Zdrowie jednostki uzależnione jest od podejmowanych przez nią zachowań prozdrowotnych. Na ich formowanie ma wpływ środowisko rodzinne, w tym całokształt relacji między członkami rodziny. CYTAT( to znaczy ze bylo okropnie? Co to znaczy?? Lewatywa i golenie bez pytania czy siÄ™ zgadzam. CaĹ‚y porĂłd przeleĹĽaĹ‚am, bo poĹ‚oĹĽna nie pozwoliĹ‚a mi nawet usiąść. W dodatku zmuszaĹ‚a mnie do leĹĽenia na jednym boku, co powodowaĹ‚o, ĹĽe bĂłle czuĹ‚am caĹ‚y czas, bez przerw, miÄ™dzy skurczami teĹĽ mnie bolaĹ‚o, tak, ĹĽe po dwĂłch godzinach nie miaĹ‚am juĹĽ na nic siĹ‚y. Na pytanie, czemu muszÄ™ leĹĽeć, odpowiadaĹ‚a, ĹĽe mi wody odeszĹ‚y. A to, jeĹ›li główka jest juĹĽ przyparta do szyjki, niczemu nie przeszkadza. KroplĂłwkÄ™ teĹĽ dostaĹ‚am z marszu, zanim zdÄ…ĹĽyĹ‚am siÄ™ zorientować, co siÄ™ dzieje. Nie pozwolono mi nawet wody siÄ™ napić przez caĹ‚e te 5 godzin spÄ™dzonych na porodĂłwce - a to byĹ‚ lipiec i upaĹ‚ jak cholera. Szycie po niaciÄ™ciu takie, ĹĽe przez 10 dni na tyĹ‚ku nie usiadĹ‚am, a siniaka miaĹ‚am takiego, jakby mi ktoĹ› kijem baseballowym przywaliĹ‚. Po porodzie - zero pomocy przy opiece nad dzieckiem. Ĺ»adna poĹ‚oĹĽna nie potrafiĹ‚a mi pokazać, jak siÄ™ prawidĹ‚owo przystawia dziecko do piersi, w zwiÄ…zku z czym dziecko straciĹ‚o na wadze ponad 10%. Zaczęło przybierać momentalnie, jak tylko zostaĹ‚o po raz pierwszy prawidĹ‚owo nakarmione (po 3 dniach, dziÄ™ki pomocy oddziaĹ‚owej). Jedyne rady, jakich potrafiĹ‚y udzielać pielÄ™gniarki i poĹ‚oĹĽne to takie, ĹĽeby dziecko nakarmić butelkÄ…, skoro pĹ‚acze. Na moje stwierdzenie, ĹĽe chcÄ™ dziecko karmić piersiÄ… usĹ‚yszaĹ‚am "No tak, kolejna po szkole rodzenia". Zmiana podkĹ‚adu czy koszuli z wielkÄ… Ĺ‚askÄ…, po kilkukrotnych proĹ›bach. Po samym porodzie, przez prawie dwie godziny prosiĹ‚am, ĹĽeby dali mi coĹ› do jedzenia (byĹ‚ przewidziany dla mnie obiad), myĹ›laĹ‚am, ĹĽe umrÄ™ z gĹ‚odu, zanim raczyli coĹ› przynieść. Pięć tygodni temu rodziĹ‚am na 1go Maja i tam nic z tego, co opisaĹ‚am tu powyĹĽej nie miaĹ‚o miejsca. MoĹĽe nie jest to szpital luksusowy, ale na pewno z duĹĽo bardziej ludzkim podejĹ›ciem. A KamieĹ„skiego kaĹĽdemu bÄ™dÄ™ odradzać.

Kropla deszczu. Gabriel Fleszar 786 nagrań. Kukiz & Borysewicz – Bo tutaj jest jak jest. Nagraj swój cover lub zaśpiewaj w wersji karaoke do profesjonalnego podkładu muzycznego. Słuchaj najlepszych coverów i poznaj ciekawych ludzi.

Widok (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 18:55 Ja używam takich cienkich bawełnianych, czy mogę ich używać od razu po urodzeniu dziecka zamiast tych wielgachnych podkładów? 0 0 ~MamaMai (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 18:57 Na początku raczej na pewno nie, bo zwykła podpaska nie poradzi sobie z ilością wydzieliny po porodzie. Z czasem pewnie tak, ale na początku tylko te wielgachne podkłady się sprawdzają. 3 2 (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 18:57 Z tego co wiem, to od razu po pordzie trzeba uzywać tych specjalnych podkładów, bo zwykła podpaska Ci nie wchłonie:/ 1 0 (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 19:04 a czemu nie? jak zwykła podpaska sobie poradzi to luz, nie każda kobieta bardzo mocno krwawi. Ale tego nie przewidzisz jak bedzie, wiec lepiej sie chociaż w 1 opakowanie zaopatrzyć. Jak nie chcesz typowych podkładów to te większe, dłuższe podpaski tez beda ok. 2 1 ~Karolina (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 19:07 Jak leżałam na ginekologii to dawali takie długie podpaski, nie były wcale grube. To naprawde tak strasznie się leje że trzeba wymieniac co godzine? 0 0 ~Bimka (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 19:13 Karolina to naprawdę różnie. U jednej sie leje u innej to wygląda jak zwykły okres. U jednej ciągnie sie to tygodniami, u innej po tygodniu/dwóch jest spokój. No nie przewidzisz. 1 0 ~lipunia (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 19:08 ja odrazu po wyjsciu juz takch normalnych uzywalam ale pierwszy dzien to nie da rady innych ta doba pierwsza jest najgorsza, a pierwsze wstanie z lozka juz w ogole oni i tak po samym porodzie odrazu Ci daja takie podklady potem to juz Ty robisz co chcesz ale lepiej sobie kup jedna paczke bo mozesz sie mocno zdziwic:) 0 0 ~annika1801 (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 19:20 u mnie niestety wielkie podkłady się sprawdziły na początku:(ale tylko w szpitalu w domu już większe podpaski 0 0 ~milia (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 19:53 ja teraz sobie sama dziekuję ze kupilam wkładki urologiczne,jak mi wody się sączyły to muszę przyznać że mnie nie anatomiczne i mają pasek kleju 0 0 ~milia (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 19:56 aha i ze mnie siię nie lało jak z dzikiej razu po porodzie tak,ale po kilku godzinach przeszeszło i miałam poprostu ciut bardziej obfity okres. 0 0 (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 20:31 sorry Bimka ale nie znam przypadku kobiety z której po porodzie by się nie lało, macica się powiększa wielokrotnie, kilkakrotnie zwiększa się ukrwienie, dochodzi również do szeregu innych zmian z tego wszystkiego macica po porodzie się oczyszcza, a takie oczyszczanie szczególnie w pierwszej dobie zdecydowanie nie przypomina okresu nawet obfitego, uważam, że rozsądnie będzie zaopatrzyć się przynajmniej w jedno opakowanie podkładów i pokazać partnerowi jak wyglądają żeby w razie potrzeby wiedział co dokupić Emilia Szymon DZIĘKI SZATAŃSKIEJ PYSZE JEDNYCH NIE SŁUCHAM, DRUGICH NIE SŁYSZĘ 1 1 ~lipunia (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 20:32 ale od razu po porodzie jest tego wszystkiego jeszcze full i sie przydaja ja rodzilam wieczorem jak wstalam pierwszy raz w nocy to mega sie przydaly i tak bylo do dobrego popoludnia potem juz luzik dlatego uwazam ze ta jedna paczka nie kosztuje nie wiadomo ile a lepiej miec i nech sie nei przyda niz bym miala sie prosic poloznych i szukac gdzies. 0 0 ~miki (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 20:58 2-3 dni są potrzebne ale w domu to już w swoich byłam. Naprawde się leje i to na maxa właśnie jak u zarzynanej świnki;) Nie przejmuj sie tym, po porodzie to naprawdę ta rzecz człowieka aż tak nie zajmuje i to szybko mija. 0 0 ~miki (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 21:29 po porodzie generalnie nie zakłada się gaci tylko ma wielgachną podpachę między nogami plus coś powinno być jeszcze pod tobą ale to w szpitalu kładą raczej. Ja tam zakładałam majty i w tą "pieluchę" mimo,że niby nie można bo jednak nie bardzo mi z tym było leje sie z ciebie i jak tu do wc czy coś i tak bez gaci leżeć. Takie siateczkowe sobie kup jednorazówki poporodowe większe zeby ci się tam zmieściło co trzeba, takie to "oddychają" a o to chodzi żeby się szybciej razy rodziłam w dwóch róznych szpitalach i nikt się gaci nie czepiał. 0 0 ~kasia (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 21:36 taki podkład jak pokazałaś na zdjęciu możesz sobie dodatkowo kupić,aby pościeli w domu nei zaplamić. Po porodzie większe podpaski np bella mama i majteczki siateczkowe (nie fizelinowe),które sobie wypierzesz pod prysznicem,w ręcznik zawiniesz i już są suche. Ja rodziłąm na Klinicznej i tylko na obchód trzeba było zdjac te majtki i pokazać jak się krocze goii. Bez tych majteczek nie wyobrazam sobie funkcjonowania w szpitalu. Generalnie mozesz mieć swoje bawełniane majtki,sąsiadka z sali miała i też spoko. 1 0 (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 21:33 0 0 ~lipunia (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 21:50 to sie mowi podklady ale to sa podpaski take wielkie to co wkleiilas w ogole dla mnie sie nie przydalo tylo dla dziecka do przewijania jak do kogos szlam czy w domu nawet tez:) one naprawde se przydaja ii lepiej miec niz nie 0 0 (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 21:57 Ja z podkładów polecam Absorgyn (chyba najtańsze)..jeśli podpaski to napewno nie typu drainette (z siateczką) ale raczej softplain..ja już w domu uzywałam zwykłych bella maxi o ile dobrze pamiętam - żadne tam z dopiskami "mama" czy inne "porodowe" bo wg mnie one sie niewiele różnią od innych dostępnych na rynku a płaci się za nie więcej.. 0 0 ~Karolina (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 21:57 A czy w ogóle szpitale zapewniają takie podkłady poporodowe czy trzeba mieć własne? 0 0 ~kasia (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 22:15 lepiej mieć swoje podpaski,chociaż jak mi się skońcyły,to poszłam do położnych i mi dały. 0 1 ~borowka (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 22:16 mi się nie przydały ,zużyłam raptem 2 od razu po porodzie a póżniej zwykłe większe podpaski ,ale tak jak mówią wyżej miałam zapas bo tego nikt nie przewidzi 0 0 ~Monika (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 22:22 Ja leżałam na takim podkładzie przez 24 godziny po cesarce (był oczywiście zmieniany co jakiś czas) - wówczas możesz zapomnieć o tych długich wkładach bo nie ma jak podłożyć. Rodziłam w Swissmedzie. Poza tym lekarz ma wówczas wgląd w to co się dzieje i co dokładnie wypływa - i to jest dość często sprawdzane. Później jak już wstaniesz po tej dobie sprawdzają się majtki jednorazowe i podkłady - przez pierwsze kilka dni. A później jak się unormuje - podpaski. 0 0 ~lipunia (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 22:30 w wejherowie maja ale u mnie na sali kazda mala swoje, u nas lekarz raz dziennie sprawdzal wszystko czy ok bylo ale przez pierwszy czas to trzeba ich troche wymienic bo wiadomo tylko cos poleci czlowek juz ma ochote wymeniac i te majty z siatki tez sie przydaja jest ich 5 i mi tam starczyly bez zadnego prania bo przeciez jak sa podklady to ich sie nie brudzi poza tym najgorsza jest ta pierwsza doba potem to juz roznie, ale nigdy nie wiesz jak bedzie u Ciebie uwierz po porodzie to naj mniej sie martwisz ze masz pod tylkiem jakies wielkie podpaski:)) 0 0 ~ (10 lat temu) 13 lipca 2012 o 23:20 w listopadzie rodziłam na Zaspie i tam są na wyposażeniu takie podkłady dla pacjentek (darmowo). Mi się bardzo przydały !!! 0 0 do góry Rodzina Monet. Rodzina Monet – cykl sześciu powieści young adult autorstwa polskiej pisarki Weroniki Marczak, wydawanych od 2022 do 2023 roku. Cykl przedstawia nastoletnie życie Hailie Monet, mieszkającej wraz ze swoim przyrodnim rodzeństwem w Pensylwanii w Stanach Zjednoczonych [1]. Głównymi bohaterami cyklu są nastoletnia Hailie Autorzy Ekonomii trynitarnej argumentując za trynitarnym modelem gospodarki, dokonali świeżego odczytania ciągłości społecznej nauki Kościoła. Co ciekawe, z największej zagadki istnienia—Trójcy Świętej—uczynili matrycę dla społeczno-gospodarczych przemian. Jest to podejście tyleż odważne, co z konieczności naznaczone pewną dozą redukcjonizmu, oraz intuicyjnego harmonizowania różnych gałęzi nauki. Niekiedy chłodne przyjęcie publikacji może mieć zatem wielorakie podłoże, świadcząc bądź o niechęci do nowych, interdyscyplinarnych ujęć w dziedzinie ekonomii, tudzież nieżyczliwości wobec innego niż liberalne odczytania SNK, bądź też, o wyczuwalnej gdzieś obawie przed reifikacją, zamkniętego w formie wykresów i strzałek sacrum. Niezrozumienie może również wynikać z obawy, że oto powstaną teraz podręczniki do ekonomii trynitarnej, w których mechanizmy wymiany opisane będą zgodnie z natchnieniem autora, nie zaś podług zasad ekonomicznego abecadła, podczas gdy w istocie mamy tu do czynienia z relatywnie nowym, a na pewno bardziej pojemnym ujęciem, gdzie warunkiem koniecznym na każdym etapie gospodarczej analizy skutków i przyczyn dla badanych zjawisk jest personalistyczny wskaźnik odniesienia. W moim odczuciu jest to jednak przede wszystkim powściągliwa próba zestrojenia społeczno-gospodarczej metodologii, z głębokim, filozoficznym namysłem nad samą naturą Boga i człowieka. Innymi słowy, pewnego rodzaju koniunkcja realizmu metafizycznego z nowatorskim wykorzystaniem konceptualnego pragmatyzmu, która bodaj przez sam wzgląd na swój walor heurystyczny zasługuje na konstruktywną krytyką, tudzież rzeczową poza ujmowanie ekonomii w schematach wywodzących się z nowożytnych i oświeceniowych założeń, członkowie Klubu Jagiellońskiego zbliżają czytelnika do klasycznego rozumienia ekonomii jako ekonomiki, dziedziny przynależnej etyce, która za swój cel obiera poznanie prawdy i spełnianie dobra człowieka. „[D]zięki ekonomice majątek staje się dobrem dla człowieka, same zaś posiadane rzeczy zasługują na miano prawdziwej własności, własności ludzkiej, która służy człowiekowi, a nie zawłaszcza człowieka wraz z jego życiem.”(Skrzydlewski 2012). To kluczowe rozróżnienie na klasyczne dobro i nowożytne dobra/towary uchwycił również Chesterton: „Kiedy Bóg spojrzał na stworzone rzeczy i stwierdził, że były dobre, to znaczy, że były dobre same w sobie, lecz podług nowoczesnej kupieckiej idei, ujrzawszy swe stworzenie Bóg dostrzegł w nim zaledwie dobra. Innymi słowy, do każdego drzewa lub wzgórza była tam przypięta metka z ceną.” Nie dziwi nas zatem, że zarówno Kędzierski, jak i Grassl przypominają w swych tekstach odradzający się dziś w wielu krajach dystrybucjonizm Belloka i Chestertona, widząc w nim przykład doktryny wpisującej się w nowy paradygmat. Akurat ten wątek chciałbym rozwinąć szerzej, ponieważ dystrybutywna ekonomia rodzin roztropnie zespala rynkową praktykę i metafizyczne podłoże trynitarnego modelu ekonomii. Od prawości do stanu równowagi Zacznijmy od poprawnej definicji. John Haldane na kartach Oxford companion to philosophy definiuje dystrybucjonizm jako „doktrynę polityczno-ekonomiczną, [która] zawierała też poglądy na temat sztuki, kultury, oraz duchowości. [Jest to] odmiana komunitaryzmu, silnie przeciwstawna leseferystycznemu kapitalizmowi oraz scentralizowanym formom socjalizmu. [Oparta na] personalistycznej antropologii, akcentuje społeczną wolność oraz indywidualne posiadanie, od którego wywodzi się jej nazwa.” Co jednak najważniejsze, w wymiarze praktycznym dystrybucjonizm postuluje powszechne uwłaszczenie rodzin, idealnie każdej rodziny, w środki produkcji zapewniające jej przetrwanie i niezależność. To rodzina jest jego sercem, determinującym trwałe przylgnięcie dystrybucjonizmu do SNK, w jej wertykalnym (zasada subsydiarności) i horyzontalnym (zasada solidarności) jest nierozerwalnie związany z pojęciem sprawiedliwości dystrybutywnej opierającej się nie na mechanicznej kalkulacji, lecz prawym (słusznym) sądzie dotyczącym zasług; niektórzy badacze z ram sprawiedliwości rozdzielczej usuwają roszczenia dotyczące własności prywatnej, np. w odniesieniu do postulowanej przez Jana Pawła II społecznej hipoteki dóbr, czy też stanu wyższej konieczności, ponieważ ich zdaniem wszelkie roszczenia do własności prywatnej podpadają pod zakres sprawiedliwości tym miejscu należy krytycznie odnieść się do obecnej w polskim przekładzie tekstu Grassla praktyki tłumaczenia zarówno terminów equity i equality, jako równość. Takie niedopatrzenie w pewnej mierze wypacza sens teleologii państwa, którego rolą funkcjonalną nie jest bynajmniej egalitarny legalizm. Stosowniejszym jest zaproponowane przez Kędzierskiego tłumaczenie terminu equity jako sprawiedliwość , choć sugerowany przez Martę Soniewicką termin prawość chyba najtrafniej oddaje istotę rzeczy. W ekonomii to prawość (sprawiedliwość) poprzedza stan równowagi, tj. szorstką homeostazę podaży i popytu, która pozwala czyścić rynek. W standardowym ujęciu kolejność ta ulega odwróceniu, gdyż zakłada się, iż sprawiedliwość gospodarcza zostanie osiągnięta jedynie w sytuacji, w której wszystkie rynki znajdą się w stanie równowagi, przy pełnym wykorzystaniu dostępnych zasobów. Ponieważ taki stan rzeczy nigdy nie ma miejsca, sprawiedliwość zostaje oddalona w sferę zawsze oczekiwanej, chwalebnej przyszłości. Co typowe, widać tu podobieństwo do marksizmu, który wszelkie potworności i okrucieństwa uzasadniał zawsze odroczonym w czasie zwycięstwem proletariatu.[note]Prywatna korespondencja autora z Johnem C. Médaille’m.[/note] Sacrum commercium Prawa jest również ciągła troska o dobro rodziny, a jej konsekwencje niebagatelne, ponieważ przyjmując za swój fundament najbardziej pierwotną z wspólnot, dystrybucjonizm wkracza w sferę sensów naddanych, akceptując również jej święty analogon, wyrażony w relacyjnej naturze Boga Trójjedynego. Moją uwagę (Kaliniecki 2012) na ten wyjątkowy fakt zwrócił niedawno Dermot Quinn, konstatując następująco: „Jeżeli tylko mogę poczynić jeden komentarz, który również Chesterton zawarł w swym arcydziele Wiekuisty Człowiek, to nasze rozumienie ekonomii jest w ogromnej mierze trynitarne, ponieważ—jak to ujął Chesterton—sam Bóg jest rodziną.”[note]Filmowy zapis rozmowy panelowej podczas konferencji „ Chesterton, a sprawa polska”, która miała miejsce 26-10-2012 w Muzeum Historycznym w Krakowie. Dostęp do nagrania dzięki uprzejmości Pani Jagi Rydzewskiej.[/note] Trójca Święta jest zdaniem Chestertona „logiczną stroną miłości, przeciwko samotności uproszczonego bóstwa, które pojawiło się raz jeszcze w religii islamu.” (Chesteton 2006:361) Jest naturą relacyjną, albowiem „dla nas wyznawców Trójcy (jeśli wolno mi tak powiedzieć z całym szacunkiem), Bóg jest czymś w rodzaju towarzystwa”. Charakter tego towarzystwa, czy też społeczeństwa Chesterton ujawnia nam dwustopniowo, w pierwszym kroku przyrównując ludzką rodzinę do Świętej Rodziny, by następnie,—za Atanazym—utożsamić Świętą Rodzinę z Bogiem: Jeśli nie należymy do tych, którzy zaczynają od inwokacji do Trójcy Świętej, musimy tym niemniej zacząć od inwokacji do ludzkiej trójcy, i przekonać się, że trójkąt ten znajduje odbicie wszędzie w strukturze świata. Najwznioślejsze wydarzenie w historii, przez całą historię oczekiwane i przygotowywane, jest bowiem równocześnie odwróceniem i odnowieniem tego samego trójkąta. A może raczej stanowi nałożenie jednego trójkąta na drugi, przez co tworzy się święty pentagram, którego mocy—o wiele większej niż ta, którą przypisują mu magowie—lękają się demony. Stara trójca składa się z ojca, matki i dziecka i nazywana jest ludzką rodziną. Nowa składa się z dziecka, matki i ojca i nazywana jest Świętą Rodziną. i dalej: To właśnie Atanazy walczył po stronie Boga Miłości przeciwko bogu bezbarwnej i odległej kosmicznej władzy; przeciwko bogu stoików i agnostyków. To właśnie on walczył po stronie Najświętszego Dzieciątka przeciwko siwemu bóstwu faryzeuszy i saduceuszy. Walczył w obronie równowagi piękna współzależności i intymności w Boskiej Trójcy, która pociąga nasze serca w trójcy Świętej Rodziny. Jego dogmat, jeśli dobrze zrozumieć to określenie, zmienia nawet samego Boga w Świętą Rodzinę. Wiele lat później, bł. Jan Paweł II, doszedł do podobnych wniosków, mówiąc: „Bóg—mówił 29 stycznia 1979 roku w Meksyku—w swej najgłębszej tajemnicy nie jest samotnością, ale Rodziną, ponieważ jest Ojcostwem, Synostwem i istotą rodziny, którą jest Miłość.” W wyjaśnieniu papieża, czym jest doskonała miłość, odnajdujemy często obecny u Chestertona paradoks: „Najpełniejsza, a zarazem jakby najradykalniejsza forma miłości leży też w tym, aby właśnie siebie dać, aby to swoje nieprzekazywalne i nieodstępne „ja” uczynić czyjąś własnością. Paradoks jest w tym wypadku podwójny i idzie w dwóch kierunkach: po pierwsze—że można tak wyjść z własnego „ja”, a po drugie—że się przy tym owego „ja” bynajmniej nie niszczy i nie dewaluuje, ale wręcz przeciwnie, rozwija się je i bogaci w znaczeniu oczywiście ponad-fizycznym, w znaczeniu moralnym.”To zupełnie inny rodzaj wymiany, wynikającej z cierpliwego namysłu nad dobrem i wolnego działania zgodnego z logiką daru. W logice daru to właśnie miłość jest darem największym, darem w pełni osobowym, dzięki któremu między Bogiem, a człowiekiem dochodzi do świętej wymiany, którą Ojcowie Kościoła nazwali sacrum commercium. Benedykt XVI umiejętnie wychwytuje istotę tej wymiany twierdząc, iż „wraz z rozwojem myśli i życia w świetle wiary, okazało się, że nie dajemy Mu [Bogu – przyp. aut.] tylko grzechu, gdyż On dał nam pewną zdolność: wewnętrznie darowuje nam moc, abyśmy dali Mu coś pozytywnego, naszą miłość, byśmy dali Mu człowieczeństwo w pozytywnym sensie. Oczywiście jasne jest, że tylko dzięki hojności Boga człowiek, żebrak, który otrzymuje Boże bogactwo, może również dać coś Bogu; Bóg sprawia, że możemy przyjąć dar, uzdalniając nas byśmy wobec Niego stali się dawcami.” (Fryburg, 25 września 2011 roku). W tym samym wystąpieniu dowiadujemy się, że z tajemnicy Trójjedynego Boga, a konkretnie z tajemnicy Jego miłości stwórczej wynika całe posłannictwo Kościoła. Konsekwencje w ujęciu społeczno-gospodarczym Peter Kreeft (2010) analogicznie dostrzega posłannictwo rodziny ludzkiej, którym są dzieci kochających się małżonków. Kreeft bezspornie uznaje, iż „Bóg jest rodziną” i dodatkowo stawia tezę, że oto rodzina jest Bogu milszą nawet od doktrynalnej ortodoksji, ponieważ odzwierciedla Jego obecność wśród nas. Dlatego też herezje islamu, czy mormonizmu rozpowszechniają się szybciej niż chrześcijaństwo, Bóg—zdaniem Kreefta—błogosławi muzułmanom i mormonom, gdyż per saldo wierni są swym rodzinom bardziej niż chrześcijanie, zwłaszcza w odniesieniu do moralności seksualnej, małżeństwa i prokreacji. Również w SNK, od samych początków wybrzmiewają frazy aprobaty dla niezależnej, wielodzietnej rodziny, czyniące z prawa własności funkcję zaspakajania domowych potrzeb: „Rodzina więc, czyli społeczność domowa, jakkolwiek bardzo mała, jest jednak prawdziwą społecznością i jest starsza od wszelkiego państwa; winna też mieć prawa i obowiązki swoje niezależne od państwa. Udowodnione już wyżej prawo posiadania, które—jak widzieliśmy—przysługuje jednostce na podstawie prawa natury, należy zastosować do człowieka, będącego głową rodziny; przy czym—dodać musimy—prawo to tym większą ma siłę, im większą rodzinę dana jednostka swą opieką obejmuje.” (Rerum Novarum, no. 9) Jeżeli zatem rodzina stanowić ma byt suwerenny, niezależny od państwa, bądź korporacji, musi mieć po temu narzędzia, co bezpośrednio łączy się z katolicką doktryną rozproszonej własności. To nie osobliwe upodobanie zatem, lecz sama tajemnica będącego rodziną Boga kierunkuje dystrybucjonizm na szukanie i aktywne zabieganie o takie praktyczne rozstrzygnięcia, pamiętając jednak, że prowadząca do nich skuteczność nie jest aksjologicznie Kędzierski zauważa, że dystrybutyści chcą powrotu małych wspólnot produkcyjnych, umożliwiających integralny rozwój człowieka, stanowiących jednak pewne uproszczenie życia gospodarczego. Istotnie, dystrybucjonizm współdzieli poniekąd rustykalny sentyment agrarystów, jednak w praktyce jest systemem skalowalnym, możliwym do urzeczywistnienia zarówno w społeczeństwie przemysłowym, handlowym, czy też agrarnym. Ciekawym przykładem takiego nowoczesnego połączenia, znanej ze społeczeństw stanowych, funkcyjnej stratyfikacji z inkluzywną formułą właścicielską, jest baskijska MONDRAGON Corporation, dysponująca własnym bankiem, najnowszym ośrodkiem badań, uniwersytetem, systemem ubezpieczeń oraz szeregiem powiązanych ze sobą spółdzielni, zatrudniających ponad pracowników-właścicieli. Notabene, Belloc (1912) postawił tezę, że gdyby Henryk VIII nie rozpoczął kapitalistycznego procesu proletaryzacji stanów niższych, wówczas nadchodząca rewolucja przemysłowa miałaby charakter spółdzielczy. Podobne przykłady można mnożyć: w północnej części Włoch mamy spółdzielczy region Emilia-Romagna, na całym świecie istnieją programy mikrokredytu, akcjonariatu pracowniczego (ESOP) i spółdzielczych kas kredytowych. Jednak przede wszystkim to miliony niezależnych gospodarzy, niewielkich firm, rzemieślników i przedstawicieli wolnych zawodów, których prężność, pomysłowość i ciężka praca dają najlepsze świadectwo o społeczno- gospodarczym ideale Belloka i Chestertona. Obecnie, w pełni możliwy jest też rozwój „technologii pośrednich” (dziś powiemy addytywnych), o których pisał brytyjski ekonomista Schumacher. Przykładem takiego dynamicznego rozwoju powszechnie dostępnych środków produkcji jest współcześnie projekt Open Source Ecology, zapoczątkowany przez polskiego naukowca Marcina zakończenie wypada jeszcze zastanowić się, czy i jakie mogą być praktyczne konsekwencje rozwoju samej nauki ekonomii w nowym paradygmacie ekonomii trynitarnej. Otóż, zarysowuje się tu pewna możliwość transferu dostępnej wiedzy z analizy makro i mikroekonomicznej na poziom mezo, gdzie podstawową jednostką odniesienia nie jest dowolny agregat, ani pojedyncza osoba, ale rodzina. Rodzina rozumiana, jako pewien system, którego równowaga („równowaga piękna współzależności i intymności”) będzie kluczowa z punktu widzenia celowości samej analizy ekonomicznej. Rodzina jest bowiem mikrokosmosem, w którym na podstawie logiki daru zachodzą relacje przenoszone z dużej i małej skali, w szczególności wymiana i współdziałanie. Zadaniem badaczy jest natomiast wyłuskanie z tych pozornie trywialnych relacji rodzinnych ukrytych tam funkcji i zależności, a także ich umiejętne odniesienie względem dostępnego korpusu wiedzy. Z pewnością jest to temat, który wciąż czeka na swego stworzył człowieka na swój obraz. Stworzył go kobietą i mężczyzną, aby ludzka miłość znalazła po temu warunki i dostąpiła wcielenia. Ks. Piotr Pawlukiewicz, wybitny polski kaznodzieja, w jednej ze swych homilii powiedział: „Prawdziwa miłość zaczyna się od trzech w górę”. Zupełnie tak, jak rodzina.
Familiada – polski teleturniej emitowany na antenie TVP2 od 17 września 1994 roku, oparty na amerykańskim formacie Family Feud. Jego prowadzącym od samego początku jest Karol Strasburger, choć według wstępnych planów funkcję tę miał pełnić Paweł Wawrzecki [2].
Kwiecień 2019 Piosenka pochodzi z płyty „Radosna pięciolinia część 3. Utwory do tańca, śpiewania i zabawy” dołączonej do miesięcznika BLIŻEJ PRZEDSZKOLA nr Dowiedz się więcej o płycie więcej Pobierz Scenariusze zajęć 1 Otwórz scenariusz w kiosku Ten plik można pobrać za pomocą przelewu ( PLN brutto). Nuty i tekst piosenki dostępne po zalogowaniu.
Nagraj treflikową piosenkę i zgłoś do udziału w I Ogólnopolskim konkursie MUZYCZNE ABC z Rodziną TreflikówNie przegap nowych przygód Rodziny Treflików. Subsk W dniu zgromadzeń „totalnej opozycji” spin doktorzy PiS zorganizowali pokaz siły i jedności zjednoczonej prawicy. Język ciała panów Kaczyńskiego, Gowina i Ziobry zaprzeczał przekazowi. Jeśli piarowcy i propagandyści czują, że trzeba organizować takie pokazy, to znaczy, że jedność się chwieje, a elektorat wraz z nią. Oczywiście na tle sporu o destrukcję niezależności sądów od władzy politycznej, czyli o tak zwane reformy sądownicze ministra Ziobry. Podczas pokazu mogła kłuć w oczy nieobecność prezydenta Dudy. Bo przecież prezydent jest wciąż w obozie rządzącym, choć wszedł w spór z projektami ziobrystów. Prezes Kaczyński wyraził więc nadzieję, że i prezydent jest częścią prawicowej jedności i idzie w tym samym kierunku. Może i w tym samym, ale na razie jakby troszkę z boku. Bo jaka ta jedność jest napięta, pokazują fakty – choćby wywiad Konrada Piaseckiego z Zofią Romaszewską. Bliska współpracowniczka prezydenta de facto wyrzuca do kosza tak zwane poprawki PiS do projektów ustaw sądowniczych. I słusznie, bo te poprawki, jak wszyscy niezależni od PiS komentatorzy przewidywali, przywracają w istocie zawetowany sens ustaw. Jest nim poddanie kontroli jednej partii całego systemu sądownictwa. Tego pani Romaszewska, choć z PiS od dawna sympatyzuje, jednak zdzierżyć nie może. Buntuje się w niej nie tylko dawna opozycjonistka, ale i demokratka: „Po prostu demokracja polega na tym, że ludzie się wzajemnie kontrolują, a ludzie, którzy no są z jednego, że się tak wyrażę, mamy coś przeciwko temu, że są korporacje sędziowskie, korporacje takie, korporacje, można założyć korporację pisowską i to też nie jest dobra korporacja. Żadna korporacja nie jest dobrą korporacją”. Słusznie. Jednak z tego nie wynika, że prezydent Duda nie przyjmie choć części pisowskich poprawek. Sama Romaszewska to sugeruje. Daje do zrozumienia, że czerwoną linią jest dla prezydenta sprawa wyboru członków KRS w parlamencie: nie może ich wybierać jedna partia. Też słusznie. Ale czy ktoś, kto nie jest wyborcą czy sympatykiem PiS, uwierzy, że obecne zgrzyty w obozie władzy wstrzymają deformę ziobrystów? Bez niej cały plan polityczny Kaczyńskiego zawisłby w próżni. Prezes wie, że kolejne etapy demontażu obecnego porządku konstytucyjnego wymagają podporządkowania sądownictwa ministrowi (nie)sprawiedliwości. Zapalił Ziobrze zielone światło, Dudzie zapali żółte, a może czerwone. Przecież spory, a nawet dzikie awantury, w rodzinie się zdarzają. A Polska? Nasz narodowy problem polega na tym, że w obozie pisowskim Polska to Kaczyński. rodzina zawsze razem się trzyma podkład - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk. On jest poprostu zwykłym pijusem, co trochę więcej wie o piwach. Jak zrobił ten kanał livestylowy i zobaczyłem jakie kocopoly i pierdoły tam ten gość sądzi to ostał unsuba na browar kopyta i na tym drugim XD @TrionicSe7en: NIe wiem co odwalił wcześniej, nie wiem ile ma samochodów ani o której chodzi spać, ale z tym co powiedział to się generalnie zgadzam. Lepiej byłoby oprzeć komunikację w mieście na komunikacji miejskiej czy rowerach ale się zwyczajnie w Polsce nie da. @enten: Owszem, miasta przyjazne ludziom be samochodow wyszly by wszystkim na dobre, ale dzis zamieszkanie na obrzeżach miasta z dziecmi i bez auta to mordega. Jasne, jak ktos jest bezrobotny albo pracuje w home office i raz na miesiac musi pojechac na silownie to dojedzie, ale zycie codziennie z praca, zalatwianiem spraw, lekarzy itp dostosowujac wszystko do tras i odjazdow komunikacji miejskiej marnuje kupe czasu. A jesli tak jest to nie widze niczego zlego w podejsciu "mam 2 auta ale uwazam ze powinnismy dazyc do tego zebym nie potrzebowal". Tak samo jak nie widze niczego sprzecznego w mowieniu "pobieram 500+ bo demokratycznie tak zdecydowalismy i moze to ja sie nie znam, ale osobiscie uwazam ze istnienie 500+ to blad". Tak dziala grupa, jak rozbijecie sie na wyspie i kazdy stwierdzi ze wie lepiej niz reszta i nie bedzie ich sluchal to nie zrealizujecie zadnego planu i efekt bedzie jeszcze gorszy. Dlatego demokratycznie wybierajac jakies rozwiazanie reszta nie moze stwierdzic ze bedzie dzialala na zlosc inaczej. Co nie znaczy ze nie moga twierdzic ze to blad i pokazywac argumentow zeby grupa zmienila zdanie. Natomiast drugim problemem jest sluchanie takiego kopyry, to jak pytanie pudzianowskiego o wplyw zorzy polarnej na kopulacje pingwinow, no mozna ale to zaden autorytet i nie powinno nas obchodzic ich zdanie na takie tematy.
Podkład muzyczny do piosenki RODZINA, rodzinnego zespołu muzycznego SIOSTRY JEREMIASZA. Można śpiewać i propagować wartości rodzinne wszędzie gdzie się da, b
Zbliża się czerwiec, a wraz z nim Dzień Dziecka. Ostatnio, szczególnie w przedszkolach, panuje „moda” na organizowanie przedstawień z cyklu Rodzice dla Dzieci, w których to właśnie rodzice wcielają się w postacie z bajek, wierszyków itd. Jeśli w Twoim przedszkolu lub szkole jeszcze nikt nie wpadł na pomysł zorganizowania takiego miłego wydarzenia to podsunę Wam kilka pomysłów jak to zrobić. Miałam przyjemność zorganizować trzy takie spektakle, więc podzielę się z Wami moim doświadczeniem. Zacznijcie… od spotkania organizacyjnego dla osób chcących wziąć udział w planowanym przedstawieniu. Podczas tego spotkania warto: • stworzyć listę osób chętnych wziąć udział w przedsięwzięciu z danymi kontaktowymi (adres e-mail, telefon)• zrobić burzę mózgów w kwestii scenariusza i wyznaczyć osobę, która go przygotuje - można wziąć na warsztat krótsze lub dłuższe słuchowisko, znaną wszystkim lub nie bajkę, baśń czy legendę, wymyślić własne skecze lub napisać scenariusz w oparciu o wybrane wiersze dla dzieci. Ja za każdym razem sięgałam do wierszy Brzechwy i Tuwima pisząc własne wprowadzenie i przerywniki pomiędzy nimi, by aktorzy poszczególnych wierszyków mogli swobodnie zejść i wejść na scenę. Takie rozwiązanie ma wiele zalet w przypadku, kiedy do przedstawienia zgłosi się wiele osób (w moich dwóch przedszkolnych przedstawieniach było to zawsze około 40 osób). Ilość wierszy zawsze można zwiększyć. A Brzechwa i Tuwim to „wdzięczny materiał”. Jednym z moich scenariuszy podzielę się z Wami TU. To oczywiście bardzo amatorki scenariusz. Możecie śmiało go wykorzystać• wyznaczyć dni i godzinę prób oraz miejsce• wyznaczyć miejsce przedstawienia. Sceną może być część sali w przedszkolu, bardzo dobrym pomysłem jest także zorganizowanie spektaklu w ogrodzie, a jeśli tylko jest taka możliwość - na specjalnym podeście• wyznaczyć reżysera, lub osobę organizatora „kierownika” i jego „asystenta”, lub kogokolwiek innego, w każdym razie kogoś, kto będzie czuwał nad ogólnym przebiegiem prób, przygotowaniem scenariusza, kostiumów, scenografii itd. Na drugie spotkanie należy przynieść gotowy scenariusz... • należy przynieść wydrukowany scenariusz dla każdej osoby biorącej udział w przedstawieniu. Organizator „kierownik” (tak czule będę nazywać tę osobę) może wcześniej rozesłać go mailem i poprosić, by każdy wydrukował tekst we własnym zakresie i zabrał go na próbę. Warto wysłać wcześniej scenariusz także dlatego, by każdy z uczestników mógł przed spotkaniem zapoznać się z tekstem i pomyśleć w jaką rolę chciałby się wcielić. Następnie należy rozdzielić role pomiędzy aktorów. Nigdy nie widziałam z tego powodu kłótni. Wiersze stwarzają wiele możliwości. Jeśli jest np. 5 wierszy to i przynajmniej 5 głównych ról. Wiele osób zainteresowanych jest także rolami, w których cytuję: „nic nie trzeba mówić”. Takich też jest wiele. Każdy znajduje coś dla siebie• po rozdzieleniu ról warto przeczytać scenariusz kilka razy• do organizatora „kierownika” należy zmotywowanie aktorów do nauczenia się tekstu na pamięć, by na następnej próbie próbować inscenizacji Kolejne spotkania to próby inscenizacji… • kolejne spotkania to próby inscenizacji. Warto rzucić się od razu na głęboką wodę, szczególnie jeśli jest mało czasu, czyli motywować aktorów (to zadanie organizatora „kierownika”), by przychodzili z przygotowanym tekstem, wizją kostiumu i może już nawet jego elementami, rekwizytami. W miejscu prób trzeba określić gdzie jest scena, gdzie widownia, by w ich trakcie już ustalać kto z której strony wchodzi na scenę, którędy z niej schodzi, gdzie mniej więcej będą znajdowały się elementy scenografii itd. To szczegóły, które są bardzo ważne i tworzą jedną spójną całość Kostiumy i scenografia… • gdy rodzice organizują przedstawienia dla dzieci wszystko tworzą zupełnie sami i to jest w tym najwspanialsze. Nie tylko występują w roli aktorów, ale sprawdzają się także jako kostiumolodzy i scenografowie. To wcale nie jest takie strasznie trudne na jakie może wyglądać. Jeśli chodzi o kostiumy warto zajrzeć do szafy swojej, ale także koleżanki, mamy, cioci, męża czy kolegi. Wszędzie, byle znaleźć coś odpowiedniego dla swojego bohatera, nawet jeśli to jest seler, pietruszka czy wąż. W ruch mogą pójść maszyny, igły, nici, bibuła, kleje itd. Jeśli ktoś nie ma pomysłu czy zdolności, by samemu przygotować strój warto poprosić o pomoc kolegów aktorów podczas prób, zgłosić problem, oznajmić co jest potrzebne i się powymieniać zdobyczami. W zespole zawsze jest mnóstow życzliwych i pomocnych ludzi. Z doświadczenia wiem, że osoby, które na początku obawiają się bardzo o swoje kostiumy, w efekcie zachwycają swoimi pracami. Okazuje się, że rodzice potrafią zrobić naprawdę wiele dla swoich pociech. I przebranie się za szafę, żyrafę, świnię czy fortepian zupełnie nie stanowi problemu • scenografia to wyzwanie. Ale dla grupy osób chcących zrobić coś fajnego dla dzieciaków to nie problem. Warto zorganizować jedno albo dwa spotkania na wspólne tworzenie jej elementów. To także okazja, by dobrze się poznać, zintegrować. Zyska na tym przedstawienie, gdyż dobre fluidy pomiędzy występującymi zaowocują świetnym występem. To też kolejna szansa dla nieśmiałych, by przełamać swój strach przed występem. Jedyne co trzeba to przynieść materiały do pracy (kartony, farby, bibuły, kleje, nici, sznurki, nożyczki itd.) oraz kawę, herbatę, coś słodkiego, by umilić sobie ten czas. Testowałam trzy razy, gwarantuję Wam świetną zabawę Próba generalna… • próba generalna to bardzo ważne wydarzenie, na które powinni stawić się wszyscy występujący w pełnej gotowości, z wyuczonym tekstem, w kompletnym kostiumie, z rekwizytami. Powinna się ona odbyć na docelowej scenie przy gotowej scenografii. To jedyna okazja, by naprawić ewentualne błędy, sprawdzić czy spódnica dobrze się trzyma, a kapelusz nie spada, czy część dekoracji nie wywraca się prosto na aktorów, czy podkład muzyczny pasuje, czy aktorzy na pewno dobrze pamiętają kiedy i po kim wychodzą na scenę itd. Z reguły odbywa się ona dzień lub dwa dni przed planowanym spektaklem Przedstawienie dla dzieciaków… • należy ustalić godzinę, o której aktorzy powinni się stawić w dniu przedstawienia w „garderobach”, by na spokojnie przygotować się do tego ważnego wydarzenia. Z tak dobrym przygotowaniem spektakl z pewnością się uda, a miny dzieci będą bezcenne. Bo oczywiście całe to zamieszanie należy zachować przed nimi w tajemnicy. Emocje towarzyszące temu wydarzeniu zapamiętacie z pewnością na całe życie Rada dla organizatora „kierownika”… • jesteś bardzo ważną postacią. Wśród wszystkich osób, które się do Ciebie zgłoszą będą też takie osoby, które bardzo będą chciały wystąpić w przedstawieniu, by zrobić wielką przyjemność swojemu dziecku, ale będą to osoby nieśmiałe, bez wiary w swoje siły i umiejętności. I Twoja w tym głowa, by ich przekonać, że mogą zrobić wiele, by wyciągnąć z nich to co najlepsze. Warto zagrzewać do boju swoich aktorów dobrą energią i słowem. Ważne, by motywować ich do działania. Warto robić notatki na scenariuszu podczas prób, by po każdej z nich zrobić podsumowanie typu: kto sobie już dobrze radzi, kto co powinien poprawić, co należy jeszcze donieść na kolejne próby, zmienić, dołączyć, poprawić, itd. Można na bieżąco przekazać spostrzeżenia face to face aktorom po każdej zakończonej próbie, albo przesyłać podsumowania mailem. I także mailem warto przypominać o kolejnych próbach, nowych ustaleniach. To wielka praca, ale bardzo ważna i dzięki temu przedstawienie wychodzi wspaniale. Warto mieć także obok siebie dobrą duszyczkę, która coś podpowie, wesprze, gdy przyjdzie taka potrzeba. I co najważniejsze. Wciąż trzeba podkreślać, że wszyscy robią to dla dzieciaków i po to, by się przede wszystkim dobrze bawić, nawet jeśli to oznacza zrobienie z siebie wariata, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. A na zakończenia dobrze jest podziękować wspaniałym aktorom i nagrodzić ich np. cukierkami. Powodzenia. Wiecie co? Już Wam zazdroszczę, bo to wspaniałe przeżycie i przygoda. Przez kilka długich lat marzyłam o tym, by zostać aktorką. Życie potoczyło się inaczej, ale przedszkole i szkoła dały mi szansę zrealizować się w roli reżysera. Przyniosło mi to wiele szczęścia. Wszystkie przedstawienia zawsze bardzo się udały, ale to bez wątpienia też zasługa ludzi, z którymi się pracuje. A ja trafiłam na wspaniałych. Ale jak mieliby oni być inni, skoro chcieli coś tak cudownego zrobić dla swoich dzieci… Skorzystam z okazji i jeszcze raz złożę wielkie podziękowania dla nich, szczególnie też dla Asi i Iwony, a także dla Pani Marty, dyrektora przedszkola Bystrzaki w Gdyni-Dąbrowie. W zeszłym roku wpadłam na pomysł zorganizowania takiego przedstawienia dla dzieci Mam i Tatów Frajdowiczów. Co Wy na to drogie Mamy i Tatowie? Wiem, że w tym sezonie już mi się to nie uda, ale jeśli byłaby chęć z Waszej strony, to kto wie, może w przyszłym roku? znaczeniu „przednaukowe”, bo po prostu inicjujące naukę. Sprawą podstawową dla charakterystyki systemu nauk o rodzinie jest przyjrzenie się sposobowi badania rodziny przez rozmaite nauki, co wy­ raża się zwłaszcza w podawanych przez te nauki definicjach, które mają odgraniczyć (oddzielić) rodzinę od wszelkich innych Dzisiejszy odcinek Porannego Inspiratora jest o rodzinie, a dokładniej o tym, że rodzina nie powinna być barierą, ale POWODEM do działania. Zapraszam do oglądania lub czytania 🙂 Wersja tekstowa Dzień dobry! Witam cię w kolejnym porannym inspiratorze! Dzisiaj zajmiemy się takim tematem pod wiele mówiącym tytułem „NIE MOGĘ DZIAŁAĆ, BO RODZINA”. Czasami dostaję od Was maile, prywatne wiadomości, w których piszecie: „Bartek, chciałbym założyć bloga, jakiś biznes online… Chciałbym nagrywać wideo, ale nie mogę, bo wiesz, trzeba posprzątać, ugotować, uprać…” Albo: „Bartek jadę rano do pracy, wracam do domu i jestem zmęczony, dwie godziny stoję w korkach…” i tym podobne. I mam wrażenie, że ten ktoś wtedy tak naprawdę pisze: ja bym chciał, ale nie mogę, bo rodzina. Tak, jakby ta rodzina była jakąś przeszkodą! Jakąś barierą! A przecież powinno być odwrotnie! Ty powinieneś działać, BO rodzina! Rodzina nie powinna być wymówką! Ona powinna być Twoim paliwem! Czymś, co cię napędza! Ja wiem, że teraz pojawia się pytanie: Bartek, ale KIEDY ja mam to robić? Ja wiem, że może masz pracę na etacie albo własny biznes plus mnóstwo dodatkowych rzeczy. Ale doba każdego z nas trwa zawsze dwadzieścia cztery godziny. Tego się nie zmieni, więc… musisz wstać wcześniej. Albo iść spać później. Musisz wykorzystywać weekendy. Zabrać czasem dziecko do babci, cioci, koleżanki. I wtedy trzeba ten czas maksymalnie wykorzystać. Ostatnio dostałem maila: „ja stoję w korku 2 godziny i jak wracam, to po prostu jestem zmęczony”. Kurde! Gdybym ja stał w korku tyle czasu to zdążyłbym nagrać co najmniej 5 materiałów wideo, albo przynajmniej stworzyć jakieś ich szkice, notatki, przygotować się do ich nagrania, żeby nie tracić na to czasu później. Wiem, że takie rzeczy nie są idealne, ale… są! Naprawdę! W sieci widać mnóstwo osób, które w samochodzie tworzą swoje materiały. Już coś robią, usiłują w ten sposób pchnąć tą lokomotywę, rozpędzić tę kulę! Zdaję sobie sprawę z tego, że niektóre rzeczy są mocno absorbujące: zmywasz garnki, bawisz się z dzieckiem, sprzątasz. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wykorzystać ten czas również w inny sposób. Ucz się czegoś! Słuchaj audiobooków, włączaj sobie jakieś kursy wideo. Ja tak bardzo często robię, że bawię się ze swoim dzieckiem, układamy sobie klocki, a w tle lecą jakieś audiobooki, jakieś kursy wideo i przy okazji zawsze coś trafia do mojej głowy, uczę się czegoś mądrego. Jeśli chcesz pisać – pisz, gdzie się da. Idziesz do ubikacji? Bierz ze sobą zeszyt. Może brzmi dziwnie, ale zawsze masz te 5-10 minut dla siebie. I tak prawdopodobnie idziesz tam z telefonem, przeglądasz snapchata czy inne bzdury, dlaczego by więc nie spożytkować tego czasu trochę mądrzej? Jeździsz autobusem? Tez można coś stworzyć. Jeśli mieszkasz w zatłoczonym mieście, może warto się przesiąść ze swojego samochodu właśnie na komunikację miejską? To pozwoli Ci wykorzystywać czas poświęcany na transport czy to na edukację , czy na tworzenie swoich rzeczy. Możesz obmyślać wtedy jakieś notatki, szkice, wstępne zarysy nowych projektów. Ja też swego czasu, jak bardzo dużo jeździłem do klientów, zawsze miałem przy sobie dyktafon, żeby przynajmniej nagrywać jakieś notatki na artykuły. Później przyjeżdżałem do domu i to wszystko spisywałem. I uważam, że to był świetny sposób pracy, bo kiedy siadałem do pisania, miałem już praktycznie gotowy cały artykuł. Teraz konkretne przykłady. Moja koleżanka – Magdalena Rolnik, która wychowuje trójkę dzieci, ma na głowie dom, a wcale jej to nie przeszkadza w prowadzeniu bloga. Regularnie publikuje i z powodzeniem wszystko ze sobą godzi. Ma bardzo dużo obowiązków, ale narzuciła sobie dyscyplinę, nauczyła swoje dzieci iść o odpowiedniej godzinie spać, nauczyła się wcześniej wstawać i wszystko tak zorganizowała, że ma czas i siłę cały czas TWORZYĆ. Jak wejdziesz na jej blog to sam się zdziwisz, jak ona potrafi te rzeczy ze sobą zgrać. Kolejny przykład – Michał Szafrański, który jest teraz bardzo znany w blogosferze, również przez pierwsze dwa lata prowadził swojego bloga jednocześnie pracując na etacie. Bloga pisał po godzinach, a sam pewnie doskonale wiesz, że Michał tworzył – i dalej tworzy – naprawdę wyczerpujące i długie artykuły. Ze mną zresztą było tak samo. Pracowałem w szkołach, prowadziłem kursy indywidualne, a na blogu wszystko robiłem po godzinach! Kolejny przykład- Karol Werner, mój kolega z bloga Ok, Karol jeszcze nie ma rodziny, ale prowadził blog pracując na pełny etat. Pisał swoje artykuły w… autobusie. Raz nawet wrzucił zdjęcie jak wygląda jego „biuro”, gdzie powstawała większość jego artykułów. Polecam zerknąć, jeśli szukasz dowodu na to, że jeśli naprawdę ci na czymś zależy, to po prostu znajdziesz na to czas i to zrobisz. Pamiętaj! Rodzina nie może być wymówką, rodzina powinna być powodem. I w dzisiejszym materiale to tyle. Jeśli podobał Ci się dzisiejszy Poranny Inspirator – zostaw lajka, komentarz, poleć moją serię znajomym i pamiętaj, że kolejny już jutro o 6:30! Aby dodawać komentarze musisz się zalogować. Idź do chomika. Plik Bayer Full Bo Wszyscy Polacy To Jedna Rodzina.mp3 na koncie użytkownika AgaSlaw • folder Disco Polo • Data dodania: 16 lip 2022. Czy z Rodziną najlepiej wychodzi się na obrazku? Tak, o ile nie dbasz o relacje i zajmujesz się nimi tylko od święta. Zdecydowanie lepiej inwestować w przeżycia niż rzeczy oraz dbać o relacje. Dlaczego? Okiem psychologa: Bo RODZINA to jest SIŁA. RODZINA – podstawowa komórka relacji społecznych. Od niej wszystko się zaczyna. Od rodziny się wywodzimy. Nasza biologiczna rodzina: mama, tata, dziadkowie, ich krewni. Jako dziecko wchłaniamy wszystko co dzieje się w rodzinie i między jej członkami. Oddziałują na nas emocje mamy, taty czy osób, które spędzają z nami najwięcej czasu. Stopniowo rośnie indywidualizacja i separujemy się od emocji i relacji rodziny pochodzenia. Aż w wieku dorosłym, wyfruwamy z gniazda i zakładamy swoje rodziny, poszerzamy kręgi rodziny biologicznej. Droga znacznie się komplikuje. Dochodzi do wielu trudnych sytuacji z których nie zawsze mamy ochotę wychodzić polubownie czy z pozycją przepraszającego. Szukamy winnych, ciężko wybaczamy, pamiętamy urazy i OCZEKUJEMY. OCZEKIWANIA Oczekujemy, że ktoś zrobi coś dla nas, że spełni nasze życzenie lub domyśli się co nam leży w sercu. Liczymy na to, że ktoś MUSI dostosować się do nas i to jest bezwzględne i jedynie słuszne. Im wcześniej porzucimy to błędne myślenie tym lepiej i zdrowiej. Tym lepsze relacje jesteśmy w stanie stworzyć i tym lepiej będziemy funkcjonować w związku czy relacjach w ogóle. RELACJE O relacje trzeba dbać. Nie są dane i załatwione jak w akcie urodzenia. Owszem nie zmienimy rzeczywistości, ale to jak w relacjach będziemy funkcjonować zależy zawsze od dwóch stron. Nie może być dysproporcji dawca-biorca. Nie może być ignorancji co do praw, wartości i potrzeb drugiej osoby. Nie może – bo jeśli do tego dochodzi nie będzie równowagi między członkami rodziny. Ktoś będzie czuł się gorzej, być może doprowadzi to do rozstania, kryzysu czy nawet rozwodu w przypadku małżeństw. KOLEKCJONOWANIE PRZEŻYĆ Rodzina wzmacnia się właśnie dzięki wspólnym przezywaniu emocji. To gdzie i jak będziecie razem zależy od Was. Owszem wyjazdy, podróże i niezapomniane momenty wpisują się w nasze przeżycia z automatu. Nie każdy jednak może sobie na nie pozwolić. Wystarczy jednak być bliżej siebie i wspólnie słuchać swoich potrzeb, wychodzić z inicjatywą, aby odkrywać rzeczy i miejsca niezwykłe. Nawet jeśli znajdują się po drugiej stronie ulicy. To właśnie wspólne popołudnie warte jest milion emocji. Emocji, które wpisują się w DNA rodziny. W tym wyjątkowym czasie składam Wam życzenia rodzinnych Świąt WIELKANOCNYCH. Znajdźcie czas na wspólne przezywanie i wspólne bycie razem. Zdjęcia: annakamyszek Anna Kamyszek-Cieślarczyk – psycholog, coach, trener biznesu i umiejętności psychospołecznych. Pasjonatka rozwoju i wspomagania potencjału. Mama, żona i szczęściara. .
  • 9y61mp12od.pages.dev/791
  • 9y61mp12od.pages.dev/776
  • 9y61mp12od.pages.dev/181
  • 9y61mp12od.pages.dev/663
  • 9y61mp12od.pages.dev/586
  • 9y61mp12od.pages.dev/288
  • 9y61mp12od.pages.dev/948
  • 9y61mp12od.pages.dev/542
  • 9y61mp12od.pages.dev/359
  • 9y61mp12od.pages.dev/257
  • 9y61mp12od.pages.dev/124
  • 9y61mp12od.pages.dev/52
  • 9y61mp12od.pages.dev/103
  • 9y61mp12od.pages.dev/703
  • 9y61mp12od.pages.dev/906
  • bo to jest rodzina podkład