Letnia aplikacja „Kasprowy Wierch” to idealna propozycja dla osób, które szukają dobrego przewodnika po okolicach szczytu, jednocześnie pragnąc urozmaicić wycieczkę i głębiej poznać odwiedzany region. Autorzy proponują dziewięć tras pieszych prowadzących na górę – z Kuźnic lub Brzezin, przez Dolinę….
Środa, 20 kwietnia 2022 11:36 75. edycja Pucharu PKL na Kasprowym Wierchu już za nami 75. edycja Pucharu PKL przechodzi do historii! Entuzjaści sportów zimowych mogli sprawdzić się w kultowych zawodach w narciarstwie alpejskim organizowanych przez Polskie Koleje Linowe na Kasprowym Wierchu. Swój udział w rywalizacji zgłosiło osiemdziesiąt uczestników w różnych kategoriach. Niedziela, 27 marca 2022 11:57 Ścigali się z Andrzejem Bargielem (zdjęcia) Ponad 60 osób wzięło udział w skiturowym wyścigu Red Bull Szybka Tura – Wyścig na Żywo. Pięciu zawodnikom udało się wyprzedzić Andrzeja Bargiela. Niedziela, 13 lutego 2022 10:21 Puchar Zakopanego na Kasprowym Wierchu Niemal olimpijskie emocje towarzyszyły uczestnikom kolejnych zawodów w ramach tegorocznego Pucharu Zakopanego w Narciarstwie Alpejskim. Rywalizacja na Kasprowym Wierchu zgromadziła setkę dzieci i 80 dorosłych narciarzy-amatorów rywalizujących w kilku kategoriach wiekowych. Za tydzień finałowe zawody. Sobota, 5 lutego 2022 11:16 Goryczkowa otwarta Narciarze i snowboardziści – szukający nie tylko wyśmienitych tras zjazdowych, ale i wyjątkowych miejsc pod względem widokowym – będą mogli poszusować na obu wysokogórskich trasach narciarskich w ośrodku PKL Kasprowy Wierch. W najbliższy weekend Polskie Koleje Linowe udostępnią trasę narciarską w Dolinie Goryczkowej. Niedziela, 30 stycznia 2022 13:38 Wichura daje się we znaki narciarzom W całej Polsce mocno wieje. Wiatr zatrzymuje kolejne wyciągi więc wybierają się dziś na narty upewnijcie się, że uda się wam pojeździć. Wtorek, 11 stycznia 2022 16:31 Zima wraca na Kasprowy Wierch (zdjęcia) Dzięki sprzyjającym warunkom atmosferycznym od jutra stycznia narciarze będą mogli ponownie korzystać z trasy w Dolinie Gąsienicowej w ośrodku PKL Kasprowy Wierch. Poniedziałek, 25 lutego 2019 13:00 Dziecięcy Puchar Zakopanego Tegoroczny Puchar Zakopanego połączony był z dziecięcym Pucharu Zakopanego. Wszystkie cztery edycje wliczane są w punktację Szkolnej Ligi Sportów Zimowych. Niedziela, 10 lutego 2019 11:24 Gigant na Kasprowym Wierchu (galeria) Najtrudniejsza edycja VI Pucharu Zakopanego w narciarstwie alpejskim odbyła się wczoraj na Kasprowym Wierchu. Mimo silnego wiatru udało się przeprowadzić zawody, w których udział wzięło ponad 140 zawodników i zawodniczek. Sobota, 12 stycznia 2019 18:22 Rozpoczęły się ferie - piękna pogoda na Kasprowym (zdjęcia) W pierwszej turze tegorocznych ferii zimowych zaczynającej się formalnie 14 stycznia poza dzieciakami z Małopolski wolnym cieszyć się będą także mieszkańcy województw świętokrzyskiego, kujawsko-pomorskie, lubuskiego i wielkopolskiego. Poniedziałek, 31 grudnia 2018 16:00 Rusza Kasprowy Wierch! Już jutro, w Nowy Rok rusza trasa w Kotle Gąsienicowym świętej góry narciarzy - Kasprowego Wierchu. Niedziela, 30 grudnia 2018 09:20 Ostatni weekend 2018 roku Ostatni w tym roku weekend narciarsko przebiega bardzo przyjemnie. Temperatura oscyluje około zera stopni, słońce nas nie rozpieszcza ale na większości stacji narciarskich warunki są bardzo dobre. Poniedziałek, 23 kwietnia 2018 09:21 Uwaga skiturowcy – szlaki w Tatrach Zachodnich zamknięte Jest coraz cieplej. W wielu miejscach obserwujemy już wybudzone świstaki, ptaki przystępują do lęgów, samice wielu gatunków wkrótce urodzą młode. Śnieg ginie w oczach, nie zabezpiecza już wystarczająco roślinności i gleby. Z tego powodu od dziś szlaki w Tatrach Zachodnich z wyjątkiem tras na Kasprowym Wierchu zostaną zamknięte dla turystyki skiturowej. Poniedziałek, 16 kwietnia 2018 12:04 Ostatnie szusy w Białce Tatrzańskiej Wczoraj po raz ostatni w tym sezonie jeździć można było w Białce Tatrzańskiej. Mimo, że ostatni dzień jazda była bez opłat na stoku nie było tłumów. Sobota, 7 kwietnia 2018 12:26 Jeździmy w Białce, Kasinie i na Kasprowym Mimo że za oknem wiosna w pełni są jeszcze miejsca gdzie w powodzeniem, ciesząc się wiosennym słońcem pojeździć możemy na nartach i deskach. Poniedziałek, 5 lutego 2018 12:50 Pucharowe zmagania na Kasprowym Wierchu (zdjęcia) W sobotę 3 lutego, na najbardziej rozpoznawalnej narciarskiej górze Polski – zakopiańskim Kasprowym Wierchu, odbyły się kolejne zawody w ramach 5. edycji Pucharu Zakopanego w Narciarstwie Alpejskim dla Amatorów, wchodzące jednocześnie w skład cyklu Mistrzostw Polski Amatorów PZN 2017/2018 Sobota, 3 lutego 2018 13:00 Weekend pełen atrakcji Ferie na polmetku a na małopolskich stokach czeka na narciarzy i snowboardzistów mnóstwo atrakcji. Poniedziałek, 8 stycznia 2018 12:56 Na Kasprowym warunki bardzo dobre Kiedy wczoraj większość Małopolski znalazła się pod chmurami na świętej górze narciarzy świeciło słońce. Niedziela, 17 grudnia 2017 16:00 V Puchar Zakopanego - do zdobycia cenne nagrody Przedstawiciele trzech zakopiańskich stacji narciarskich wraz z miastem Zakopane zorganizują w 2018 roku V Puchar Zakopanego w Narciarstwie Alpejskim. Narciarze będą walczyć o nagrody pieniężne. Sobota, 9 grudnia 2017 15:58 Sobota na nartach Wczoraj i dziś ruszyły wyciągi których start zapowiadaliśmy w ostatnich dniach. Dodatkowo od dziś jeździmy na Kaniówce i uwaga, na Goryczkowej! Czwartek, 27 kwietnia 2017 12:57 Na Kasprowym spotkali miłośnicy tej góry Kilkaset osób wzięło udział w spotkaniu Miłośników Kasprowego Wierchu. Było to już 10-te spotkanie, które organizuje Rafał Sonik, znany sportowiec i rajdowiec. Piątek, 21 kwietnia 2017 14:39 W Bukowinie znowu jeżdżą! Obfite opady śniegu w ostatnich dniach pozwoliły ponownie uruchomić wyciąg UFO w Bukowinie Tatrzańskiej. Ten niewielki wyciąg był pierwszym czynnym wyciągiem jesienią ubiegłego roku. Wtorek, 4 kwietnia 2017 08:55 Kasprowy oblegany przez narciarzy Na Kasprowym Wierchu cały czas panują dobre warunki narciarskie. Podczas, gdy na większości podhalańskich stoków sezon zakończył się już na dobre, święta góra narciarzy cały czas jest przez nich oblegana. Czwartek, 9 marca 2017 14:33 Kasprowy Speed Ski dopiero w przyszłym sezonie Pomimo ocieplenia narciarze nadal cieszą się dobrą jazdą na Kasprowym Wierchu – funkcjonują trasy Goryczkowa i Gąsienicowa oraz nartostrada z Goryczkowej. Niestety te dobre dla amatorów warunki są niewystarczające dla profesjonalistów – bicie rekordu prędkości w zjeździe na nartach Speed Ski, planowane na 18 marca, zostało przełożone na przyszły sezon zimowy. Wtorek, 21 lutego 2017 10:53 Pucharowe zmagania na Kasprowym Wierchu W sobotę na Kasprowym Wierchu, odbyły się przedostatnie zawody w ramach tegorocznej edycji Pucharu Zakopanego w Narciarstwie Alpejskim dla Amatorów, wchodzące jednocześnie w skład cyklu Mistrzostw Polski Amatorów PZN Wtorek, 17 stycznia 2017 20:58 Puchar Zakopanego W miniony weekend na Polanie Szymoszkowej, odbyły się pierwsze dwie edycje zawodów w ramach IV Pucharu Zakopanego w Narciarstwie Alpejskim dla Amatorów. Niedziela, 27 listopada 2016 11:18 Zimowe Tatry w starym kinie Prognozy zapowiadają opady śniegu które rozpocząć mają się już tego popołudnia. Wszystkim nie mogącym się doczekać zimy polecamy film "Biały Ślad" pokazujący zimę w Tatrach Sobota, 26 marca 2016 15:36 Wielkanoc na nartach? Dlaczego nie! Mimo, że może się wydawać że zima skończyła się już na dobre są jeszcze w Małopolsce miejsca gdzie możemy pojeździć na nartach Sobota, 27 lutego 2016 09:36 Zapowiada się piękna pogoda Ostatni weekend ferii zapowiada się wyśmienicie. Po nocnym mrozie który w niektórych miejscach osiągną 12 stopni poniżej zera nastał słoneczny poranek Środa, 13 stycznia 2016 13:59 Studenci na start! W piątek w Kluszkowcach staruje 13. edycja AZS Winter Cup, czyli cyklu akademickich zawodów narciarskich, pod patronatem projektu TAURON Bachleda Ski. W tegorocznej edycji studenci spotkają się w górach sześciokrotnie. Piątek, 10 kwietnia 2015 08:19 Słoneczne narty Nadchodzący weekend zapowiada się pięknie a na miłośników białego szaleństwa czeka Białka Tatrzańska i Kasprowy, na biegaczy zaś Kościelisko.
Przebieg trasy. 0:00 h (0 m) Kasprowy Wierch. 0:05 h (0.2 km) szlakiem turystycznym czerwonym. 0:05 h (0.2 km) Kasprowy Wierch, odejście szlaku czerwonego. 1:20 h (3.3 km) 1 szlakiem turystycznym czerwonym. 1:25 h (3.5 km) Przełęcz pod Kopą Kondracką.
Imię i nazwisko* Podaj nazwisko Telefon* Proszę podać numer telefonu Pokoje Nieprawidłowe dane Przyjazd* Podaj datę przyjazdu Wyjazd* Podaj datę wyjazdu E-mail* Zły adres email. Ilość osób* Podaj ilość osób Uwagi Nieprawidłowe dane RODO* Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych w związku z wysłaniem zapytania. Podanie danych jest dobrowolne ale niezbędne do przetworzenia zapytania. Administratorem danych jest SCHRONISKO PTTK KALATÓWKI Łukaszczyk Marta, Kalatówki, 34-500 Zakopane, NIP: 7360002358 Proszę zaznaczyć "checkbox"
Po chwili wznosi się ku górze i wyprowadza nas na Beskid, z którego już tylko kilka minut wędrówki dzieli nas od Kasprowego Wierchu.Z Kasprowego Wierchu kierujemy się na zielony szlak, który przez Myślenickie Turnie, gdzie znajduje się pośrednia stacja PKL Kasprowy Wierch, zaprowadzi nas do Kuźnic.
Od Nosala, przez Kościelec i Kasprowy, aż po GiewontAutor: ShelluOpracowano: 2014-07-05 21:43:24 Trasa: Murowanica Nosal Nosalowa Przełęcz Kuźnice Przełęcz między Kopami Schronisko PTTK na Hali Gąsienicowej Czarny Staw Gąsienicowy Przełęcz Karb Kościelec Przełęcz Karb Zielony Staw Gąsienicowy Dwoiśniak Kasprowy Przełęcz pod Kopą Kondracką Kopa Kondracka Przełęcz Kondracka Kondracka Przełęcz Wyżnia Giewont Kondracka Przełęcz Wyżnia Przełęcz w Grzybowcu Polana Strążyska Roma Z wycieczką (powrotem) w Tatry nosiłem się już od sporego czasu. Zawsze jednak brakowało decyzji. Bliżej z Katowic mam do Beskidu Śląskiego i tam najczęściej kierowały się moje kroki. Tym razem jednak powiedziałem, dość. Czas wrócić tam, gdzie jest najpiękniej. Po zaplanowaniu całej trasy udałem się w czwartek 26 czerwca do Zakopanego. Po krótkim spacerze i kwaterunku można było nabierać sił. Wieczorem mały rekonesans na dojście dość specyficzną trasą do szlaku zielonego, który miał być startem do przygody. Piątkową trasę zielonym szlakiem na Nosal rozpocząłem nie od samego początku, tylko dosłownie kawałeczek dalej. Zaczynałem bowiem z ulicy Jaszczurówka-Bory i ścieżką obok klasztoru Urszulanek dostałem się na zbocze góry pod las, skąd po przejściu nad wyciągami, ścieżką dotarłem właśnie do zielonego szlaku – dokładnie miejsca, gdzie zaczyna się strome podejście na Nosal. Na szlak wszedłem o godzinie i od tej pory zaczęła się moja 15-godzinna wędrówka po Tatrach. Rozważałem wcześniej ominięcie Nosala i przez Kuźnice spokojne dojście do Hali Gąsienicowej, ale stwierdziłem, że dobra rozgrzewka na początek się przyda. Mam jednak trochę to do siebie, że spory wysiłek w godzinach wczesnoporannych powoduje u mnie lekkie zawroty głowy, dlatego mimo że żwawym krokiem, to kilka razy po drodze przystanąłem. Podejście od razu dość konkretne, trzeba się nieco wysilić. Piękna pogoda zachęcała do chodzenia. Na razie żywej duszy nie spotkałem, poza jednym człowiekiem schodzącym z Nosala, gdzieś w środku drogi. Drewniane i kamienne schodki powodują, że trzeba wysoko unosić nogi przy kolejnych krokach. Myślę, że ta góra jest idealna do treningów siłowych nóg. Wysiłek jest nie za długi, ale intensywny. Co jakiś czas patrząc w bok odsłaniała mi się panorama Tatr, coraz to wyższe partie. Po drodze kilka urwisk, niby niewysoka góra, ale lepiej do niektórych krawędzi się nie zbliżać. Ładne „rzeźbione” można powiedzieć skały, jedna z nich (jak wyczytałem) przypomina psa i rzeczywiście tak jest. Wejście na szczyt nie zajmuje mi „ustawowych” (czyli z drogowskazu) 55 minut, a zaledwie 35, mimo wspomnianych krótkich postojów. Ze szczytu rozpościera się piękna panorama na niektóre... dalsze cele mojej podróży. Co prawda Orla Perć tym razem celem nie była, ale jej fragmenty również świetnie było widać tego poranka widać. Po jakichś 10 minutach spędzonych na szczycie udałem się w dalszą drogę. Kontynuowałem trasę zielonym szlakiem w kierunku Nosalowej Przełęczy, a za nią aż do skrzyżowania z niebieskim szlakiem z Kuźnic. Ta droga przebiegła bardzo szybko, na odpoczynku po wejściu na Nosal. Gdy dotarłem do niebieskiego szklaku skierowałem się w stronę Hali Gąsienicowej. Tam też zobaczyłem pierwszych turystów podążających w tę samą stronę. Z czasem było ich coraz więcej. Podczas całej drogi można było zobaczyć różne tempo wchodzących osób, zależne pewnie zarówno od wieku, kondycji jak i... posiadania plecaka lub nie. Ja szedłem swoim równym tempem i trochę osób wyprzedziłem, ale też i kilka osób wyprzedziło mnie. Czasem mam wrażenie, że niektórzy w górach są na wyścigach. Owszem – dobrze jest mieć dobrą formę, ale nie o to, by wyprzedzać przecież chodzi. Droga jak wiadomo jest pod górę przez sporą część no i po kamieniach. Może nie są one jakoś uciążliwe, ale jednak trzeba patrzeć pod nogi. Najpierw las, potem droga przez Skupinów Upłaz, w końcu jesteśmy na Przełęczy Między Kopami, z których w każdą stronę roztaczają się piękne widoki, widać między innymi Giewont z bardzo nietypowej perspektywy, można też przyjrzeć się z daleka Kasprowemu. Wkrótce rozpoczyna się zejście na Halę Gąsienicową i tutaj odsłania się Orla Perć, a także Kościelec, który miał być jednym z kolejnych etapów wycieczki. Sama Hala również piękna, cudowna przyroda i – mimo sporej ilości turystów – poczucie spokoju. W schronisku Murowaniec zrobiłem sobie dłuższą – około 40-minutową przerwę – na bardziej obfite śniadanie niż to, które zjadłem przed wyjściem. Co prawda za trzy parówki i trzy kromki chleba trzeba zapłacić 15 złotych, ale nie ma sensu poskąpić kilku złotych, a potem umierać z głodu. Tak więc właściwy posiłek właśnie przyjąłem tam. Większość ludzi siedziała na zewnątrz, w środku było raptem kilkanaście osób. Po zjedzeniu jeszcze rzut oka na monitor z warunkami panującymi w kilku miejscach w Tatrach (z którejś ze stron internetowych). Patrzę – Kasprowy OK, można iść dalej. Z Murowańca udałem się nad Czarny Staw Gąsienicowy. Droga przebiegła szybko i sprawnie po kamiennych płytach. Oczom moim ukazywał się coraz bardziej Kościelec i... coraz bardziej mnie przerażał. Niewielka, ale wysoka, pionowa góra, która z tej perspektywy wydaje się bardzo trudna do wejścia. Zacząłem rozważać, na ile na wyższych partiach warunki mogą utrudniać wejście. Kościelec ma 2155 metrów a na jego zboczu można było widzieć duży płat śniegu. Nie znając do końca drogi wejścia na szczyt, obawiałem się, że właśnie w okolicach tego śniegu może znajdować się trasa szlaku. Widoki nad Czarnym Stawem przepiękne, okolice Zawratu i dalej Orlej Perci, no i właśnie Kościelec na pierwszym planie. Na Przełęcz Karb i tak miałem iść, więc jeszcze część drogi bez dyskusji była przede mną, ciągle miałem natomiast wątpliwości, czy udać się dalej czarnym szlakiem na szczyt, czy od razu odbić w kierunku Kasprowego. Zyskałbym na tym 2 godziny, ale przecież nie o czas tu chodzi. Droga na Karb w większości po sporych kamieniach, mocno pod górę – trzeba przyznać, że adrenalina niwelowała ubytek sił (albo raczej wzmagała te siły). Dodatkowo widok z góry na Czarny Staw i odbijające się w nim góry jest wspaniały. Doszedłszy na Mały Kościelec spotkałem turystę w mocno średnim wieku (pod sześćdziesiątkę) widać, że zaprawionego w górskich bojach. Spytałem, czy był na szczycie, odpowiedział, że teraz już by nie dał rady (głównie zejść, bo wejść jeszcze tak). Natomiast opowiedział, że był kilka razy w przeszłości. Gdy ja powiedziałem mu o swoich wątpliwościach, powiedział jedno zdanie - „ta góra to straszna franca, ale jak pan nie pójdzie, będzie pan żałował do końca życia”. To zdanie mnie przekonało i zapadła decyzja – idę. Oczywiście z rozsądkiem w głowie, że gdy gdzieś tam będzie za dużo wody na podejściach, skały i kamienie będą śliskie, nastąpi natychmiastowy odwrót. A cała góra można powiedzieć mocno „lśniła” w promieniach słonecznych, co sugerowało, że tej wilgoci jest tam sporo. Po chwili dotarłem do Przełęczy Karb i chwilę odpocząłem, aby nabrać sił. Na nieszczęście trafiłem na coś, czego bardzo nie lubię. Grupka młodych ludzi również tam odpoczywała i miała „super” temat. Rozmawiali o wypadkach w górach, o upadkach w przepaść i śmierci oraz roztrząsali dylematy związane ze śmiercią wspinaczy, alpinistów itd. w górach, o ich odpowiedzialności za rodziny... Temat zawsze ważny, ale przyznam, że będąc w górach takie gadki można sobie darować, bo tylko mogą obniżyć morale samych siebie i wszystkich dookoła. Owszem, odpowiedzialność jest bardzo ważna, ale tego typu dylematy niech pozostaną przed wyprawą – niech będą kwestią wyboru czy idę w góry czy nie. A jeśli zdecydowałem się iść, to po prostu należy to robić odpowiedzialnie, właśnie choćby z myślą o rodzinie, czyli nie porywać na rzeczy, które przerastają możliwości w danym momencie. Takie rozmowy, jakie usłyszałem, miały w sobie dużo z defetyzmu... Nie zważając jednak na to, po zapoznaniu się z ostrzeżeniem o „bardzo trudnym szlaku” rozpocząłem wędrówkę na Kościelec. Góra jest dość stroma, jednak dzięki zakosom nie odczuwa się tego tak bardzo. Podejście po kamieniach wymagało wysiłku, a od pewnego momentu trzeba było zacząć sobie pomagać rękami. Na górę próbowały się dostać także dziewczyny. W jednym miejscu, gdzie trzeba było już ewidentnie się wspiąć jedna z nich zapytała mnie, gdy już byłem na górze, czy dalej jest szlak. Odpowiedziałem, że tak, ale później już jej nie widziałem, co świadczyło o tym, że zrezygnowała. Elementów wspinaczkowych było kilka, podobnie jak sporych płaskich skał, po których też umiejętnie trzeba było jakoś przedostać się do góry. Mimo wszystko jednak wydaje się, że człowiek ze średnią kondycją i siłą oraz ogólnym rozgarnięciem (czyli umiejętnością skupienia się i odpowiedzialnością) powinien tę trasę przejść bez problemu. Przyznam, że miałem sporo szczęścia, że gdy wchodziłem do góry, było bardzo mało ludzi na trasie, a potem na szczycie, bo później schodząc była ich cała masa i minąłem pewnie z 20-30 osób. Ostatnie podejście również wymagało użycia rąk, ale za chwilę można było już znaleźć się na szczycie. Miejsce, z którego widać wszystkie stawy Gąsienicowe. Piękny widok na Świnicę i Orlą Perć. Widać Giewont i Kasprowy, czyli dalsze cele wędrówki. Widać schronisko w Murowańcu. Ilość śniegu na zboczach Tatr Wysokich widocznych z tej strony sugerowała, że z wyprawą na Orlą Perć na razie lepiej się wstrzymać (znaczy poczekać do lipca/sierpnia). Prawdopodobnie w „paru” miejscach pokrywa śnieżna byłaby mocno niebezpieczna, więc nie ma co porywać się z motyką na... śnieg. Ale za jakiś czas jak najbardziej. Porozmawiałem z osobami, które były na szczycie, odsłuchałem utworu „Zawrat” z filmu „Prowokator” (muzyka Michała Lorenca z tego filmu, kręconego w dużej mierze właśnie w Tatrach, idealnie pasuje). Co prawda w albumie jest także utwór „Kościelec”, ale on na ten moment jakoś nie był na topie w mojej głowie. Po odpoczynku i posileniu się ciastkami udałem się w drogę powrotną. Tu było nieco trudniej niż na wejściu, z wiadomego względu, czyli konieczności stawiania nóg i szukania punktu oparcia pod (za) sobą, czyli nie w pełni zasięgu wzroku. Dlatego wysiłek był nieco większy. Natomiast poza elementami wspinaczkowymi zejście też jest nieco zdradliwe, bo niektóre mniejsze kamienie mogą lekko wyślizgiwać się spod stóp i przyznam, że raz w niegroźnym miejscu wylądowałem na tyłku, mimo zachowywania sporej koncentracji. Tak jak pisałem, mijałem wiele osób i tylko się cieszyłem, że pojawiły się dopiero teraz. Po niedługim czasie znalazłem się ponownie na Przełęczy Karb. Gdy spojrzałem jeszcze raz za siebie, aby ujrzeć Kościelec z tą wchodzącą zygzakiem masą ludzi, miałem takie trochę skojarzenie z Wieżą Babel. Sam natomiast po chwili przerwy i rozmowie z napotkanymi na przełęczy osobami udałem się dalej. Teraz czas było dostać się na Kasprowy – najpierw drogą do Zielonego Stawu, potem skręcając żółtym szlakiem na wysokości Dwoiśniaka. Droga spokojna, trochę w dół i trochę po równi. Jako, że było już po miałem za sobą ponad 6 godzin drogi. Fizycznego zmęczenia nie odczuwałem w ogóle, natomiast idąc cały czas nie pod górę, trochę mnie zaczęło nużyć. Droga po kamieniach była łatwa, gdzieniegdzie zalegały małe płaty śniegu, za to dużo więcej było ich na zboczu Świnicy i okolic. Co ciekawe jedna kobieta, która również była na Kościelcu i umawiała się z koleżanką będącą na Kasprowym, wybrała drogę „w lewo” na wysokości Zielonego Stawu, czyli czarnym szlakiem na Świnicką Przełęcz. Było tam sporo śniegu, tak więc ja się na to nie zdecydowałem. Przejście obok Zielonego Stawu Gąsienicowego – wzdłuż wybrzeża – jest bardzo klimatyczne. Po minięciu kilku stawów i stawików doszedłem do kolejki krzesełkowej (nieczynnej) i do wspomnianego żółtego szlaku. Szczyt Kasprowego wraz ze stacją nie wydawał się jakiś specjalnie odległy. W uszach dźwięczały mi jednak słowa jednego z turystów na Kościelcu, który pokazując świetnie widoczną z góry całą drogę na Kasprowy, że ona tylko wydaje się taka „w miarę łagodna”, a w rzeczywistości daje w kość... Przyznam, że to podejście było dla mnie najtrudniejsze podczas całego dnia. Niby na drogowskazie było napisane 50', ale ja szedłem 1h15'. Ciągle pod górę, może nie bardzo stromo (bardziej strome podejścia mamy choćby na taki Stożek czy Czantorię), ale jednak pod sporym kątem. Tutaj ta trasa plus już ponad 7 godzin marszu mimo powolnego, choć równego tempa, dawały znać o sobie. Najgorsze w takich sytuacjach jest to, że szczyt nie wydaje się przybliżać, co lekko frustruje. Po jakimś czasie co kilkadziesiąt kroków zacząłem przystawać na kilkadziesiąt sekund. Sporo ludzi schodziło ze szczytu. Ja wszedłem na niego w końcu przed Szczerze mówiąc byłem dość głodny i liczyłem, że coś na górze uda się zjeść. Wcześniej szukałem w internecie informacji na temat gastronomii na Kasprowym, ale nie dotarłem do informacji o godzinach otwarcia, względnie zawieszenia okresowego działalności na czas remontu kolejki. Za szybą widziałem produkty, ale było zamknięte. Srogo się więc zawiodłem, na szczęście miałem jeszcze trochę jedzenia, ale takiego raczej niekonkretnego typu batoniki itd. - w plecaku. Kilkanaście osób, które były na szczycie siedziały przy budynku, ja poszedłem posiedzieć na to podwyższenie, gdzie są kamienie i można bardziej podziwiać widoki. Po posileniu się i dwudziestokilkuminutowym odpoczynku ruszyłem dalej. Tym razem celem był Giewont, a po drodze Kopa Kondracka, do której miałem dwie godziny drogi. Trasę w drugą stronę, najpierw przez Czerwone Wierchy, a potem aż do Kasprowego pokonałem 13 lat temu jeszcze będą w liceum. Teraz więc odcinek do Kopy Kondrackiej miałem okazję przejść w drugą stronę i była to pewnego rodzaju wycieczka sentymentalna. Droga jak wiadomo jest raczej spokojna, ale trzeba uważać idąc zboczem, bo ścieżka nie jest zbyt szeroka i w razie upadku można lekko się zsunąć... To tak łagodnie mówiąc. Tu jednak nastąpił dla mnie powrót do pełni sił i spokojnie mogłem iść dalej pokonując zejścia i wejścia, które jednak były dość łagodne. Po półtorej godziny dotarłem do Przełęczy pod Kopą Kondracką i szczerze mówiąc zbliżając się od kilkudziesięciu minut nie do końca byłem pewien czy góra bardziej odległa (Małołączniak) nie będzie moim pośrednim celem. Na szczęście nie. Podejście na Kopę Kondracką było też dość ostre, ale raczej krótkotrwałe. Mam taki swój sposób, który trochę zapobiega frustracji związanej z subiektywnym poczuciem braku zbliżania się do szczytu w odpowiednim tempie. Po prostu nie patrzeć cały czas na cel, tylko pod nogi i na najbliższe kilka metrów. W ten sposób robię jakieś 150 kroków, przystaję na chwilę, odpoczywam i wtedy mogę spojrzeć dalej – tak, wtedy ma się poczucie, że kawałek się przeszło. Mimo to na Kopę wszedłem bez problemu. Tam chwila odpoczynku po dwugodzinnej drodze, tradycyjnie kilka fotek i już czas na Giewont, który był teraz już na wyciągnięcie ręki. Trzeba powiedzieć, że idąc na odcinku Kasprowy Wierch – Kopa Kondracka, obracając się cały czas za siebie i obserwując Kasprowy z coraz dalszej odległości – robi bardzo ciekawe wrażenie – stacja na szczycie wygląda bardzo efektownie. Na drogowskazie do Giewontu z Kopy Kondrackiej jest godzina. Było już po 18, więc musiałem sobie dokładnie przemyśleć, jak to czasowo będzie wyglądało, żeby nie dopadł mnie zmierzch. Zakładałem, że ostatnie pół godziny drogi mógłbym pokonać już praktycznie po zmroku, gdyż wiedziałem, że odcinek z Polany Strążyska do końca szlaku jest szeroką ścieżką. Trzeba było jednak tak obliczyć czas, żeby do tej drogi zdążyć jeszcze za dobrej widoczności. Z tego powodu zacząłem rozważać, czy nie odpuścić wejścia na Giewont. Jednak ja, jak to ja, nie odpuściłem. Więcej niż przeciętna czasu zajęło mi dojście do Kondrackiej Przełęczy, a to z powodu kozic górskich, które na kilka minut zagrodziły mi drogę. Pierwsze już widziałem przy wejściu na Kasprowy, teraz kolejne pojawiły się centralnie na ścieżce. Nie były płochliwe, ale musiałem poczekać, aż same zejdą z drogi. W końcu dotarłem do przełęczy, gdzie spotkałem dwójkę turystów, którzy zeszli z Giewontu. Po krótkiej rozmowie udałem się w kierunku łańcuchów. Na rozwidleniu pomiędzy szlakiem zejściowym i wejściowym spotkałem ostatnie osoby na swojej drodze tego dnia. Były to dwie dziewczyny, które powiedziały, że na szczycie nie ma już nikogo. Pamiętając wejście na Giewont z wycieczki szkolnej, wiedziałem, że trudno nie będzie. Po kilkunastu minutach byłem już na górze. Piękne widoki już nie tylko na Tatry, ale także na Zakopane, Gubałówkę. To była godzina więc mogłem podziwiać widoki o zachodzie słońca. Niestety z powodu upływającego czasu nie mogłem zabawić tam na dłużej, więc na szczycie byłem niecałe dziesięć minut, ale co się napatrzyłem to moje. Ogólnie w drodze na i z Giewontu napotykamy bardzo zdradliwe śliskie, „wypolerowane” kamienie. Naprawdę trzeba uważać, żeby nie zaliczyć upadku. Dlatego generalnie łańcuchy przy takim wejściu konieczne by nie były, właśnie gdyby nie te kamienie. Zejście odbyło się spokojnie i ok. ruszyłem czerwonym szlakiem. Giewont ma to do siebie, że żeby na niego wejść od strony Zakopanego, trzeba go najpierw obejść. Mimo że nie jest to wysoki szczyt w kontekście innych w Tatrach, to jednak cała góra jest dla mnie jedną z najbardziej monumentalnych. Z Zakopanego widać ją w całości, a także gdy patrzy się z dołu na podejście – również można takie wrażenie odnieść. Udałem się więc w drogę powrotną. Czerwony szlak na zejściu jest trudny w tym sensie, że wymaga stałej koncentracji, gdyż nie tylko kamienie, ale także ziemia jest po prostu śliska. Wymaga to dość dużo wysiłku, a sama droga po tylu godzinach marszu jest dość żmudna. Rekompensowały to widoki o zachodzie słońca, co prawda Tatry Wysokie były już zasłonięte, ale pejzaże w kierunku Dolin Kościeliskiej, Chochołowskiej, a także wielu wielu dziesiątek kilometrów dalej – zapierały dech w piersiach. Na kontemplację jednak czasu już za bardzo nie miałem i tak schodziłem, schodziłem... Bardzo ciekawy moment to „Szczerbinka”, po której trzeba się trochę wspiąć. To urozmaicenie w czasie monotonnej drogi było jak zbawienie, nawet jeśli było „pod górę”. Niedługo za nią w końcu zaczął się las, czyli zapowiedź, że meta jest coraz bliżej. Ciągle co prawda były dość śliskie kamienie po drodze, ale było ich już trochę mniej. Do lasu wchodziłem, gdy zmierzchało, ale widoczność była jeszcze dobra. W końcu dotarłem do Przełęczy w Grzybowcu, gdzie do czerwonego szlaku dołączył czarny, prowadzący z Doliny Chochołowskiej. Teraz tylko miałem przed sobą kilkadziesiąt minut Grzybowiecką Doliną aż do Polany Strążyska. Droga przebiegła w spokojnym, równym tempie, ale mimo że wszystko w lesie, trzeba uważać, aby się nie pośliznąć, gdyż coraz większa liczba wilgoci ze strumyków i potoków sprawiała, że koncentracja musi być zachowana. W końcu dotarłem do Polany Strążyska, gdzie napotkałem przewidywaną szeroką ścieżkę. Było już prawie całkiem ciemno, ale to już nie miało większego znaczenia, bo kontury drogi było dobrze widać. Przede mną miało być jeszcze 35 minut drogi. Przyznam, że niespecjalnie chciało mi się już, aby droga ta się dłużyła, więc jakąś jedną trzecią po prostu... przebiegłem żwawym truchtem. Aż dziwne, że po tylu godzinach marszu bez problemu mogłem jeszcze podjąć się biegu – choć to chyba jednak przez większą część dnia pracowały inne partie mięśni. Tak więc po niecałych 30 minutach moim oczom ukazały się bardzo wyraźne światła. Ulica Strążyska (na której miałem nocleg) była już przede mną. Ostatnie kilkadziesiąt metrów i znalazłem się ma mecie szlaku. Do pensjonatu miałem jeszcze jakiś kilometr po asfalcie. Na szlak wszedłem o godzinie 7 rano, skończyłem o 22, czyli miałem za sobą 15 godzin drogi i jakieś 30 kilometrów. W jej trakcie zaliczyłem kilka postojów, pół godziny w Murowańcu, pół godziny na Kościelcu i Kasprowym. Do tego pomniejsze dziesięcio- lub kilkuminutowe na Nosalu, nad Czarnym Stawem, na Kopie Kondrackiej i na Giewoncie. Dodatkowo chwile postoju na zdjęcia czy w wyniku zmęczenia w drodze na Kasprowy. W góry nie chodziłem od lat, poza sporymi trasami w Beskidzie Śląskim rok i dwa lata temu. Teraz jednak zaprawa w postaci trasy Zawoja – Korbielów (przez Babią Górę), Wisła – Stożek – Czantoria – Ustroń, Korbielów – Milówka (przez Pilsko) i w końcu wycieczka na Skrzyczne, dały wystarczająco kondycji, aby wybrać się w całodniową wycieczkę w Tatry. Pogoda przez cały dzień była wspaniała, słonecznie, bez deszczu, ale też nie upalnie. Całość spowodowała, że apetyt na górskie wyprawy się zaostrzył i już myślę powoli, co dalej. Niech stopnieją śniegi na niektórych szlakach, a wtedy będziemy zdobywać kolejne góry. Michał Murzyn Na Kasprowy Wierch od słowackiej stronyAutor: wujekOpracowano: 2013-07-26 17:38:08 Trasa: Zawory Liptovský košiar / Liptowski Koszar Kasprowy Myślenickie Turnie Kuźnice Środek lata, media rozpisują się o szczycie sezonu turystycznego w Tatrach i wszechobecnych tłumach na szlakach, tymczasem są jeszcze takie miejsca, gdzie spotkanie kogokolwiek na trasie graniczy z cudem. Mogliśmy przekonać się o tym na własnej skórze przemierzając jeden z najmniej odwiedzanych zakątków Tatr słowackich. Cicha Dolina i Gładka Przełęcz to główne cele naszej wycieczki, a na dokładkę zafundowaliśmy sobie mozolne ale jakże fantastyczne podejście na Kasprowy Wierch z głębi Cichej Doliny. I tak oto uzbierało się ponad 26 km wędrówki i 1750 m przewyższenia. A to wszystko w towarzystwie wymarzonej wręcz pogody i wybitnej - jak na tę porę roku - przejrzystości powietrza. - Kasprowy WierchAutor: stefan26Opracowano: 2012-08-04 20:59:38 Trasa: Murowanica Kuźnice Klasztor Albertynek Hotel PTTK Kalatówki Schronisko PTTK na Hali Kondratowej Przełęcz pod Kopą Kondracką Kasprowy Drugi dzień naszego weekendu w Tatrach rozpoczął sie troszkę później, a to z tego powodu, że planowana trasa nie była już taka wymagająca jak sobotnia na Czerwone Wierchy. Monika dzień wcześniej przeciążyła sobie kolano, dlatego trasa musiała być raczej bezpieczna do przejścia. Śniadanie, pakowanie i wyjazd z naszej kwatery załatwiliśmy w godzinę. Tym razem starowaliśmy z parkingu w Murowanicy, a do właściwego wejścia na szlak w Kuźnicach (1010m) musieliśmy dojść ok 20 minut. Tam niebieskim szlakiem ruszyliśmy w stronę Polany Kalatówki (1198m). Trasa prowadzi delikatnym podejściem po przygotowanym kamienistym szlaku – niedługo, bo około 30 minut idzie się do schroniska i bardzo dużo „turistas” tam zmierza. My ominęliśmy schronisko i lasem maszerowaliśmy do Polany Kondratowej (1333m), na której także jest schronisko. Zrobiliśmy sobie krótki przystanek przed dosyć ciężkim, aczkolwiek krótkim podejściem na Przełęcz pod Kopą Kondracką (1863m). Oderwałem się troszkę od dziewczyn i podejście zajęło mi ok 1h. Było ciężko, ale widoki na szczyty z każdym zdobytym metrem były coraz to piękniejsze. Giewont oglądaliśmy z drugiej strony i jak było widać w oku obiektywu mojego aparatu, to dużo turystów tam zmierzało. Nasza trasa zielonym szlakiem jest mniej popularna, ale nam to nie w ogóle przeszkadzało. Na przełęczy odpoczęliśmy troszkę i skierowaliśmy się dalej czerwonym szlakiem w kierunku Kasprowego Wierchu (1985m). Trasa prowadzi cały czas przełęczą i są podejścia oraz zejścia. Te drugie szczególnie dawały się we znaki Monice. Jej kolano odzywało się co chwilę i nasze tempo trochę spadło lecz pomimo to zmieściliśmy się w 2 godzinkach w dotarciu na szczyt Kasprowego. Zdecydowaliśmy się zjechać na dół kolejką, bo kolejne 2,5 godziny zejścia dla Moniki byłyby zbyt bolesne. Czuliśmy się dziwnie na Kasprowym wśród większości przebywających tam w klapkach i sandałkach ludzi. Usłyszałem nawet pretensje paniusi w klapkach „japonkach”, że mapy powinny mieć oznaczenia trudności szlaków, bo nie wie czy da radę. Po prostu, przyjmując na klatę taki cios jak jazda kolejką wśród wypacykowanych modelowo ubranych pseudoturystów – postanowiliśmy zrobić to jak najszybciej, aby skrócić nasze cierpienia. Po ok 15 minutach było po wszystkim. Wycieczkę zaliczam do bardzo udanych, pogoda nam dopisała, trasa była średnio trudna i bardzo widokowa. Wiem, że kiedyś ją powtórzymy, ale na pewno będziemy schodzić na własnych nogach do Kuźnic . Pozdrawiamy wszystkich czytających i zapraszamy do galerii ze zdjęciami z wycieczki.
Dojście z Kuźnic do dolnej stacji wyciągu krzesełkowego w Dolinie Goryczkowej zajmuje około godziny i prowadzi osobno wyznakowaną ścieżką, która początkowo biegnie równolegle do szlaku prowadzącego na Kasprowy Wierch (1987 m n.p.m.) przez Myślenickie Turnie (1360 m n.p.m.).
Trasa na Kasprowy Wierch z Kuźnic należy do jednych z najłatwiejszych w polskich Tatrach. Jest monotonna i chwilami wręcz nudna, wszelako polecam ją z uwagi na brak dużego zatłoczenia szczególnie w okresie zimowym (duża część ludzi po prostu wjeżdża kolejką na szczyt). Ponadto stanowi wspaniałe miejsce do treningu dla biegaczy. Kuźnice (1010 m) - Myślenickie Turnie (1352 m) 1h Aby dojść na Kasprowy Wierch z Kuźnic, należy początkowo iść drogą prostopadłą do toru ruchu kolejki linowej, do której nietrudno trafić z punktu postoju busów (najpierw trzeba iść w lewo, chwilę później skręcić w prawo). Kiedy znajdziemy już tę odpowiednią (utwierdzoną kamieniami), musimy uważać, żeby nie zboczyć z zielonego szlaku - na pierwszym rozwidleniu wybrać trasę odchodzącą na lewo. Kilka kroków dalej stoi budka TPN-u, gdzie kupujemy bilet wejścia do parku. Aż do samego Kasprowego Wierchu idziemy zielonym szlakiem, który pierwotnie biegnie przez Dolinę Bystrej. Ten etap wycieczki prowadzi przez las regla dolnego. Nie powinniśmy się teraz zanadto zmęczyć, choć trasa prowadzi nieznacznie "pod górkę". W pewnym momencie przejdziemy pod trakcją kolejki linowej, co oznacza, że weszliśmy do Doliny Kasprowej. Chwilę później mijamy dość szeroką Polanę Kasprową (z lewej strony). Po upływie około 25 minut dochodzimy (trasa zakręca mocno w prawo) do Myślenickich Turni, gdzie znajduje się stacja pośrednia kolejki linowej: Kuźnice - Kasprowy Wierch. Warto dodać, że szlak z bardzo szerokiego staje się stopniowo coraz węższy. Myślenickie Turnie (1352 m) - Kasprowy Wierch (1985 m) 1h 30' Po opuszczeniu Myślenickich Turni zaczyna się prawdziwe, stosunkowo męczące podejście. Jeszcze przez około pół godziny wędrujemy lasem, który kończy się definitywnie tuż przed Suchą Czubą. Zaczynamy wędrować zakosami, kamiennym chodnikiem pośród kosodrzewiny. Po obejściu tego skalistego niezbyt dużego wzniesienia, poleca się spojrzeć w prawo - w stronę Doliny Kondratowej, Goryczkowej Czuby i Giewontu. Dalej maszerujemy już dość mocno w górę, można się nieco zmęczyć. Lecz wysiłek nie twa zbyt długo. Po około trzydziestu minutach osiągamy szczyt Kasprowego Wierchu. Warto następnie kontynuować wycieczkę granią na zachód (w kierunku Czerwonych Wierchów) albo wschód (na Świnicę). Poleca się również zjazd kolejką z powrotem do Kuźnic. Pozostałe warianty wejścia na Kasprowy Wierch: Trasa Szlak Czas Na Kasprowy Wierch z Kopy Kondrackiej 1h 55' Na Kasprowy Wierch z Hali Gąsienicowej 1h 20' comments powered by
POV: Zjazd na nartach z Kasprowego Wierchu Trasą Goryczkową nartostradą do Kuźnic w 4K - 50 fps. 2023_____moje social media: ️ http://www.facebo
Trasa skitourowa z Kuźnic przez Kalatówki na Kasprowy Wierch Informacje techniczne Kasprowy Wierch wysokość: 1987m Długość trasy: Maksymalne nachylenie: 30o Poziom trudności: średnio-trudny Przewyższenie: 967m Długość podejścia: Długość zjazdu: Czas podejścia: 3h Czas zjazdu: 30min Możliwości podejścia na Kasprowy Wierch jest wiele. Można wybrać wariant przez Boczań lub Jaworzynkę na Halę Gąsienicową, skąd dalej na Kasprowy. Kolejna opcja to trasa przez Myślenickie Turnie- najmniej popularna wśród narciarzy, częściej używana przez turystów pieszych. Wymieniając drogi podejścia na „Świętą górę narciarzy” nie można pominąć najczęściej wybieranej trasy- wzdłuż nartostrady na Goryczkową- „klasyk skitourowy”, dobrze oznaczona, licznie uczęszczana przez narciarzy, każdy chociaż raz w swojej karierze skitourowej zaliczył taką wycieczkę. Opcją, którą chcemy Wam zaproponować jest przejście przez Kalatówki- kultowe miejsce pionierów narciarstwa w Zakopanem. O wycieczce Idąc na Kasprowy przez Kalatówki warto pamiętać, że jest to trasa pionierów zakopiańskiego narciarstwa. Polana na początku XX w. była miejscem, gdzie rozgrywano zawody narciarskie, to tutaj trenowali najwybitniejsi narciarze: Barabasz, Zaruski, Oppenheim i wielu innych. W dzisiejszych czasach Kalatówki również słyną z wielu imprez, zarówno sportowych jaki i kulturowych. Corocznie, w poniedziałek wielkanocny rozgrywane są tutaj zawody na starym sprzęcie o „wielkanocne jajo”. Każdy z zawodników ubrany jest w stylu retro, a startować można tylko na drewnianym sprzęcie. Warto również wspomnieć o Jazz Camping’u- imprezie nie związanej z narciarstwem i zimą, jednak przyciągającej na Kalatówki grono ludzi związanych z muzyką jazzową. Etap 1. Kuźnice- Kalatówki- „ES” Trasę podejścia rozpoczynamy w Kuźnicach. W zależności od ilości śniegu, narty przypinamy przy leśniczówce TPN lub wyżej. Cały czas podążamy za niebieskimi znakami, mijając po drodze najpierw punkt sprzedaży biletów do TPN-u , a następnie po lewej stronie pustelnię sióstr albertynek, a po prawej żółty szlak odchodzący do pustelni braci albertynów. Na początku czeka nas dość strome podejście, które po kilkunastu metrach robi się łagodniejsze. Tuż za klasztorem sióstr albertynek jest rozwidlenie niebieskiego szlaku- idąc drogą w górę dojdziemy na Polanę Kalatówki do schroniska PTTK, wybierając odbicie w lewo, skrócimy trochę podejście, obchodząc polanę dołem. Oba warianty łączą się następnie w miejscu gdzie odchodzi szlak na Halę Kondratową i zjazd do nartostrady z Kasprowego na wysokości tzw. „esa”. Zjeżdżamy w stronę nartostrady bez ściągania fok. Jest to krótki i niewymagający odcinek, dlatego nie opłaca się robić przepinki. Podejście do schroniska PTTK z Kuźnic powinno zająć ok. 40 min, a do odejścia szlaków ok. 50 min. Jeżeli pójdziemy dołem polany, skrócimy drogę o ok. 10 min. Na tym etapie przemieszczamy się cały czas w lesie, nie jest to odcinek wymagający, nawet dla początkujących narciarzy. Etap 2 „ES”- „Patelnia” Gdy dojedziemy do nartostrady, nie przekraczamy jej, tylko idziemy prawą stroną wzdłuż płotu. Po ok. 10 min dotrzemy do szlaku narciarskiego, który prowadzi na Niżnią Rówień Goryczkową. Podchodząc tym szlakiem, po ok. 5 min będzie rozwidlenie szlaków na Kondratową i Goryczkową (na szlaku będzie jeszcze 1 rozwidlenie na Kondratową po ok. 15 min drogi). W obu przypadkach odbijamy w lewo w stronę Goryczkowej. Dochodzimy na polanę z szałasami, idziemy prosto w górę przez tzw. „Polaka”, trzymając się cały czas prawej strony. Kiedy wyjdziemy na „Polaka”, idąc dalej prawą stroną dochodzimy do wylotu Doliny Goryczkowej Świńskiej. W tym miejscu skręcamy w lewo w stronę tzw. „patelni”- charakterystyczne wypłaszczenie terenu. Trasę od Niżniej Równi Goryczkowej wyznaczają czerwone tyczki, na których co jakiś czas są pomarańczowe strzałki kierunkowe (bez opisów). Wyjście na „patelnię” od „esa” powinno zająć ok. 1h. Od momentu osiągnięcia polany będziemy dość mocno zyskiwać wysokość, podejście będzie bardziej strome i wymagające. Etap 3 „Patelnia”- Kasprowy Wierch Po osiągnięciu „patelni” czeka nas ostatnie, najdłuższe podejście. Musimy pamiętać o tym, że jesteśmy już dawno poza górną granicą lasu, jesteśmy narażeni na silniejsze działanie wiatru i innych czynników pogodowych. Przy ładnej pogodzie będziemy mogli oglądać Zakopane z góry, pokaże nam się Giewont, oraz szczyty otaczające Dolinę Goryczkową- Pośredni Goryczkowy Wierch i oczywiście cel naszej wycieczki- Kasprowy Wierch. Z „patelni” musimy przejść na lewą stronę trasy narciarskiej– uważajmy na narciarzy jadących z góry, zachowajmy odstępy między uczestnikami naszej wycieczki. Od tego momentu już cały czas trzymamy się lewej strony. Idziemy przez tzw. „męski skrót” i docieramy do Kotła Goryczkowego. Podchodzimy długi odcinek wzdłuż trasy narciarskiej, na wysokości zakosu skręcamy w lewo i podchodzimy w stronę kolejki krzesełkowej. Przechodzimy pod linią krzesełka i docieramy do szlaku turystycznego zielonego, który idzie z Myślenickich Turni na szczyt. Dojście na wierzchołek od „patelni” powinno zająć ok. 1h. Pamiętajmy, że ten czas może ulec zmianie, gdyż jesteśmy już trochę zmęczeni podejściem, często też mgła, wiatr znacząco opóźniają czas podejścia. Zjazd Nartostradą z Kasprowego do Kuźnic Najlepiej zjechać trasą PKL-u przez Goryczkową do Kuźnic. Trzymamy się wyznaczonej trasy, przy dużym zagrożeniu lawinowym unikając zjeżdżania tuż pod Pośrednim Goryczkowym Wierchem. Zjazd długi i piękny, niewymagający technicznie. Po około 30 minutach osiągamy Kuźnice i udajemy się na zasłużony odpoczynek.
Przejazd do Zakopanego – Kuźnice – wjazd Kolejką PKL na Kasprowy Wierch – zjazd do Kuźnic – spacer na Nosal – powrót do Zakopanego. Obiad 15.00.
W podróży Najdłuższe trasy narciarskie w Polsce autor: Filip Gawryś 20 kilometrów w dół? Na takie nartostrady w Polsce liczyć nie możemy, ale wstydzić się też nie mamy czego. Długich tras, które zmęczą nawet doświadczonych narciarzy, jest u nas pod dostatkiem. Oto, co polecamy na nadchodzący sezon. Gąsienicowa – spod górnej stacji kolejki na Kasprowym Wierchu biegnie najdłuższy szlak narciarski w Polsce. 1) Gąsienicowa (Kasprowy) Długość: 8,5 kilometra Zaczynamy naturalnie od Kasprowego Wierchu – świętej góry polskich narciarzy. Każdy szanujący się fanatyk tego sportu musi choć raz w roku odbyć tu pielgrzymkę, bo stoki Kasprowego to jedyne miejsce w Polsce do uprawiania narciarstwa alpejskiego. A od górnej stacji kolei na Kasprowym, przez Halę Gąsienicową do Kuźnic biegnie najdłuższa trasa narciarska w Polsce – imponujące 8,5 kilometra, z przewyższeniem prawie 1000 metrów. Jej górna część to tzw. ścianka. Później stok nieco łagodnieje, by dalej rozszerzyć się i znowu zwęzić. Ten fragment trasy oznaczony jest jako trudny. Później czeka nas trawersowanie, czasem przy użyciu kijów, w kierunku szlaku do Kuźnic. Nie jest on regularnie ratrakowany, więc może być sporym wyzwaniem. Po drodze obowiązkowa wizyta w legendarnym schronisku Murowaniec, gdzie zjemy żur i schabowego z ziemniakami. Za Murowańcem czeka nas niestety krótkie podejście z nartami na plecach na Przełęcz między Kopami,ale wynagrodzi nam to potem malowniczy, choć wąski, zjazd do Kuźnic. Trasa w Kotle Gąsienicowym ma homologację FIS do slalomu i giganta. Pracownicy PKL często rozkładają po jej lewej stronie slalom gigant z pomiarem czasu. Goryczkowa uważana jest za najpiękniejszą nartostradę w Polsce. 2) Goryczkowa (wraz z nartostradą) Długość: 8 kilometrów Trasa w Kotle Goryczkowym to naszym zdaniem najpiękniejsza nartostrada w Tatrach (także słowackich). Na mapach podobnie jak pierwsza oznaczona jest jako czarna. Żeby się do niej dostać, musimy objechać przygotowanym trawersem kopułę Kasprowego Wierchu, aż znajdziemy się po jego drugiej stronie, nad wspaniałym i szerokim kotłem. Goryczkowa to trasa niezwykle urozmaicona. Początek jest stromy, ale równy i szeroki. Gdy śniegu jest dużo, rozgałęzia się na kilka wariantów. Od kilku lat można korzystać też z dzikiego stoku w okolicach słupów kolei linowej – jest udostępniony do jazdy poza trasami. Dolny fragment trasy kończy się słynną Szyjką – przewężeniem. Po pokonaniu go wjeżdżamy na polankę, gdzie znajduje się kultowy szałas, w którym warto napić się piwa, zjeść bigos i koniecznie poleżeć na skośnym dachu na słońcu. Przygodę z Goryczkową kończymy długim pięknym zjazdem nartostradą do Kuźnic. Po drodze można jeszcze odwiedzić, trawersując, schronisko na Kalatówkach. W Kotle Gąsienicowym przed wojną odbywały się zawody narciarskie. Dziś na zakończenie sezonu organizowany jest tam najdłuższy slalom gigant w Polsce – No Limit Kasprowy. Z Pilska pięknie widać Beskid Żywiecki. 3) Pilsko Długość: 4,5 kilometra Pilsko (1557 m to po Tatrach najlepsza góra do jazdy na nartach w naszym kraju. Rozpościera się stąd przepiękny widok na Beskid Żywiecki – ośnieżoną kopułę Babiej Góry mamy jak na dłoni. Swoją przygodę z Pilskiem zaczynamy przy górnej stacji wyciągu orczykowego, tuż pod szczytem. Ze względu na wysokość krajobraz wydaje się niemal księżycowy – rośnie tu jedynie trochę kosodrzewiny i karłowate świerczki. Jednym z kilku wariantów trasy zjeżdżamy do Hali Miziowej, gdzie znajduje się sympatyczne nowe schronisko PTTK. Budynek starego, bardzo klimatycznego, spłonął niestety w 2018 roku. Stąd mamy do wyboru dwie opcje zjazdu do Korbielowa – homologowaną przez FIS czerwoną trasą przez Halę Szczawiny albo przez Halę Buczynkę do Kamiennej. Choć Pilsko jest jedną z bardziej wartościowych gór narciarskich w Polsce, nie ma szczęścia do inwestorów, więc infrastruktura jest tutaj nader uboga. Szczyrk – od zeszłego roku to najnowocześniejszy kurort narciarski w Polsce. 4) Skrzyczne – Czyrna (Szczyrk) Długość: 5,5 kilometra To, co nie udało się w Korbielowie, poszło gładko w innym doskonałym ośrodku, czyli w Szczyrku. Zeszłoroczne inwestycje słowackiej spółki TMR sprawiły, że stał się on bezapelacyjnie najnowocześniejszym kurortem narciarskim w kraju. Powstały tu supernowoczesna gondola i sześcioosobowe kanapy oraz doskonałe knajpki. Przejazd najdłuższą, ponad 5-kilometrową trasą rozpoczynamy od wjazdu czteroosobowym krzesłem z Centralnego Ośrodka Sportu. Na Jaworzynie przesiadamy się na kolejną czteroosobową kanapę, która wywiezie nas na najwyższy szczyt Szczyrku – Skrzyczne (1257 m Stąd trasami 3a i 3b przez Zbójnicką Kopę docieramy na Halę Skrzyczeńską i dalej trasą numer trzy zjeżdżamy do Czyrnej. Dystans – prawie 5,5 kilometra, a nartostrada jest oznaczona jako łatwa. Bardziej zaawansowani mogą z Hali Skrzyczeńskiej zjechać FIS-owską „piątką”. Będzie krócej, ale za to więcej wrażeń. Stromo jest też na słynnej Golgocie, czyli FIS-owskiej trasie nr 23, wiodącej ze szczytu Skrzycznego do COS. Lolobrygida w Szklarskiej Porębie na pewno Was nie znudzi. To najbardziej urozmaicona polska nartostrada. 5) Lolobrygida (Szklarska Poręba) Długość: 4,5 kilometra Nie tylko Tatry i Beskidy mają do zaproponowania długie trasy narciarskie. Numerem jeden w Karkonoszach jest słynna Lolobrygida w SkiArena Szrenica w Szklarskiej Porębie. To chyba najbardziej urozmaicona pod względem ukształtowania terenu polska nartostrada. Ma prawie 4,5 kilometra, a różnica poziomów wynosi 600 metrów. Miejscami jest dosyć wąska (15 metrów) i wymagająca. Maksymalne nachylenie to 36 stopni (jest oznaczona jako czerwona, dla średnio zaawansowanych narciarzy). Wzdłuż całej trasy zamontowany jest system sztucznego naśnieżania. Na szczyt Szrenicy (1362 m dostaniemy się podwójnymi krzesełkami. Stóg Izerski ma najnowocześniejszą kolej gondolową. 6) Stóg Izerski (Świeradów-Zdrój) Długość: 3 kilometry Na koniec polecamy jedną z najpiękniejszych tras w Karkonoszach. Ośrodek Sun & Ski w Świeradowie-Zdroju to ewenement na polskiej mapie narciarskiej. Zbudowany został od podstaw przez pasjonata narciarstwa i znanego byłego kierowcę rajdowego Sobiesława Zasadę. Supernowoczesna nartostrada biegnie ze Stogu Izerskiego, skąd rozpościera się imponujący widok na Dolny Śląsk. Ma prawie 3 kilometry, jest oświetlona i wyposażona w nowoczesny system lanc do produkcji śniegu. Górna część stoku jest dość stroma, środkowa natomiast płaska, więc idealnie nadaje się do jazdy carvingowej. W stromej części dolnej odbywają się cyklicznie slalomy. Wielką zaletą jest nowoczesna, 8-osobowa kolej gondolowa i doskonała restauracja z lokalnymi przysmakami. Różnica poziomów pomiędzy szczytem a dolną stacją kolejki wynosi ponad 400 metrów. Będąc w Świeradowie, koniecznie trzeba też skorzystać z jego walorów uzdrowiskowych – odwiedzić Dom Zdrojowy (udać się na degustację wód mineralnych, na przykład wzmacniającej wody radoczynnej) oraz Izerskie Centrum Soli, by odpocząć i nabrać sił w grocie solnej. Zdjęcia: Shutterstock Filip Gawryś Wieloletni dziennikarz w Newsweeku i Rzeczpospolitej, dziś w polskiej edycji brytyjskiego Business Travellera. Na nartach zjeździł całą alpejską Europę – od polskiego Koniakowa po najdalsze zakątki Alp Izerskich. Żeglarz, mazurski szuwarowy i morski. Nie tylko wtedy, kiedy nie ma śniegu. Autor bloga (w przygotowaniu). TAGI: Na narty, narty, Szczyrk narty, Narty Polska, Dolny Śląsk, Karkonosze, Tatry, Świeradów Zdrój, kasprowy wierch, kolejka linowa kasprowy wierch, góry, ferie, ferie zimowe Polecamy W hotelu Hotele i spa Hotel + narty na ferie i nie tylko Piękne wnętrza, dobre jedzenie, mnóstwo atrakcji dla dorosłych i dzieci, a do najbliższego stoku nie więcej niż 5 km. W podróży Polska Ferie w Zakopanem: co po nartach? W zimowej stolicy Tatr można oczywiście jeździć na nartach czy desce, ale schodząc ze stoku warto znaleźć siły na inne atrakcje. Tych najciekawszych jest tu całkiem sporo. Sami zobaczcie. Małopolska i Karpaty Zimowe atrakcje w górach Jak spędzić czas aktywnie nie tylko na stoku. Od kuchni Restauracje w górach: szlakiem regionalnych smaków W końcu nic tak nie zaostrza apetytu, jak górskie powietrze! Małopolska i Karpaty Polska W podróży Na biegówki w Tatry i Gorce Trasy z najpiękniejszymi widokami. W podróży Trekking Dzieje się Gdzie robić zdjęcia w Tatrach? Oto #instafriendly miejsca, które warto odwiedzić Miejsca w Tatrach, które zachwycają na żywo, ale zarazem pięknie wyglądają na zdjęciach? Jest ich bez liku, ale mam kilku faworytów. Oto propozycje na łatwe wycieczki górskie, podczas których nacieszycie oczy widokami, a przy okazji… zbierzecie sporo lajk Małopolska i Karpaty W podróży Narty w Bieszczadach, Pieninach i Beskidzie Niskim Kameralne ośrodki na dobrym poziomie. W podróży Europa Austria nie tylko na narty Jeśli nie możesz się zdecydować, który z ośrodków w Austrii wybrać, nasz przewodnik jest dla ciebie. Małopolska i Karpaty Gdzie na narty na Podhalu? Dla lubiacych adrenalinę i dla rodzin z dziećmi Zostań z nami Zapisz się do Newslettera
Podczas wędrówki możemy podziwiać otoczenie Czarnego Stawu Gąsienicowego. Między innymi takie szczyty jak Kościelec, Granaty, Kozi Wierch. Ostatnie podejście na szlaku nad Czarny Staw Gąsienicowy jest bardziej strome niż dotychczas przebyta trasa z Murowańca. Po jego pokonaniu naszym oczom ukazuje się Czarny Staw Gąsienicowy (1620
Opis szlaku na piechotkę, dla tych, co nie dostali biletu na kolejkę. Start: KuźniceKuźnice, a dawniej Hamry, to miejsce gdzie do 1878 r. działały huty żelaza i kuźnie. Rudę żelazną wydobywano głównie pod Kopą Magury w Dolinie Jaworzynki. Właściciele Kuźnic, rodzina Homolacsów, wybudowali tutaj dwór, w którym podejmowali naukowców, artystów, polityków. Obecnie Kuźnice znane są przede wszystkim z dolnej stacji kolejki na Kasprowy Wierch. Oprócz stacji znajduje się tu zajazd, restauracja, sklep spożywczy i pamiątkowy oraz leśniczówka TPN. W latach 2006-2008 przeprowadzono renowację dworu. Spichlerz adaptowano na salę wystaw czasowych, w wozowni urządzono muzeum historii Kuźnic, przeprowadzono odbudowę fundamentów dworu Homolacsów, renowację dworków oficjalistów z XIX w., odrestaurowano parkowe ciągi komunikacyjne i alejki wraz z oświetleniem oraz fontannę. [ET] [ZAK_K] Kuźnice (1010 m) Myślenickie Turnie (1352 m)Ścieżka prowadzi doliną Bystrej, a następnie Kasprowego Potoku, przez las wznosząc się łagodnie. Po przejściu pod trasą kolejki linowej szlak skręcając w prawo upuszcza dolinę i szerokim łukiem wznosi się na Myślenickie Turnie, gdzie znajduje się pośrednia stacja kolejki na Kasprowy przejścia: 1 godz. 00 min. | Długość odcinka: km | Suma podejść:340 m | Śr. nachylenie: | Brak zejść | Śr. prędkość: km/h Myślenickie Turnie Myślenickie Turnie (1352 m) Kasprowy Wierch (1985 m)Szlak prowadzi krótko przez las, by doprowadzić do strefy kosodrzewiny a następnie traw. Szlak wznosi się po kamiennych stopniach, miejscami w zakosy, ale głównie prosto, po grzbiecie doprowadzając do szczytu Kasprowego przejścia: 1 godz. 30 min. | Długość odcinka: km | Suma podejść:630 m | Śr. nachylenie: | Brak zejść | Śr. prędkość: km/h Meta: Kasprowy Wierch RAZEM - Czas przejścia:2 godz. 30 min. | Długość: km | Suma podejść:970 m | Śr. nachylenie: |Suma zejść:0 m | Śr. nachylenie w zejściu: | Śr. prędkość: km/hLiteratura:[ET] Encyklopedia Tatrzańska, Zofia i Witold H. Paryscy, WSiT Warszawa 1973[ZAK_K]
Alternatywne trasy wejścia na Kasprowy Wierch: Z Kuźnickiej Polany przez Nosal i Halę Gąsienicową – 9 km, 4:30–5:45 h. Z ulicy Przewodników Tatrzańskich w Zakopanem w pierwszą nitkę zielonego szlaku. Dość szybko po wejściu teren TPN-u podejście na szczyt Nosala. Potem zieloną ścieżką do skrzyżowania z trasą niebieską
Trasa skitourowa z Kuźnic przez Halę Gąsienicową na Karb Informacje techniczne Przełęcz Karb wysokość: 1853m Długośc trasy: 16km Maksymalne nachylenie: 30-39o Poziom trudności: trudny Przewyższenie: 838m Długość podejścia: Długość zjazdu: Czas podejścia: 3h Czas zjazdu: 70min Karb (1853m jest jedną z wielu ciekawych propozycji narciarskich jakie możemy znaleźć w otoczeniu Hali Gąsienicowej. Przełęcz ta może być celem niedługiej wycieczki lub stanowić część całodniowej wyrypy. Na pewno da nam zasmakować prawdziwej „żlebowej jazdy”. O wycieczce Zjazd z Karbu dostarczy mniej doświadczonym narciarzom ogromnych emocji. Stromizna w żlebie opadającym w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego jest imponująca. Przełęcz jest łatwo i szybko osiągalna, daje również możliwość wyboru trudności zjazdu- dla mniej odważnych narciarzy polecamy zjazd na stronę Stawów Gąsienicowych. Wariantów podejścia z Kuźnic na Halę Gąsienicową mamy kilka: żółtym szlakiem przez Dolinę Jaworzynki, niebieskim przez Boczań, nartostradą przez Królową Polanę lub przez Kasprowy Wierch. Sugeruję trasę przez Boczań-Skupniów Upłaz, ponieważ wydaje mi się najszybszym sposobem dotarcia w okolicę schroniska „Murowaniec”. Etap 1. Kuźnice- Schronisko „Murowaniec” Foki zakładamy za mostkiem na Bystrej i Jaworzynce. Mijamy kasy biletowe i skręcamy w lewo za niebieskimi znakami. Dość stromo lasem do góry, po ok 20 min rozwidlenie szlaków. Skręcamy w prawo i trawersujemy stoki Nieboraka. Dochodzimy do kolejnego ostrego zakrętu, tym razem w lewo na grzbiet Boczania. Dość stromy odcinek wprowadza nas na grzbiet Skupniowego Upłazu. Idziemy ścieżką prosto, tuż poniżej grani, aż do przełęczy Diabełek. Po lewej stronie opada Żleb Roja, który bywa lawiniasty. Zachowaj szczególną ostrożność przy jego pokonywaniu. Podobnie sprawa się ma na odcinku pomiędzy Przełęczą Diabełek a Przełęczą między Kopami. W stronę Jaworzynki spada Długi Żleb i Żleb Wściekłych Węży. Są one wyjątkowo atrakcyjne pod względem narciarskim, ale równie niebezpieczne. Trawersując ten odcinek docieramy do Przełęczy między Kopami. Na przełęczy oba szlaki łączą się i dalej idziemy za niebieskimi znakami. Przechodzimy przez tzw.: Karczmisko. Na jego końcu czeka nas krótki (ok 300m) zjazd do Hali. Lepiej jest go pokonać na fokach, jednak jeżeli ktoś nie czuje się na tyle pewnie, można je zdjąć. Uważajcie na podchodzących turystów. Etap 2. Schronisko „Murowaniec”- Karb Na rozwidleniu szlaków skręcamy w prawo. Kierujemy się żółtym szlakiem w stronę Kasprowego Wierchu. Po lewej mijamy wywierzysko i podchodzimy lekko pod górę na próg moreny. Po ok 15 minutach docieramy do dolnej stacji kolejki krzesełkowej w Dolinie Gąsienicowej. Obchodzimy kasy z lewej strony i po 50m mijamy szlak na Kasprowy Wierch. Skręcamy w lewo za znakami czarnymi w głąb doliny. Po lewej mijamy mniejsze stawy, w tym Litworowy Staw. Ścieżka obchodzi największy staw w zachodniej części Doliny Gąsienicowej – Zielony staw. Wchodzimy na wał morenowy. Tutaj odchodzi w lewo szlak niebieski na przełęcz Karb. Biegnie między Stawami w kierunku wschodnim. Po prawej mamy mur skalny, na którym często alpiniści szkolą swoje umiejętności. Klucząc pomiędzy rozrzuconymi skałami docieramy na próg Długiego Stawu. Stąd stromo, długimi zakosami na Karb. Zjazd z Karbu do Czarnego Stawu Gąsienicowego Narty zapinamy na przełęczy. Początkowo żleb jest bardzo wąski, więc najlepiej pokonać go ześlizgując się do jego rozszerzenia. Po kilkunastu metrach możemy się cieszyć już szerokim polem, które pozwala na wygodną jazdę. Najlepiej trzymać się lewej strony, ponieważ przy ścianach po prawej, zdarza się że wystają skały. Pamiętajmy, że zimą turyści podchodzą żlebem na Karb, więc zachowujmy ostrożność. Pewnym problemem mogą być też piesze ślady w śniegu, które radzimy omijać. Szczególnie gdy jest twardo, tworzą one bardzo nierówną powierzchnię, co bywa niebezpieczne dla narciarza. Średnie nachylenie żlebu to 35′, najstromsze miejsce, jest kilkadziesiąt metrów pod przełęczą. Z każdym metrem stok jest szerszy, aż w końcu rozszerza się na tyle, że pozwala na piękną jazdę, nawet dłuższym łukiem. Dobre warunki śniegowe bywają tutaj dość rzadko. Najczęściej śnieg w żlebie jest nierówny i twardy. Najlepszą porą na zjazd „Karbem” jest wiosna, ponieważ ryzyko zejścia lawin jest wtedy najmniejsze. Niestety jest to teren, który bywa lawiniasty. Nawet na wiosnę zdarzają się tu zsuwy, zimą deski śnieżne. Jednak przy dobrych warunkach pozwala się cieszyć iście górską „żlebową” jazdą. W dolnej części żlebu, skręcamy w lewo i dojeżdżamy na próg Czarnego Stawu. Stąd niebieskim szlakiem do „Murowańca”. Uwaga przy trawersie Małego Kościelca, stoki te choć niewinnie wyglądają, bywają bardzo lawiniaste. W przypadku dużego zagrożenia, radzimy wybrać wariant zimowy, biegnący dnem doliny. Po ominięciu niebezpiecznego trawersu wracamy do niebieskiego szlaku. Zjazd Nartostradą z Doliny Gąsienicowej do Kuźnic Zakładamy foki przy schronisku, podchodzimy drogą, którą przyszliśmy. Łagodnie do góry, mijamy Betlejemkę, łukiem w prawo. Na grzbiecie ściągamy foki, zapinamy narty do zjazdu. Przed nami Królowa Rówień. Tutaj rozwidla się szlak na Boczań i naszą nartostradę, którą mamy po prawej stronie. Początkowo jedziemy przez łagodną Rówień i wjeżdżamy do lasu. Trafiamy na charakterystyczny Grzbiet (Herbik). Po ok. 500m skręcamy ostro w lewo. Lasem zjeżdżamy do szerokiej polany, ostry zakręt w prawo i w lewo i mijamy Królową Polanę, na której stoją ruiny szałasów pasterskich i rozciąga się piękny widok na Dolinę Olczyską. Zwróćcie również uwagę na znaki postawione w miejscach narażonych na zejście lawin, pomimo że szlak biegnie pozornie bezpiecznym terenem na trasie jest kilka takich miejsc. Są to żleby spadające ze stoku Skupniowego Upłazu. Największy z nich to żleb Roja. Nartostrada jest dość wąska, dlatego zachowujemy na niej szczególną ostrożność, gdyż narciarze idący do góry mogą nas nie zauważyć. Zjeżdżając, radzimy się trzymać prawej strony drogi. Lasem, trawersujemy stoki Nieboraka, aż do Nosalowej Przełęczy. Tutaj skręcamy pod kątem 90′ w lewo. Narty zdejmujemy w Kuźnicach. Zjazd z Karbu w stronę Zielonego Stawu Gąsienicowego Zjazd dużo łatwiejszy, polecany osobom mniej obytym z Tatrzańską stromizną. Jest to również bezpieczniejszy wariant. Bywa czasem jedynym możliwym zjazdem z Karbu, gdy warunki śniegowe w żlebie grożą zejściem lawiny. Trzymamy się drogi podejścia. Szerokie pola, pozwalają na szybką jazdę długimi łukami. Uwaga, wiosną na wystające kamienie! Kierujemy się w stronę dolnej stacji wyciągu krzesełkowego, stąd do „Murowańca” Zjazd Nartostradą z Doliny Gąsienicowej do Kuźnic Zakładamy foki przy schronisku, podchodzimy drogą, którą przyszliśmy. Łagodnie do góry, mijamy Betlejemkę, łukiem w prawo. Na grzbiecie ściągamy foki, zapinamy narty do zjazdu. Przed nami Królowa Rówień. Tutaj rozwidla się szlak na Boczań i naszą nartostradę, którą mamy po prawej stronie. Początkowo jedziemy przez łagodną Rówień i wjeżdżamy do lasu. Trafiamy na charakterystyczny Grzbiet (Herbik). Po ok. 500m skręcamy ostro w lewo. Lasem zjeżdżamy do szerokiej polany, ostry zakręt w prawo i w lewo i mijamy Królową Polanę, na której stoją ruiny szałasów pasterskich i rozciąga się piękny widok na Dolinę Olczyską. Zwróćcie również uwagę na znaki postawione w miejscach narażonych na zejście lawin, pomimo że szlak biegnie pozornie bezpiecznym terenem na trasie jest kilka takich miejsc. Są to żleby spadające ze stoku Skupniowego Upłazu. Największy z nich to żleb Roja. Nartostrada jest dość wąska, dlatego zachowujemy na niej szczególną ostrożność, gdyż narciarze idący do góry mogą nas nie zauważyć. Zjeżdżając, radzimy się trzymać prawej strony drogi. Lasem, trawersujemy stoki Nieboraka, aż do Nosalowej Przełęczy. Tutaj skręcamy pod kątem 90′ w lewo. Narty zdejmujemy w Kuźnicach. Autor trasy Ariel Wojciechowski
Ruszają wyciągi narciarskie na Kasprowym Wierchu. Polskie Koleje Linowe chcą od soboty otworzyć dla narciarzy trasę w Kotle Gąsienicowym na Kasprowym Wierchu. W kolejnych dniach planowane jest także otwarcie trasy w Kotle Goryczkowym i nartostrady do Kuźnic. Po długiej odwilży, na kilka dni przed rozpoczynającymi się feriami, w
Po wybudowaniu kolejki linowej na Kasprowy Wierch, górę zaludnili narciarze. Dla nich to w 1938 roku wybudowano wyciąg saniowy z Kotła Gąsienicowego na Kasprowy Wierch. Dziś działa tu nowoczesna ławka. Uwaga! Materiał został zamieszczony w naszym portalu już ponad rok temu. A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne! Stok narciarski w Kotle Gąsienicowym widać już sprzed górnej stacji kolejki linowej na Kasprowy Wierch. Trzeba odejść parę kroków a potem już jechać w lewo skos pod krawędzią kotła w kierunku Beskidu (2012 m Tu wyjeżdżone są głębokie ślady i trzeba uważać na wystające ze śniegu kamienie. Najłagodniejszy zjazd z grani do Kotła jest w rejonie Suchej Przełęczy (1950 m Gdy pokonamy zamykającą go ostrą ścianę, zjazd już jest łatwy i łagodny. W dolnej części jest zwężenie zwane Szyjką i uskok, który można objechać po dwu stronach, potem kolejne wypłaszczenie i wąska rynna do dolnej stacji wyciągu krzesełkowego. Trochę danych technicznych Trasa zjazdowa w Kotle Gąsienicowym (zwanym też Kotłem Kasprowym) ma ok. 1400 metrów i 350 metrów różnicy poziomów. Średnie nachylenie stoku wynosi 30 proc. Jest on szeroki (poza przewężeniami na dole), ratrakowany. Nie jest natomiast ani dośnieżany ani oświetlony. Stok w Kotle Gąsienicowym obsługuje nowoczesny 4-osobowy wyciąg krzesełkowy o długości 1180 m, przewyższeniu 352 m (stacja dolna na wysokości 1601 m stacja górna na wysokości 1953 m Czas jazdy wynosi 8 minut. Ten stok miał do 2010 roku homologację na gigant i supergigant kobiet i slalom obu płci. Teraz nie ma. Nartostradą na sam dół Przez Kocioł Gąsienicowy zjechać można aż do Kuźnic . Ale uwaga, trzeba dowiedzieć się, czy trasa jest przejezdna. Zamykana bywa dość często, czy to z powodu braku śniegu, czy to z powodu zagrożenia lawinowego. Jeśli jest otwarta, nie dojeżdżając do dolnej stacji wyciągu skręcamy w trawers prowadzący na Halę Gąsienicową. Przejeżdżamy ponad „Murowańcem” do schroniska Polskiego Związku Alpinizmu „Betlejemka”. Tu kilka minut podejścia szlakiem turystycznym i zjazd najpierw przez las, potem odkrytym grzbietem i znów przez las na Nosalową Przełęcz i stąd do Kuźnic (ok. 1000 m Cała nartostrada ma 8,5 kilometra długości, a razem ze stokiem – 9700 metrów. Pokonuje ok. 950 metrów różnicy poziomów. Do schroniska „Murowaniec” oznaczona jest jako trudna, dalej – średniotrudna. Średnie nachylenie wynosi 11 proc. Zaczęło się od sań na linie Po wybudowaniu kolejki linowej na Kasprowy Wierch, górę zaludnili narciarze. Dla nich to w 1938 roku wybudowano wyciąg saniowy z Kotła Gąsienicowego na Kasprowy Wierch. Sanie, których na raz mogło się pomieścić 16 narciarzy wyciągano na linie poruszanej silnikiem elektrycznym. Wyciąg miał 300 metrów długości, różnica wzniesień wynosiła 125 m a nachylenie zbliżało się do 70 stopni. Pierwszą kolejkę krzesełkową w Kotle Gąsienicowym z pojedynczymi krzesełkami postawiono w 1962 r. W 2000 roku rozebrano ją i zbudowano nową, czteroosobową kolej. Działa ona tylko zimą. Pojawiają się pomysły, by uruchamiać ją również latem, jednak nie spotykają się z entuzjazmem. Poczytaj więcej o okolicy:
. 9y61mp12od.pages.dev/7209y61mp12od.pages.dev/1489y61mp12od.pages.dev/9739y61mp12od.pages.dev/4309y61mp12od.pages.dev/5279y61mp12od.pages.dev/339y61mp12od.pages.dev/2079y61mp12od.pages.dev/3719y61mp12od.pages.dev/579y61mp12od.pages.dev/6849y61mp12od.pages.dev/9089y61mp12od.pages.dev/8989y61mp12od.pages.dev/3329y61mp12od.pages.dev/8559y61mp12od.pages.dev/763
kasprowy wierch zjazd nartostradą do kuźnic