienia, i każdej prawdy, która służy do zbawienia. Jest to nie do pogodzenia z przejawami zakłamania, podwójnego życia, hipokryzji, niewrażliwością na krzywdę i brakiem odwagi do zmierzenia się z prawdą… To nic innego, jak ciężkie sprzeniewierzenie się Duchowi Świętemu (por. Ef 4,30).Warto przypomnieć maksymę, którą przypisywano Ambrożemu z Mediolanu (IV wiek): Omne verum, a quocumque dicatur, a Spiritu Sancto est (Wszelka prawda, niezależnie, kto ją wypowiada, pochodzi od Ducha Świętego). Autorzy starożytni przyjmowali – jak wyjaśnia Congar – że Duch Święty jest źródłem każdego prawdziwego poznania. Natomiast teologowie średniowieczni zastanawiali się, czy twierdzenie to należy odnieść tylko do prawdy o Bogu, czy też do wszelkiej prawdy, która ma wpływ na naszą wolę, na zmianę postawy, nawrócenie, w końcu na zbawienie. Uważając, że nawet przez poganina, wskazującego słuszne rozwiązanie, może przemówić Duch Święty; przyznawano, że Duch działa także poza widzialnymi granicami Kościoła. Działa w Kościele przez osoby duchowne i świeckie, nie tylko biskupów i papieży. Zawsze jednak działa dla zbawienia maksyma wskazuje, że w Kościele przekaz prawdy nie może być tylko jednokierunkowy, z góry na dół, jak to ma miejsce w nauczaniu doktryny katolickiej, ale także winien iść od dołu do góry, zwłaszcza w sprawach funkcjonowania Kościoła i jego codziennych błędów w Kościele można by uniknąć dzięki odwadze mówienia prawdy i zmierzenia się z rzeczywistością. Tymczasem zdrowa krytyka jest niejednokrotnie odbierana jako „atak” na wiarę, a przecież warto w niej również dostrzec przejaw odpowiedzialności za Kościół. Zmierzenie się z prawdą jest punktem startowym w drodze do ideału, która wiedzie przez nawrócenie i odnowę życia ujawnianiu skandali seksualnych i pedofilskich w Kościele znaczącą rolę odegrali ludzie świeccy, ale także osoby niezwiązane z katolicyzmem. Z uznaniem myślę o postawie tych, którym dobro ofiar, ale i autentyczne dobro Kościoła leżą na sercu i którzy budują odpowiednie struktury i procedury postępowania, by zapewnić bezpieczeństwo dzieciom i młodym, właściwie przygotować ich duszpasterzy oraz uformować odpowiedzialność świeckich pod tym się, że przeżywany kryzys obnażył słabe strony hierarchicznego systemu zarządzania Kościołem. Papież Franciszek główną słabość dostrzega w przejawach „klerykalizmu”, rozumianego jako nadużywanie władzy. Chce go przezwyciężyć „synodalnością”, którą pojmuje jako „zdrową decentralizację” Kościoła. Zarówno monarchiczne, jak i demokratyczne sposoby zarządzania Kościołem mają swoje plusy i minusy, o czym przekonuje jego historia. Jakiekolwiek rozwiązanie się przyjmie, istotną rolę odegrają ludzka uczciwość, szczerość i mądrość oraz przede wszystkim poczucie odpowiedzialności przed są przejrzyste zasady nominacji kościelnych, oparte na kryteriach kompetencji i doświadczenia, a nie serwilizmu, które pomogą uniknąć błędów w przyszłości. Jasne zasady funkcjonowania i wykorzystanie drzemiącego w ludziach potencjału są wymogiem nie tylko chwili, ale po prostu Duchem Congar po napisaniu książki i wielu artykułów o roli Ducha Świętego w Kościele wyznał, że to wszystko jest „niewystarczające”, ponieważ „najważniejsze to mniej o Nim mówić, a bardziej Nim żyć”. Niewątpliwie jest to prawda, ale dziś trzeba również mówić i przypominać o obecności Ducha Świętego w Kościele, by dać nadzieję wątpiącym i umocnić wierzących. Trzeba modlitwy o światło Ducha Świętego dla o Kościele jako scentralizowanej korporacji zasłania to, co w Kościele jest najważniejsze, dzięki czemu on żyje, odnawia się i uświęca. Widzieć Kościół przez pryzmat działającego w nim Ducha Świętego, to pomimo ludzkiej słabości i grzechów dostrzegać w nim dobro, a przede wszystkim Chrystusa, środki zbawienia i horyzont nie jest niczyją własnością, lecz naszą wspólną drogą (synodos), drogą z Chrystusem i Duchem Świętym do Ojca. Kościół otwarty na działanie Ducha Świętego zawsze ma przed sobą przyszłość. Trzeba iść do przodu mniej ufnym we własne siły, lecz bardziej otwartym na Jego działanie i światło..Jestem przekonany, że Kościół, który niesie bagaż ponad dwudziestu wieków, wzlotów i upadków, jest potrzebny ludziom wierzącym i jest potrzebny współczesnemu światu. Nie raz się odradzał i zaskakiwał żywotnością. Nie wątpię, że tak będzie i tym razem. Wierzę w Kościół, w którym działa Duch Święty, dlatego w nim Andrzej Dobrzyński Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 20 czerwca 2021
. 9y61mp12od.pages.dev/8699y61mp12od.pages.dev/5869y61mp12od.pages.dev/5799y61mp12od.pages.dev/5299y61mp12od.pages.dev/1449y61mp12od.pages.dev/4109y61mp12od.pages.dev/5549y61mp12od.pages.dev/319y61mp12od.pages.dev/5789y61mp12od.pages.dev/1599y61mp12od.pages.dev/4719y61mp12od.pages.dev/4509y61mp12od.pages.dev/1229y61mp12od.pages.dev/7329y61mp12od.pages.dev/585
nie wierze w kościół